Społeczeństwo

Salcia Hałas o "Potopie" na Pekinie

Salcia Hałas mówi, że mieszkańcy Pekinu przyjęli ją fantastycznie, że spotykała się z pełną otwartością

Salcia Hałas mówi, że mieszkańcy Pekinu przyjęli ją fantastycznie, że spotykała się z pełną otwartością

W tych dniach premierę ma „Potop” – zainspirowana historiami i postaciami mieszkańców osiedla Pekin na Leszczynkach nowa książka Salci Hałas, laureatki Nagrody Literackiej Gdynia (2017). Wcześniej, we współpracy z pisarką, spektakl o tej części Gdyni przygotował Teatr Gdynia Główna. Był częścią projektu „Gdynia-ReAktywacja”, realizowanego na obszarach rewitalizacji. Jednym z nich jest właśnie Wzgórze Orlicz - Dreszera. Dziś, po dwóch latach zaangażowania władz miasta w pomoc gdynianom z osiedla Pekin, bezpieczny dom znalazło niemal 2/3 z nich; około 90 rodzin, 180 dotychczasowych mieszkańców.

Pekin – osiedle substandardowych budynków na Wzgórzu Orlicz – Dreszera na Leszczynkach – to teren prywatny. Nie ma kanalizacji, drogi nie są utwardzone, teren nie jest oświetlony. Mieszkańcy wielokrotnie alarmowali o pogarszających się warunkach życia. Ponieważ władze miasta nie mają możliwości inwestowania na prywatnym gruncie wbrew woli jego właścicieli, z myślą o mieszkańcach osiedla Pekin opracowano bezprecendensowy plan działań społecznych. Jego realizacja jest w całości finansowana z kasy samorządu.

W czerwcu 2016 roku przeprowadziliśmy na Wzgórzu Orlicz-Dreszera badanie socjodemograficzne, jakiego nikt wcześniej tu nie zrealizował – przypomina Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. – Odwiedziliśmy wszystkich ówczesnych mieszkańców Pekinu, poznaliśmy ich sytuację, zapytaliśmy o odczucia co do miejsca zamieszkania i oczekiwania co do przyszłości. 60 proc. badanych przyznało wówczas, że gdyby mieli taką możliwość – wyprowadziliby się z Pekinu. Stworzyliśmy więc ku temu warunki, przygotowując Program Osłonowy. Na jego realizację w ramach Gminnego Programu Rewitalizacji przeznaczyliśmy 7,2 mln zł. Nigdy wcześniej żadna inna grupa mieszkańców Gdyni nie korzystała z takiego wsparcia miasta. Nie mamy jednak wątpliwości, że nadzwyczajna sytuacja wymaga podjęcia nadzwyczajnych działań.

I tak, mieszkańcom Wzgórza Orlicz-Dreszera zaproponowano finansowe wsparcie przy wynajmie mieszkania na wolnym rynku. Ponieważ jest to oferta ściśle dopasowana do potrzeb każdej z rodzin, kwoty dofinansowania różnią się, wynosząc średnio kilkaset złotych.

Do pracy z mieszkańcami Wzgórza Orlicz - Dreszera powołano specjalny zespół w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej.
Co ważne, decyzja o przeprowadzce zależy tylko i wyłącznie od mieszkańców.

Szanujemy i rozumiemy argumenty, które przedstawiają nam zarówno za wyprowadzeniem się z Pekinu, jak i pozostaniem na wzgórzu – podkreśla wiceprezydent Guć. – Jesteśmy w stałym kontakcie z tymi, którzy wciąż na Pekinie mieszkają, i z tymi, którzy urządzili się w innych częściach Gdyni. Sytuacja każdej z 88 rodzin korzystających w tej chwili ze wsparcia miasta jest stabilna. Tym, którzy o wyprowadzce jeszcze nie zdecydowali, przypominam że wciąż mogą to zrobić i skorzystać z pomocy miasta. Z myślą o nich w grudniu 2018 Rada Miasta wydłużyła termin przystąpienia do Programu Osłonowego, podniosła kryteria dochodowe, a osobom w podeszłym wieku i z poważnymi problemami zdrowotnymi dała gwarancje bezterminowego wsparcia.

Gdy w lutym 2017 roku pracę rozpoczynał specjalny zespół MOPS, na Pekinie żyło około 220 osób. Dziś wzgórze ma około 50 mieszkańców.

Pekin, jego historia i los mieszkańców stał się kanwą działań artystycznych.

„Duch zmiany miejsca” - pod takim hasłem Laboratorium Innowacji Społecznych, koordynujące gdyńską rewitalizację, we współpracy z Gdyńskim Centrum Filmowym i kwartalnikiem artystycznym „Bliza” zorganizowało konkurs fotograficzny. Zadaniem jego uczestników było uchwycenie zmian zachodzących na obszarach rewitalizacji, utrwalenie miejsc zmieniających charakter. Wyróżniono m.in. zdjęcia zrobione na Wzgórzu Orlicz - Dreszera.

Teraz do księgarń trafia powieść zainspirowana sytuacją w tej części Gdyni.

- Dlaczego Pekin? Mieszkam na Grabówku, a w te okolice chodzę na spacery z psem. Stojące tam domki dobrze pamiętam z czasów, gdy na wzgórzu było zupełnie inaczej. Latem, otoczone zielenią, wyglądały zjawiskowo. A potem coś zaczęło się dziać. Coraz więcej rozbitych szyb, coraz więcej zrujnowanych domów…. Zaczęłam się tym interesować – tak Salcia Hałas, laureatka Nagrody Literackiej Gdynia, autorka „Potopu” wyjaśnia, dlaczego akcję swojej nowej książki umieściła właśnie na Pekinie. - Jestem z Przemyśla. Żeby poznać historię Pekinu, poszłam do Muzeum Miasta Gdyni. Ale najwięcej dowiedziałam się, gdy z Teatrem Gdynia Główna podjęliśmy działania na wzgórzu.

Był rok 2017. Na obszarach rewitalizacji Teatr Gdyni Główna prowadził projekt „Gdynia Re-Aktywacja”.

- Do każdego z nich podchodziliśmy z ogromną uwagą i ostrożnością. Projekt pisaliśmy nie na podstawie Gminnego Programu Rewitalizacji, bo wówczas nie był jeszcze uchwalony, tylko w oparciu o pierwsze diagnozy dzielnic. Dlatego bardzo chcieliśmy poznać mieszkańców bliżej, osobiście – podkreśla Ida Bocian, dyrektor Teatru Gdynia Główna. – Bardzo świadomie zostawiliśmy Pekin na koniec, bo gdy zaczynaliśmy Re-Aktywację, sytuacja na wzgórzu zaczęła się komplikować.

W tym mniej więcej czasie w Studiu Radia Gdańsk spotkały się Salcia Hałas i Ewa Ignaczak, dyrektor artystyczna TGG. Od maila do maila zawiązała się współpraca.

Ida Bocian: Salcia zwierzyła się nam, że chciałaby napisać powieść o Pekinie, więc pomyśleliśmy, że może fajnie by było ją zaangażować w nasz projekt i że może będzie to dwustronna korzyść? Wiedzieliśmy, że podczas większych spotkań z mieszkańcami ludzie się usztywniają, że ciężko do nich dotrzeć. Tymczasem nam bardzo zależało na pogłębionym kontakcie, nawet kosztem liczebności grupy. Wiedzieliśmy, że trzeba się przejść po osiedlu w nieoczywistych godzinach, zagadać z kimś ze sklepu, z przystanku, przez płot.
Salcia Hałas: Przeszło nam przez myśl że to, że przyjdziemy na Pekin z teatrem, będzie mało potrzebne. Okazało się, że było wręcz przeciwnie. Mieszkańcy przyjęli nas fantastycznie. To było zupełnie magiczne i niespodziewane. Praktycznie od razu, chodząc od domu do domu, spotykałyśmy się z pełną otwartością. Zostałyśmy zaproszone, ugoszczone kawą i opowieściami. W tych rozmowach zaskoczyło mnie, że w mieszkańcach Pekinu nie było jakiejś strasznej złości – przede wszystkim smutek, żal, rezygnacja i poczucie bezradności.
Ida Bocian: Uratowała nas sztuka. Nie wykorzystywaliśmy sytuacji w żaden sposób. Mieszkańcom Pekinu zaproponowaliśmy coś, co może zostać na dłużej mimo wszystkiego, co się wydarzy. Podkreślaliśmy, że im więcej dostaniemy, tym więcej będziemy mogli dać. Myślę, że mieszkańcy to wyczuli. Udało się zdobyć zaufanie, utrzymać je, nawiązać relację i ją uszanować. Zadziałały osobowości: Salcia Hałas ze swoją niesamowitą wrażliwością i umiejętnością wsłuchiwania się w ludzi czy Gosia Polakowska, z jej talentem do przekonywania.

Efekt tych rozmów - wrażenia, obserwacje i fakty, stały się kanwą jednoaktówki „W dzień końca świata”. Z niej natomiast rozwinął się „Potop”, który premierę ma właśnie w tych dniach.

Pierwsze czytanie odbyło się w listopadzie 2018, w Teatrze Gdynia Główna. - Bardzo się z niego cieszę, bo jeszcze udało się zaprosić mieszkańców. To był praktycznie ostatni moment – przyznaje Salcia Hałas. –  Bardzo wielu mieszkańców już się z Pekinu wyprowadziło. Z naszej dziesięcioosobowej grupy utrzymuję stały kontakt z dwiema osobami.

Niewielu wie, że Salcia Hałas zaangażowała się w pomoc mieszkańcom Pekinu w rozwiązaniu ich spraw. – W imieniu mieszkańców poprosiłam prezydenta Wojciecha Szczurka o spotkanie. Po pierwszym prezydent zadeklarował, że będziemy się spotykali tak długo, jak długo będzie potrzeba – zdradza. – Ale tak wiele osób już się z Pekinu wyprowadziło, rozpadła się społeczność. Ludzie nie mieli już nadziei ani zaufania do instytucji. Nie udało się znaleźć grupy  na trzecią rozmowę z prezydentem.

Salcia Hałas podkreśla, że choć akcja jej książki toczy się w Gdyni, to ma przesłanie bardziej uniwersalne. Mówi bowiem o tym, że coś się kończy – nie tylko w naszej małej skali, ale także w większej; w skali świata. Na przykładzie Pekinu można zobaczyć, jak ten koniec będzie wyglądał. – To książka miejscami smutna i tragiczna, ale miejscami śmieszna – zauważa Hałas. – Na ilustracjach jest bardzo dużo zwierząt, bo na Pekinie wciąż jest wiele dziko żyjących kotów. Część osób, które się wyprowadziły, zabrała swoje zwierzęta; część jednak koty zostawiła. Są panie, które te koty karmią. Żeby to zrobić przyjeżdżają specjalnie, bo już się z Pekinu wyprowadziły. Ta, która w mojej książce opowiada, jest właśnie karmicielką kotów. To jedyna stała rzecz w obliczu kończącego się świata: przynajmniej koty będą nakarmione.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 28.02.2019 13:00
  • ikona

    Autor: Aleksandra Dylejko (a.dylejko@lis.gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 01.03.2019 09:09
  • ikonaZmodyfikował: Aleksandra Dylejko
ikona