Ciekawego znaleziska dokonali pracownicy magistratu wykonujący prace konserwatorskie w budynku Urzędu Miasta Gdyni. W jednym z pokojów, pod warstwą tynku, wepchnięty jako wypełniacz pustej przestrzeni przy framudze, tkwił prawdziwy prasowy wehikuł czasu.- To gazety wydane w pierwszych dniach i miesiącach po zakończeniu wojny. „Dziennik Bałtycki”, „Gazeta Pomorska”, a nawet taki periodyk jak „Gazeta Armii Czerwonej”. Kopalnia wiedzy o tym, czym żyli nasi ojcowie i dziadowie w ’45 roku ubiegłego wieku – mówi Jerzy Zając, dyrektor urzędu, do którego, jako słynącego z zamiłowania do pamiątek historii, pracownicy niezwłocznie pożółkłe papiery przynieśli.Gazety odnalezione w ścianie nie są w najlepszym stanie, jednak czytać się dają. Ale jeśli wziąć pod uwagę, ile czasu przeleżały wciśnięte pod framugę, nie ma co narzekać. Kruchość kartek i rudy odcień dodają tylko uroku poszukiwaniom przeszłych dni gdynian.Artykuły pierwszej potrzeby dla ludności pracującej„Artykuły UNRRA na rynku” – donosi „Dziennik Bałtycki” z 26 sierpnia 1945 roku. Ponieważ w sklepach ukazały się artykuły z transportu UNRRA – niewielka ilość luksusowych (wedle autora tekstu) artykułów takich jak np. śliwki kalifornijskie, pasztety, konserwy rybne, kawa prasowana itp., Ministerstwa Aprowizacji i Handlu wyjaśnia: „ze względu na zbyt wysoką cenę w stosunku do ich wartości odżywczej i ze względu na ograniczoną ich ilość nie zostały przeznaczone do podziału systemem kartkowym dla ludności pracującej, a dochód z ich sprzedaży zostanie przeznaczony na zakup artykułów pierwszej potrzeby, jakie zostaną przydzielone ludności pracującej na zasadzie systemu kartkowego”. No bo przecież – pasztet czy ryba w puszce? Po co drażnić niepotrzebnie podniebienie „pustą kalorią”, lepiej poprzestać na margarynie i marmoladzie z buraków. Dziś dietetycy mogliby mieć zgoła odmienne zdanie.„Dziennik Bałtycki” w sierpniu 1945 roku pisał m.in. o tym jak marszałek Rokossowski występował przeciw bezprawiu, informując, że nakazuje on natychmiast zwrócić zabrane ludności polskiej podczas przemarszu wojsk Armii Czerwonej i Wojska Polskiego zbiory oraz inwentarz żywy i martwy. Zabory takie, jak przytacza gazeta, miały miejsce m.in. w majątku Kowal gm. Łostowice, gdzie żołnierze rozkazem dowódcy jednostki za niepobieranie warzyw dla kasyna we Wrzeszczu, mieli być karani."Dziennik Bałtycki", wydanie z 1945 roku, fot. Michał Kowalski Informacje ze świataCo w tym czasie działo się na świecie? „Dziennik Bałtycki” pisze m.in. o srebrnych łyżkach Quislinga „z procesu norweskiego zdrajcy”, które zostały odnalezione wraz ze srebrnymi talerzami w jego majątku z usuniętymi monogramami właścicieli, o przesunięciu kapitulacji Japonii i o księżach Polakach, którzy obsadzą diecezje na Śląsku, Pomorzu i w Prusach. A także o niemieckich uczonych i technikach w Ameryce – ci, którzy pracowali przy niemieckich projektach wojennych zostali wezwani do kontynuowania prac w Stanach Zjednoczonych. Jak skończą, mają wrócić do Niemiec. Ci pracujący nad bronią jądrową, jak podkreśla gazeta, nie będą mieli dostępu do osiągnięć amerykańskich naukowców.Wrześniowy (13 września 1945) numer „Dziennika Bałtyckiego” również sporo miejsca poświęca temu, co słychać w świecie szerokim. Pisze o tajnych obradach pięciu w Londynie objętych całkowitą blokadą informacji, o kłopotach mieszkaniowych Leopolda - króla belgijskiego, który miał na wygnaniu zająć dom wypoczynkowy pod Genewą, a mieszkańcy nie chcą na to pozwolić i o słusznym rozkazie brytyjskiej kwatery głównej RAF, która zakazała swoim żołnierzom ustępowania chodnika żołnierzom Wehrmachtu. Dowiadujemy się też o amerykańskich próbach wykorzystania napędu atomowego w lokomotywach oraz, wcale nie większym drukiem, na dole strony o kapitulacji Japonii na południowym wschodzie i w Indiach.Oprócz tego, w wydaniu mamy obszerny wywiad z komandorem Józefem Poznańskim, dyrektorem Głównego Urzędu Morskiego, w którym jawi nam się obraz polskich portów tuż po wojnie. „Wszystko trzeba było zaczynać od nowa, a raczej gorzej niż od nowa, gdyż trzeba było usunąć gruzy, wraki i zniszczenia, zanim można było w ogóle zacząć organizować i odbudowywać.” – mówi dyrektor w wywiadzie. – „Żadnej jednostki pływającej, żadnego magazynu czy budynku administracyjnego zdatnych do natychmiastowego użytku. Wszędzie góry śmiecia i zwały zamrożonego sprzętu, który naniosła zawierucha działań wojennych, jakie przeszły przez nasze porty”. Czytamy też, że nasze huty pracują deficytowo i o problemach z białym chlebem na kartki: „Rozważana jest zmiana systemu wypieku chleba kartkowego, nie odpowiadającego potrzebom i życzeniom ludności. Znaczna część chleba zawiera bezwartościowe domieszki. Ministerstwo zamierza przejść na wypiek chleba białego pytlowego o 70 zamiast 96 procent przemiału mąki”. Gazeta podaje również, że w takim wypadku cena chleba miała by być wyższa, a przydziały niższe. Ale są też dobre informacje jak powrót z ZSRR 1700 internowanych za udział w akcjach AK. Dziennik pisze, że transport przybył już do kraju, a internowani zostaną objęci dekretem o amnestii. Palaczom będzie się żyło lepiej „W ramach umowy handlowej polsko-radzieckiej Polski Monopol Tytoniowy otrzyma ze Związku Radzieckiego 3 miliony kg surowca, w zamian za towary dostarczane przez Polskę.” – pisze „Wolna Polska. Gazeta Armii Czerwonej dla ludności Polski” z piątku 31 sierpnia 1945 roku. Zdaniem autora dzięki umowie: „głód tytoniowy załagodzony będzie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, dzięki otrzymanym surowcom i krajowym zbiorom, które dadzą około 8 milionów kg surowca”. Poprawi się też jakość, a ceny spadną. Produkcja ma wzrosnąć ze 120 milionów sztuk miesięcznie do 880 milionów! – informuje „Wolna Polska”.Ta sama gazeta podaje, że J.W. Stalin przyjął delegację robotników przemysłu samochodowego w Czechosłowacji - delegacja przekazała „Generalissimusowi J.W. Stalinowi” podarunek robotników czechosłowackich – samochód wyprodukowany w zakładach praskich i album zdjęć przedstawiający pracę w praskich zakładach samochodowych. Pod artykułem jest umieszczone również oświadczenie przewodniczącego praskiej delegacji, który wyraża pełnię podziwu dla „Waszej Osoby i Waszego dzieła, uświadamiając sobie w pełni, jakie nieszczęście spotkałoby nasz naród i całą Europę, gdyby nie było zwycięskiej Armii Czerwonej”. Ma tu oczywiście na myśli J.W. Stalina. A jako że gazeta pochodzi z 31 sierpnia nie mogło w niej zabraknąć wzmianki o dziesięcioleciu ruchu stachanowskiego – w końcu to właśnie 31 sierpnia 1935 roku w Zagłębiu Donieckim rębacz węgla Aleksy Stachanow wyrąbał świdrem pneumatycznym 102 tony węgla…Głosy wrogiej propagandy „Ziemia Pomorska” z 3 września 1945 roku pisze o amerykańskich robotnikach, którzy demonstrowali przeciw wielkim kapitalistom, żądając interwencji rządu wobec braku gwarancji pracy.U nas w kraju za to takich problemów absolutnie nie było. Minister Minc na łamach dementował „głosy wrogiej propagandy” mówiące o tym, że wyniki prezentowane przez ministerstwo to tylko cyfry statystyczne, „a faktycznie z bogactw tych i potencjału gospodarczego korzysta Armia Czerwona, że w rezultacie jej demontażu i wywózek nic nie zostało”. Minister odpowiada, że wobec zniszczeń dokonanych przez Niemców w Rosji „nasze zniszczenia bledną i maleją”. Tłumaczy, że w związku z tym „mamy prawo zawrzeć taki układ, że 25 procent urządzeń przemysłowych z terenów poniemieckich nam przypadających i 6 procent ogólnego majątku z tychże terenów przypadnie Związkowi Radzieckiemu”. Ob. Minc zwraca uwagę również na to, że nadszedł najwyższy czas, by „skończyć z melancholią powojenną, by uświadomić sobie, że z tej wojny nie wychodzimy słabi, ale silni z szerokimi perspektywami na rozwój”. Jego zdaniem „niebezpieczeństwem ogólnie są mali ludzie, których trzeba osadzić, a z drugiej strony mamy wielką pomoc”.Nie tylko Związek Radziecki jednak wówczas nasz rząd wspomagał. Jak podaje gazeta jednorazowy zasiłek w wysokości dwóch pensji otrzymali nauczyciele.Więcej dobrych wiadomościW Kołobrzegu rozpoczęto budowę latarni morskiej – będzie to okrągła wieża w stylu baszt bizantyjskich, wokół której plac ma być cmentarzem poległych w walkach o Kołobrzeg – czytamy. Polskie Zakłady Garbarskie w Krakowie, jedna z największych garbarni w Europie zakończyły prace nad odbudową i rozpoczęły produkcję skóry podeszwowej w ilości 10 ton dziennie. W Kielcach Państwowa Wytwórnia Prochu przestawia produkcję na nawozy sztuczne, a we Wrocławiu zostanie otwarta opera.W kraju we wrześniu 1945 roku było tak dobrze, że gazeta apelowała do Polaków pracujących w pensylwańskich kopalniach węgla w Stanach Zjednoczonych, żeby wracali - „niechaj pokażą przywiązanie do starej ojczyzny czynem, nie tylko górnolotnym słowem”. Może znajdzie się wśród dzisiejszych czytelników syn czy córka emigrantów, którzy odpowiedzieli na ów apel? Kończymy naszą podróż w czasie. Pożółkłe kartki przekażemy do Muzeum Miasta Gdyni. Niech będą świadectwem tamtych dni także dla następnych pokoleń. Tylko czy dzieci naszych dzieci będą jeszcze umiały je odczytać? Czy będzie jeszcze ktoś, kto wytłumaczy im, co to kartki na żywność, albo kto to stachanowiec? Galeria zdjęć Pobierz galerię Gazety z 1945 roku odnalezione w Urzędzie Miasta Gdyni, fot. Michał Kowalski Pobierz zdjęcie "Dziennik Bałtycki", wydanie z 1945 roku, fot. Michał Kowalski Pobierz zdjęcie "Wolna Polska", wydanie z 1945 roku, fot. Michał Kowalski Pobierz zdjęcie "Ziemia Pomorska", wydanie z 1945 roku, fot. Michał Kowalski Pobierz zdjęcie Warunki pobierania Wszelkie prawa do zdjęć lub grafik prezentowanych w ramach portalu, należą do Prowadzącego portal lub do podmiotów z nim współpracujących i podlegają ochronie prawnej. Prowadzący portal zezwala na kopiowanie i przedstawianie utworów jedynie w celach niekomercyjnych oraz pod warunkiem zachowania go w oryginalnej postaci i zachowaniem kontekstu tematu, do którego zostało wykorzystaneprzez redakcję gdynia.pl. Opublikowane materiały powinny zawsze zawierać źródło, czyli adres strony www.gdynia.pl. Na publikowanie utworów w innych celach wymagana jest zgoda właściciela strony czyli Prowadzącego portal. Opublikowano: 02.02.2018 17:00 Autor: Michał Kowalski (michal.kowalski@gdynia.pl)