Komunikaty dla mediów

Tolerancyjna Gdynia

Arek Brzęczek ze swoją najnowszą książką w duchu tolerancji

Arek Brzęczek ze swoją najnowszą książką w duchu tolerancji "Sekrety gdyńskich kamienic III". Fot. Przemysław Kozłowski

Czy można twórczo wykorzystać pandemiczny lockdown? Arek Brzęczek udowadnia, że tak. W ten trudny czas napisał kolejną książkę – trzecią część „Sekretów gdyńskich kamienic”, z której wyłania się obraz miasta otwartego, różnorodnego i tolerancyjnego.

Autora książki raczej przedstawiać nie trzeba, przynajmniej tym zainteresowanym gdyńską kulturą, historią i architekturą. Brzęczek pisze książki o Gdyni, opowiada o niej na spotkaniach, pokazuje ją na spacerach. Siedząc w kawiarni na Świętojańskiej przy otwartym oknie, ciągle do kogoś macha, kogoś pozdrawia. Ludzie podchodzą, by się z nim przywitać. W ciągu 45 minut naszej rozmowy wśród osób, z którymi wita się autor, są właścicielki dwóch domów opisanych w najnowszej książce. Jeszcze swoich egzemplarzy książki nie mają, jeszcze historii o swoich domach nie czytały, a nie mogą się już doczekać. - Jestem podniecona totalnie. Ciekawe co ty tam naplotłeś – śmieje się Marta Ożóg-Orzegowska z willi na ul. Korzeniowskiego 25 na Kamiennej Górze. - No jak to, „Znana willa pulsuje artystycznie” przecież – odpowiada autor. - Napisałem o Halo Kultura i Open House Gdynia, które u was goszczą.
Brzęczek nie wysyła tekstów do autoryzacji, rozmówcy mu ufają i cierpliwie czekają na swoje opowieści aż do druku.

Kto go poznał, zapamięta na zawsze – otwarty, bezpośredni, z charakterystycznym, nieco frywolnym poczuciem humoru i charakterystyczną srebrną grzywą. Kto nie miał jeszcze okazji spotkać go osobiście, ma teraz szansę. Nie tylko spotkać, ale i otrzymać dedykację w najnowszej książce. Codziennie między 17 a 18 Arek Brzęczek sprzedaje i podpisuje książki w Szmaragdowa Cafe na ul. Władysława IV 61, przez cały sierpień.
W dedykacji dla mnie pisze, że „>>Sekrety gdyńskich kamienic III<< to mała cegiełka w budowie dużego gmachu tolerancji, tak potrzebnego u nas”.

Otwarci mieszkańcy gdyńskich kamienic

Brzęczek w najnowszej, piątej już książce, opisuje 46 kolejnych gdyńskich budynków. Ale to nie kamienice, wbrew tytułowi, są bohaterami książki, a jej mieszkańcy. „Gdynia poprzez fasady swoich domów i budynków ukazała całą gamę wysiłków ludzi, którzy z wielką wyobraźnią budowali swoje wyjątkowe miasto. Powstała ona dzięki zbiorowemu wysiłkowi tych, którzy tu mieszkali od stuleci oraz przybyszów pełnych pomysłów, nadziei i planów stawiających na brzegu nieokiełznanego morza miasto wolności, tolerancji i nowoczesności.” - pisze autor w posłowiu i dodaje w naszej rozmowie: - Gdynia to polski Nowy Jork, więc siłą rzeczy trzeba było tolerować innych ludzi, obok których się mieszkało, z którymi robiło się interesy.

Lejtmotywem książki jest owa tolerancja gdynian dla „innego” człowieka. Mieszkańcy gdyńskich kamienic, którzy przybywali tu z najróżniejszych zakątków kraju i z zagranicy, integrowali się z ludnością rdzenną – Kaszubami, i budowali różnorodne społeczeństwo; rozumieli, podobnie jak francuski filozof Emmanuel Levinas, o którym pisze Ryszard Kapuściński w książce „Ten inny”, że „różność, inność jest bogactwem i wartością, jest dobrem”. - Chciałem, żeby z książki wynikał duch tolerancji. Z tego, jak Gdynia przyjmowała przed wojną Żydów. Gdynia w swej masie, bo ludzie różnie, były i tu wybryki Stronnictwa Narodowego, ale nie na taką skalę, jak w innych dużych polskich miastach. W Gdyni była najmłodsza i najprężniejsza gmina żydowska w Europie, która pokazywała, że nie trzeba mieć synagogi ani cmentarza, bo nie zdążyli ich zbudować, mieli tylko dom modlitwy, a można robić wielkie biznesy. A po wojnie, jak przyjęliśmy Greków, którzy dostawali tu mieszkania, nawet przed gdynianami, pracę, edukację i miejsce na Klub Grecki.

Olejarnia Union Gdynia zbudowana w 1930 roku w 95% przez kapitał żydowski. Fot. Jarosław Wójcik
Olejarnia Union Gdynia zbudowana w 1930 roku w 95% przez kapitał żydowski. Fot. Jarosław Wójcik
Duch tolerancji wybrzmiewa w rozdziałach o przedwojennej diasporze żydowskiej, czy powojennej greckiej imigracji. Ale niezgoda współczesnych gdynian na brak tolerancji przebija również w rozdziale poświęconym gdyńskiej Trójce. Autor wymienia różne znane osobistości odwiedzające szkołę, wśród nich prezydentów – Niemiec Johannesa Rau i Polski Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego oraz Andrzeja Dudę. Ten ostatni przybył z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą na inaugurację roku szkolnego w 2019 roku. - Napisałem w książce, że prezydent Duda nie będzie dobrze wspominał tego pobytu, gdyż jego przemówienie zostało zakłócone przez kilkadziesiąt osób z syrenami i okrzykami „Konstytucja!”. W tekście autor tego nie pisze, ale w rozmowie przyznaje, że też był wśród osób „witających” w ten sposób prezydenta, gdyż nie zgadza się, jak wielu mieszkańców miasta, z łamaniem przez głowę państwa konstytucji i z jego brakiem tolerancji dla „innych”.

Pandemiczna praca

To wyjątkowa książka nie tylko ze względu na swoje tolerancyjne przesłanie, ale i na proces twórczy. Poprzednie dwie części „sekretów” powstawały w miesiąc na podstawie artykułów publikowanych przez Brzęczka przez lata w „Kurierze Gdyńskim”. Fotografie do części pierwszej powstały zaledwie w jeden dzień. Na trzecią część książki artykułów już nie starczyło, materiały trzeba było zebrać od podstaw. - Niektórzy mówią, że wywołałem pandemię, bo od dawna zapowiadałem, że zaczynam pracę nad książką 01 marca – uśmiecha się autor. I tak jak zapowiadał, nie wiedząc jeszcze o koronawirusie, zaczął pisać z początkiem marca. - Koronawirusa nie wywołałem, ale praca nad książką w czasie pandemii trwała aż cztery miesiące.

Pierwszym wyzwaniem był brak dostępu do archiwów, zamkniętych z powodu lockdownu. Ratunkiem był internet. Autor zwracał się z mailową prośbą o przesłanie interesujących go informacji, ale nie wiedział co dostanie. Przy wcześniej pracy mógł osobiście przekopywać się przez archiwa. W odpowiedzi na jednego z maili otrzymał archiwalne materiały, ale z zaczernionymi wszystkimi nazwiskami, co do książki o ludziach tworzących miasto, było zupełnie nieprzydatne. Brzęczek chwali natomiast współpracę online z archiwum budowlanym Urzędu Miasta Gdyni.

Ale poważniejszym problemem był brak osobistego kontaktu z rozmówcami, co dla takiej duszy towarzystwa, jak Arek Brzęczek, wiązało się z całkowitą zmianą stylu pracy. Zamiast rozmów w cztery oczy, wymiany spojrzeń i uśmiechów, żartów, były długie telefoniczne wywiady oraz maile. Z 99-letnim członkiem rodziny Stanisława Ziołowskiego rozmawiał przez telefon dwa razy po dwie godziny.

Jednak dłuższa i trudniejsza praca zaowocowała jakością. - Z każdymi kolejnymi „sekretami”, mam tę wiarę, ale też ludzie mi mówią, jakość jest doskonalsza – opowiada Brzęczek. Nie chodzi tylko o jakość tekstów, ale i fotografii. Do współpracy przy najnowszych „sekretach” zaprosił trójkę fotografików – Karolinę Bednarską, Tomka Lelito, znanego z sukcesów w konkursie fotograficznym „Gdyński modernizm w obiektywie” i swojego przyjaciela Jarka Wójcika, lekarza ortopedę z zawodu, fotografa modernizmu z pasji. Są też w książce stare zdjęcia z archiwów i autorstwa samego Brzęczka.

Książkę „Sekrety Gdyńskich kamienic III” wydało wydawnictwo Polska Press, a współfinansowało Miasto Gdynia.

ikona