Aktualności - новини

Prawdziwa solidarność zamiast deklaracji

Źródło: pixabay.com

Źródło: pixabay.com

Dziś rano, w piątek 18 marca, Lwowem wstrząsnęły przynajmniej trzy silne eksplozje. Mer miasta, Andrij Sadowy, poinformował, że rosyjskie rakiety spadły w okolicy lotniska, a także na zakład naprawy samolotów. Dwa dni temu miasto odwiedzili na zaproszenie mera pomorscy samorządowcy, wśród nich prezydent Gdyni Wojciech Szczurek.

Na brukowanej ulicy, przed secesyjną kamienicą zatrzymał się bus. Kierowca otwiera tylne drzwi, zza których ukazuje się przystrojona kwiatami i niebiesko-żółtymi wstęgami trumna. Na chodniku przystają przechodnie. Mężczyźni zaciskają do czerwoności pięści. Kamienne, stężałe twarze. Na policzkach kobiet łzy.

Przed trumną pochyla głowę ubrany na czarno mężczyzna. To mer Lwowa Andrij Sadowy oddaje cześć poległemu w boju z rosyjskim najeźdźcą, pochodzącemu z tego miasta żołnierzowi. Ostatnie pożegnanie lwowskich bohaterów, broniących ojczyzny, to od kilkunastu dni codzienny, nieznany wcześniej rytuał.

Merowi towarzyszą pomorscy samorządowcy, którzy przyjechali na jego zaproszenie, mimo realnego zagrożenia rosyjskim ostrzałem rakietowym. Wraz z Sadowym hołd poległemu składają: Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, Jacek Karnowski, prezydent Sopotu i Leszek Bonna, Wicemarszałek Województwa Pomorskiego, a także poseł Paweł Kowal. Samorządowcy nie spodziewali się takiego chwytającego za serce punktu w programie roboczej wizyty - wypadł on spontanicznie, gdyż nigdy nie wiadomo, kiedy podjedzie kolejny bus z trumną.

Mer Lwowa Andrij Sadowy składa hołd wraz z pomorskimi samorządowcami poległemu lwowskiemu żołnierzowi. Lwów, Ukraina, 16 marca 2022. Źródło: materiały prasowe
Mer Lwowa Andrij Sadowy składa hołd wraz z pomorskimi samorządowcami poległemu lwowskiemu żołnierzowi. Lwów, Ukraina, 16 marca 2022. Źródło: materiały prasowe

Ale na wojnie wszystko się może zdarzyć. Dlatego w tych najtrudniejszych od II wojny światowej chwilach, za sprawą codziennych alarmów, Urząd Miasta Lwowa przenosi każdego dnia swoją pracę do schronu. Miejskie, zabytkowe pomniki wyglądają jak po akcji bułgarskiego artysty Christo, który opakowywał na całym świecie znane budowle – ale we Lwowie to nie artystyczny performance, lecz zabezpieczenie przed barbarzyńskim zniszczeniem. Ulice patrolują uzbrojeni mundurowi, chodnikami ciągną tłumy uchodźców z dalszych rejonów kraju, gdzie wojna pokazała najstraszliwsze oblicze – z plecakami, walizkami, siatkami, domowymi zwierzakami na rękach. Liczba ludności w mieście powiększyła się już o jedną trzecią.

Media są pełne poruszających obrazów - jakaś kobieta przy dworcu kolejowym głośna szlocha i krzyczy, bo w tłumie puściło jej rękę kilkuletnie dziecko i popłynęło jak mała łódeczka z ludzką rzeką. W podwórkach rozbłyskują iskry – na szczęście nie po eksplozji – to ochotnicy spawają ze stalowych kątowników „jeżyki” - zapory przeciw wozom bojowym i czołgom. Młodzież, dzieciaki jeszcze, tkają siatki maskujące - informuje gdański reporter Maciej Moskwa. Wszędzie pełna mobilizacja.

Po ostatnim pożegnaniu poległego lwowianina samorządowcy ubrani w wygodne bluzy i kurtki siadają ciasnym kręgiem przy kawie w papierowych kubeczkach – nie czas w tych dniach na elegancję i porcelanę. Mer Andrij Sadowy dziękuje serdecznie, że przyjechali, że jego zaproszenie nie popłynęło w próżnię, bo niezwłocznie trzeba omówić najważniejsze potrzeby miasta – dziennie potrzebuje około miliona dolarów, by nakarmić przybywających każdego dnia, coraz tłumniej uchodźców. A jak do tej pory, do miejskiej kasy nie wpłynęło jeszcze ani jedno euro pomocy. Sadowy nie chce, by mu pomagano na Zoomie, pomoc jest potrzebna „tu i teraz”.

- Wszyscy poczuliśmy, jak solidarność i pomoc Ukrainie jest potrzebna. To spotkanie na zaproszenie pana mera Andrija Sadowego było bardzo poruszającym doświadczeniem, zobaczyliśmy na własne oczy, jak dzisiaj żyje Lwów, jak przygotowuje się każdego dnia do tego, że działania wojenne mogą także dotknąć to miasto, jak ze spokojem i konsekwencją Ukraińcy walczą o swoją niepodległość. Naszym wspólnym zobowiązaniem jest, żebyśmy każdego dnia przypominali, mobilizowali Europę do tego, by ta pomoc była jak najszybsza, bardzo konkretna, bardzo wymierna. Mieliśmy okazję odwiedzić szpital komunalny, spotkać się z żołnierzami, którzy zostali ranni. Słyszę w uszach cały czas apel jednego z tych żołnierzy, kierowany do nas - dajcie nam bezpieczne niebo! My nie jesteśmy od tego, by określać politykę militarną państw, ale takie słowa muszą w nas wszystkich budować determinację - ci ludzie nie mogą pozostać tam sami. My te działania pomocowe będziemy kontynuować, powoli przechodząc do działań systemowych – mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, podkreślając, że pomoc Unii Europejskiej potrzebna jest nie tylko bezpośrednio Ukrainie, ale i polskim samorządom, które muszą zapewnić godny, długotrwały pobyt dwóm milionom ukraińskich uchodźców.

Tak jak zaproszenie mera Lwowa nie popłynęło w próżnię, tak i przekazane pomorskim samorządowcom potrzeby nie polecą w kosmos. Pomorze wspomoże Lwów bardzo konkretnie. O tym, jaką pomoc przekażą nasi samorządowcy, pisaliśmy wczoraj w artykule po ich wspólnym briefingu.

  • ikonaOpublikowano: 18.03.2022 15:19
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 18.03.2022 21:25
  • ikonaZmodyfikował: Przemysław Kozłowski
ikona