Jak pracuje Urząd Miasta Gdyni i miejskie jednostki w majowy weekend? Sprawdź komunikat dla mieszkańców
Co nowego

Deweloperzy – obraz branży

II Konferencja PZFD Trójmiasto w Montowni w Gdańsku. Fot. Przemysław Kozłowski

II Konferencja PZFD Trójmiasto w Montowni w Gdańsku. Fot. Przemysław Kozłowski

Wsłuchując się w głosy mieszkańców, nietrudno usłyszeć i przeczytać negatywne opinie o deweloperach. Trójmiejski oddział Polskiego Związku Firm Deweloperskich pochylił się nad wizerunkiem branży i zorganizował podczas II Konferencji PZDF Trójmiasto debatę na temat społecznego postrzegania działalności deweloperów oczami różnych interesariuszy. W debacie wzięła udział m.in. Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki.


Trójmiejski oddział PZFD utworzony został w 2017 roku z inicjatywy firm deweloperskich działających na terenie województwa pomorskiego i obecnie zrzesza 33 członków. We wtorek, 18 kwietnia PZFD Trójmiasto zorganizował swoją drugą konferencję. Odbyła się ona w zabytkowym budynku stoczniowej Montowni w Gdańsku, odrestaurowanym i przebudowanym na potrzeby loftów, kulinarne i biznesowe. Za metamorfozę dawnej montażowni niemieckich łodzi podwodnych oraz magazynu Stoczni Gdańskiej w czasach PRL-u odpowiedzialny jest deweloper Euro Styl, również zrzeszony w PZFD Trójmiasto.

Konferencja została zorganizowana dla członków PZDF Trójmiasto, jednak na towarzyszące debaty zaproszono gości spoza branży deweloperskiej.

Debata na temat społecznego postrzegania działalności deweloperów. Dd prawej siedzą uczestnicy: Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki; architekt Jakub Bladowski; Emilia Lodzińska, radna Gdańska; Wojciech Koziorowski, prezes PZFD Trójmiasto; dr Łukasz Drozda, autor książki "Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce"; moderatorka Anna Krzyżanowska. Fot. Przemysław Kozłowski
Debata na temat społecznego postrzegania działalności deweloperów. Dd prawej siedzą uczestnicy: Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki; architekt Jakub Bladowski; Emilia Lodzińska, radna Gdańska; Wojciech Koziorowski, prezes PZFD Trójmiasto; dr Łukasz Drozda, autor książki "Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce"; moderatorka Anna Krzyżanowska. Fot. Przemysław Kozłowski

Społeczne postrzeganie działalności deweloperów oczami różnych interesariuszy


Do moderowanej przez Annę Krzyżanowską z PZFD debaty organizatorzy zaprosili następujących gości:


  • Katarzynę Gruszecką-Spychałę, wiceprezydentkę Gdyni ds. gospodarki,
  • Emilię Lodzińską, radną Gdańska, Przewodniczącą Komisji Zagospodarowania Przestrzennego UM Gdańska,
  • Dr Łukasza Drozdę, autora książki „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”,
  • Jakuba Bladowskiego, architekta, właściciela Roark Studio, partnera Designbotic,
  • Wojciecha Koziorowskiego, prezesa zarządu PZFD Trójmiasto.



Anna Krzyżanowska rozpoczęła debatę od przeprowadzenia terapii grupowej dla rynku deweloperskiego, żeby dowiedzieć się, co o budujących myślą inni uczestnicy rynku inwestycyjnego. Moderatorka poprosiła o dokończenie zdania: "Rolą branży deweloperskiej prócz budowania lokali jest..."

Katarzyna Gruszecka-Spychała: - Kreowanie jakości przestrzeni, również tej która jest publiczna.

Emilia Lodzińska: - Budowanie społeczeństwa, budowanie przestrzeni społecznej. Do tej pory postrzeganie rynku deweloperskiego jest takie, że jest skupiony na budowaniu budynków i oczywiście, deweloper buduje, natomiast warto wyjść poza budynek, poza swoją przestrzeń, wyjść do społeczeństwa.

Jakub Bladowski: - Spełnianie potrzeb użytkowników mieszkań, ale również innych użytkowników, nie klientów, którzy płacą deweloperom, ale takich, którzy mieszkają w okolicy, mieszkańców miasta, czy turystów.

Łukasz Drozda: - Dostarczanie mieszkań dla bardziej zamożnych grup klientów, mieszkań własnościowych, i chciałbym żeby w większym stopniu było to dostarczanie mieszkań na wynajem, których szczególnie nam brakuje.

Wojciech Koziorowski: - Oprócz tego wszystkiego co zostało powiedziane, zbudowanie silnej branży, która będzie zdolna stawić czoła zmianom, które się szykują, związanym z "Fit for 55", czyli transformacją energetyczną. Czyli stworzenie podwalin pod poważne zmiany, które nas czekają - intelektualnych, finansowych i organizacyjnych.

Mówi radna Gdańska Emilia Lodzińska, Przewodnicząca Komisji Zagospodarowania Przestrzennego UM Gdańska. Fot. Przemysław Kozłowski
Mówi radna Gdańska Emilia Lodzińska, Przewodnicząca Komisji Zagospodarowania Przestrzennego UM Gdańska. Fot. Przemysław Kozłowski

Jak przełożyć misje na realia


Co doskwiera i przekłada się na średnio pozytywne postrzeganie branży deweloperskiej, pytała w dalszej części debaty moderatorka.

- Wygłoszę tezę, myślę, że nawet niezbyt kontrowersyjną, że grzechy główne, z którymi niewątpliwie mamy do czynienia, nie są najpoważniejszą przyczyną negatywnego wizerunku. Nie należy ich też generalizować. Bo nie jest tak, że grzechy główne, które możemy zdiagnozować, mówiąc ogólnie o branży deweloperskiej, są grzechem każdego z deweloperów. Nie oznacza to, że ja ich nie dostrzegam, czy usprawiedliwiam. W moim przekonaniu jednak jedną z podstawowych przyczyn tego wizerunku jest to, że większość mieszkańców miast traktuje mieszkanie wybudowane przez dewelopera, jako dobro całkowicie dla siebie niedostępne z uwagi na jego wysoką cenę. Dlatego przyjęłabym twierdzenie, że system, który powoduje, że mieszkanie jest dobrem tak dalece deficytowym i niedostępnym dla przeciętnego mieszkańca, bądź mieszkanie w miejscowości, w której chciałby je nabyć jest dla niego niedostępne i z tego powodu musi np. podejmować decyzję o przeprowadzce, która motywowana jest jedynie ekonomicznie, powoduje, że patrzy na to, co powstaje, z niejaką zazdrością i jest do tego negatywnie nastawiony. Oczywiście do tego nakładają się różnorakie konteksty, takie jak niesławne grodzenie, niska jakość architektury, brak dbałości o przestrzeń publiczną. Do licznych grzechów, o których mówimy rzadziej, niż o tym, co określamy szerokim mianem „pato-deweloperki", dodałabym również sposób prowadzenia procesu budowlanego, na który jest niezwykła ilość skarg mieszkańców. Czy to na plany, czy powstające już inwestycje - jak przeszkadza się mieszkającym obok mieszkańcom, jak niszczy się istniejąca już infrastrukturę. Zazwyczaj okazują się one uzasadnione – mówiła Katarzyna Gruszecka-Spychała.


Wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki katarzyna Gruszecka-Spychała. Fot. Przemysław Kozłowski
Wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki Katarzyna Gruszecka-Spychała. Fot. Przemysław Kozłowski


Co do wadliwego systemu z wiceprezydentką Gdyni zgodził się Łukasz Drozda.

- Zgadzam się z tezą, że brak polityki mieszkaniowej albo polityka oparta na zaniechaniu jest kluczowa, ale uważam, że jest to świadoma decyzja władz, które nie traktują długofalowo widocznych problemów jako szczególnie istotnych z punktu widzenia polityki publicznej i najbardziej istotna jest logika pozyskiwania głosów w krótkim czasie. Uważam za największy problem z polskim mieszkalnictwem fakt, że nie istnieje alternatywa dla mieszkalnictwa własnościowego i skutkiem tego mieszkania są tak trudno dostępne. To nie jest coś, co rozwiąże branża deweloperska sama z siebie, chociaż bardzo bym sobie życzył, żebyście Państwo w większym stopniu byli też zaangażowani w budowanie mieszkań na wynajem, bo to jest długofalowo najbardziej potrzebne z punktu widzenia polskiej polityki mieszkaniowej. Jestem zdania, że jest to absolutnie świadoma polityka i wybory, że nie finansujemy budownictwa publicznego, nie budujemy mieszkań socjalnych, skutkiem czego rynek najmu jest mały, darwinistyczny i mało osób chce w niego wchodzić - mówił autor książki „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”.


Emilia Lodzińska zwróciła uwagę na inne podejście do inwestycji deweloperów trójmiejskich i spoza regionu.

- Firmy lokalne czują tożsamość miejsca, czują że nie są anonimowe i czują, że za konkretnym projektem stoi osoba. Są bardziej skłonne, żeby dyskutować z mieszkańcami, szukać rozwiązań.

Przyczyn obecnych problemów dopatrywała się radna Gdańska w przeszłości - latach przyzwyczajenia do tego, jak się budowało w Polsce, dużego przyzwolenia na bardzo płynne podejście do przepisów. Dlatego ważne jest jej zdaniem, by przepisy w miejscowych planach uszczelnić. Równie istotne jest poznanie z imienia i nazwiska architekta, bo wtedy czuje on większą potrzebę, by projekt nie był złym projektem. Emilia Lodzińska podkreśliła też rolę architekta krajobrazu.

Debata na temat społecznego postrzegania działalności deweloperów. Fot. Przemysław Kozłowski
Debata na temat społecznego postrzegania działalności deweloperów. Fot. Przemysław Kozłowski


Z nadszarpniętym piarem trójmiejskich deweloperów przez firmy nielokalne zgodził się Wojciech Koziorowski. Źródła problemów dopatrywał się w idealizowaniu przeszłości, niedocenianiu teraźniejszości i obaw przed przyszłością.

- Zanim pojawiła się dyskusja o pato-deweloperce, miałem wielkie przekonanie, że branża budująca mieszkania odniosła sukces, że poprawiła się techniczna jakość budynków, że mieszkanie stało się bardziej dostępne, że to co budujemy, jest lepsze od tego, co było wcześniej. Wydaje mi się, że trochę nie dostrzegamy tego, że próbujemy robić zasadniczo wszystko co możliwe, albo większość tego co możliwe. Możliwe, że w pędzie tego, aby to robić, coś zostało utracone i na coś nie zwróciliśmy uwagi - mówił prezes PZFD Trójmiasto.


Koziorowski podkreślił, że zarówno mieszkańcy jak i deweloperzy muszą rozumieć swoje interesy i realia.

- O ile my staramy się zrozumieć interesy mieszkańców, choć nie zawsze im ulegamy i nie zawsze może wystarczająco się za to zabieramy, to jest słabe rozumienie tego w drugą stronę. Dlatego dość negatywnie oceniam rodzaj nagonki na deweloperów, bo patologie nie dotyczą tylko deweloperów. Ale jest wiele rzeczy, które możemy poprawić, gdybyśmy krytycznie spojrzeli na siebie i chcieli je zmieniać, jak np. bardzo małe meble oferowane w sprzedawanych mieszkaniach, czy materiały marketingowe, obiecujące pewne wyobrażenia. Jednak zmiana wymaga czasu. Kiedyś sialiśmy tylko trawę, potem montowaliśmy ją z rolki, potem uznaliśmy, że sama trawa nie wystarczy, że trzeba jeszcze posadzić drzewa, krzewy. Teraz mamy architektów krajobrazu, którzy nam projektują zieleń, ogrody - mówił prezes PZFD Trójmiasto.


Debata przybierała czasem kształt ostrej wymiany przeciwstawnych opinii. Fot. Przemysław Kozłowski
Debata przybierała czasem kształt ostrej wymiany przeciwstawnych opinii. Fot. Przemysław Kozłowski


Architekt Jakub Bladowski zgodził się z Emilią Lodzińską, że architekt powinien być zawsze znany i podpisywać się oraz bronić swojego projektu, do czego powinien mieć zawsze szansę. Za negatywne postrzeganie branży deweloperskiej uznał nie tylko pato-deweloperkę, która z jego doświadczeń jest raczej marginesem, jak mikroskopijne mieszkania, czy place zabaw, ale też odbieranie ludziom głosu.

- W jakim momencie pojawia się dyskusja na temat inwestycji? Jak jest już za późno, by coś zmienić. Bo projekty są pokazywane, jak już mają pozwolenie na budowę. Błędem jest, że proces projektowy jest często ukrywany. Bardzo negatywne nastroje społeczne dałoby się ostudzić, gdyby pokazać już na etapie przygotowywania koncepcji, w jaki sposób inwestycja będzie się wpisywała w okolicę, w urbanistykę itd. Nastąpiłaby możliwość wysłuchania przez inwestorów głosów lokalnej społeczności oraz wyeliminowałoby to bardzo dużą część pato-deweloperskich zagrań, które obecnie są przeprowadzane po cichu, jak już jest pozwolenie na budowę.

Sens debaty


Blisko dwugodzinna debata przyjmowała w pewnych momentach kształt ostrej dyskusji i wymiany przeciwstawnych opinii, zwłaszcza gdy do głosu dochodzili obecni na sali przedstawiciele sprzedawców mieszkań, którym zarzucano wprowadzanie w błąd klientów. Znaczenie burzliwej momentami debaty podsumowuje Katarzyna Gruszecka-Spychała.

To dobrze, że deweloperzy widzą swoje błędy i rozumieją, za co są słusznie krytykowani. Ale też trzeba zwracać uwagę na to, że ich niesława często nie ma żadnego związku z ich działaniami, tylko wynika z kształtu polskiego systemu. A prawda jest taka, że deweloperzy również budują nasze miasta. I nie tylko mają na koncie niecne sprawki, jak malowanie na planach zbyt małych mebli, ale też wpływ, który pozwala się rozwijać miastom. I nie koniecznie jest tylko bardzo partykularny, czasem służy wszystkim mieszkańcom – mówi wiceprezydentka Gdyni.



Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki. Fot. Przemysław Kozłowski

Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydentka Gdyni ds. gospodarki. Fot. Przemysław Kozłowski


  • ikonaOpublikowano: 18.04.2023 15:00
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 18.04.2023 15:04
  • ikonaZmodyfikował: Małgorzata Omachel - Kwidzińska
ikona

Najnowsze