- Jak długo mieszka Pan w Polsce?Mieszkam w Polsce już 27 lat. Mieszkałem najpierw w Gdańsku, trochę dłużej w Sopocie, a teraz w Gdyni, gdzie mieszkam już kilkanaście lat. Swój przyjazd do Gdańska pamiętam bardzo dokładnie. To było 29 lipca 1989 roku, o godzinie trzeciej po południu. Jechałem wtedy obwodnicą i zjeżdżałem ulicą Spacerową na Przymorze. Co mnie tu przywiodło? Miłość. I już zostałem w Polsce na stałe. To nie był mój pierwszy kontakt z Polską, wcześniej spędzałem tu urlop. Podobało mi się. Oczywiście już wtedy odwiedzałem Warszawę, a nawet myślałem o tym, by tam na stałe zamieszkać. Przypadek sprawił, że Warszawa nie stała się moim domem. W mieszkaniu, w którym miałem zacząć nowe życie, z kranu poleciała brudna brązowa ciecz. Powiedziałem sobie: nie, to nie jest moje miasto...i tak już zostało. I to pomimo, że mieszkanie było przy rondzie gen. Charles'a de Gaulle'a (śmiech...).- Czyli nie wyobraża Pan sobie życia gdzie indziej?Nie, nie wyobrażam sobie.... Bardzo dobrze mieszkało mi się w Sopocie, może ze względu na urok miejsca. Mieszkałem na ulicy Żeromskiego, bardzo blisko lasu. Ze względów lokalowych musiałem zdecydować się na przeprowadzkę do Gdyni. Nie spodziewałem się, że Gdynia też ukradnie moje serce. Mam wszędzie blisko - do Gdańska, Sopotu, na lotnisko. To ważne, gdy trzeba często wybierać się w podróże służbowe.- Z jakimi uczuciami przyjął Pan tę nominację?Pan ambasador zadzwonił, gdy siedziałem na widowni Teatru Muzycznego i właśnie oglądałem castingi do Notre Dame de Paris. Jestem związany z Riccardo Cocciante (autorem musicalu - przyp. red.), to mój serdeczny znajomy. Gdy zobaczyłem, kto dzwoni, wyszedłem. Taki rozmówca zawsze zwiastuje ważne wiadomości. Nie rozmawiałem długo, ambasador zaproponował mi objęcie funkcji konsula honorowego. Nie, nie wahałem się. Do tej pory byłem Prezesem Związku Francuzów Zagranicą (Union des Français à l'Etranger) w Polsce i od wielu lat zawsze byłem blisko spraw moich rodaków, którzy mieszkają i pracują w Polsce. W związku z nominacją musiałem zrezygnować z tej funkcji. Teraz będę robił to samo, ale już z innej pozycji. Kiedy jakikolwiek Francuz potrzebuje pomocy, ja zawsze jestem na miejscu. Moim zadaniem jest życzliwość (śmiech). Często pomagam w bardzo zwykłych sprawach, ale dla obcokrajowca trudnych, na przykład w zameldowaniu. Urząd Miasta Gdyni od początku oceniam bardzo wysoko, jeśli chodzi o poziom obsługi klientów i mieszkańców. Pamiętam, że to zasługa pani prezydent Franciszki Cegielskiej. Dzisiaj to już standard, ale jeszcze nie wszędzie. Kilka miesięcy temu pomagałem w zameldowaniu w Gdyni, zajęło to w sumie 15 minut... - Co zdecydowało o przeniesieniu siedziby konsulatu z Sopotu do Gdyni?To jest wyłącznie mój wybór... miejsce pracy, zameldowanie. Decyzja zawsze należy do konsula. Zmieniła się też oficjalna nazwa konsulatu. Teraz to już nie będzie Konsulat Honorowy w Gdańsku, ale na cały region pomorski. Taka była prośba polskich służb dyplomatycznych. Dlaczego Gdynia? Żeby dobrze wykonywać swoje obowiązki, powinienem być na miejscu. W Sopocie mógłbym być osobiście najwyżej dwa dni w tygodniu. W Gdyni jestem do dyspozycji od 8 do 16 codziennie. Jeśli nie ja, to moi współpracownicy. Oczywiście zawsze jestem pod telefonem (a mam dwa) i jestem w stanie podjąć konieczne kroki, niezależnie od pory dnia. Moim zadaniem jest także podtrzymywanie bardzo dobrych relacji między Polakami i Francuzami. To nie działa tylko w jedną stronę.- Jak Pan ocenia relacje polsko - francuskie, ale w skali lokalnej? Wyjątkowo. W 2001 roku założyłem przedszkole francuskie w Gdyni, teraz działa także Ecole Francaise - nauka języka francuskiego w klasach podstawowych. Potem jest możliwość dalszej nauki francuskiego w klasie dwujęzycznej w II LO i to na bardzo wysokim poziomie. To rzecz bez precedensu. Przedszkole powstało trochę dlatego, że chciałem, by moja córka chodził do takiego przedszkola. Dzisiaj studiuje psychologię w Poznaniu. Mówi bez problemu trzema językami: po polsku, po angielsku i po francusku. Uważam, że jak się już zna dwa języki, to warto nauczyć się trzeciego. Angielski w dzisiejszym świecie już nie wystarcza. Jeśli ktoś chce zarobić więcej pieniędzy, to powinien znać francuski lub hiszpański. Francuski jest trudnym językiem, podobnie jak polski, ale naprawdę warto. Kiedy podjąłem taką decyzję, że chcę założyć francuskie przedszkole, skontaktowałem się z dyrekcją Szkoły Podstawowej Nr 13, zostałem przyjęty z radością i życzliwością. W Gdyni teraz wszystko pięknie rozkwita - nasze przedszkole i Ecole Francaise doskonale współpracują z władzami miasta. Nauczyciele języka francuskiego prezentują bardzo wysoki poziom. Mamy magistrów i doktorów, a nawet trzy panie nauczycielki z Francji. - Widzę, że to Pan grupuje wokół siebie ludzi, którzy chcą coś robić, nie tylko w Gdyni, ale w całym regionie?Tak, dużo pracujemy. Co roku przygotowujemy z dziećmi z przedszkola specjalne świąteczne przedstawienie charytatywne na rzecz Hospicjum Bursztynowa Przystań w Gdyni. Warto przyjść i zobaczyć, jak małe, niespełna trzyletnie dzieci już śpiewają po francusku. W tym roku to będzie 19 grudnia o godz. 15 w Teatrze Miejskim. - Na ile lat obejmuje się funkcję konsula honorowego?Na pięć lat, ale kadencję można powtórzyć. Jeśli ja nie zrezygnuję albo nie zrezygnują ze mnie, to mogę być powtórnie konsulem honorowym. Kandydata zawsze proponuje ambasador, rząd francuski to akceptuje i na końcu jeszcze musi być zgoda polskiej dyplomacji. W Polsce, oprócz Gdyni, konsulaty francuskie funkcjonują w Krakowie, Lublinie, Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Łodzi i Szczecinie. Właśnie przekonałem Pana Ambasadora, żeby przedłużył pobyt w Gdyni i w sobotę 17.12 o godzinie 6 rano wziął udział w uroczystościach pod pomnikiem Ofiar Grudnia'70. Pan Ambasador Pierre Lévy jest w Polsce od niedawna, ale już zdążył uhonorować poległych francuskich żołnierzy na Francuskim Cmentarzu Wojennym w Gdańsku podczas obchodów zakończenia I wojny światowej. Zorganizowaliśmy je dzień wcześniej, bo 10 listopada. A teraz przyjechał do Gdyni. Nie mówi jeszcze bardzo dobrze po polsku, ale czyta już całkiem nieźle.Panie Konsulu, pamiętamy gdyński Marsz Solidarności z Francją w listopadzie 2015 roku, który Pan zorganizował. Byliśmy zjednoczeni w pamięci dla ofiar zamachów w Paryżu. Bardzo serdecznie gratulujemy tej szczególnej nominacji i życzymy udanej współpracy z wszystkimi miastami i oczywiście z Gdynią. rozmawiała: Grażyna Pilarczykfot. Michał Puszczewicz Opublikowano: 17.12.2016 00:00 Autor: Michał Kowalski (2011)