Przez sześć lat był cichym, choć niepokojącym symbolem stagnacji i biurokratycznych zawiłości. Teraz rosyjski tankowiec „Khatanga”, który od 2017 roku rdzewiał przy jednym z nabrzeży Portu Gdynia, jest wreszcie gotowy do wyholowania. Choć termin jego usunięcia minął 5 maja, jednostka wciąż czeka – tym razem na ostatni dokument od władz duńskich. Zbiornikowiec o długości ponad 150 metrów i wadze przekraczającej 15 tysięcy ton cumuje w Gdyni od chwili, gdy nie przeszedł kontroli technicznej. Planowano jego remont i dalszą eksploatację, jednak losy jednostki potoczyły się inaczej. Przez lata „Khatanga” – jak nazwali ją mieszkańcy Trójmiasta – stała się swoistym „statkiem widmem”, który ani nie odpływał, ani nie przynosił pożytku. Z czasem narastały też koszty – jak podaje Zarząd Morskiego Portu Gdynia, zaległe opłaty portowe przekroczyły 15 milionów złotych.Zakończono już wszystkie działania techniczne i środowiskowe związane z przygotowaniem jednostki do opuszczenia portu. Z tankowca usunięto wszelkie pozostałości paliw, a sam statek został formalnie zakwalifikowany jako odpad, zgodnie z regulacjami Unii Europejskiej. Teraz ma trafić do certyfikowanej stoczni w Danii, gdzie zostanie zutylizowany zgodnie z unijnymi standardami.Pomimo upływu urzędowego terminu, Port Gdynia i Urząd Morski zapewniają, że pozostają w pełnej gotowości. Opóźnienie nie wynika z zaniedbań po stronie polskiej, lecz z oczekiwania na dokumentację ze strony duńskiej, która ma zostać przekazana „w możliwie najkrótszym czasie”.Nie jest jeszcze przesądzone, ile uda się odzyskać ze sprzedaży wraku, ale port liczy na częściowe pokrycie wieloletnich zaległości. Opublikowano: 06.05.2025 13:12 Autor: Michał Sałata (michal.salata@gdynia.pl) Zmodyfikowano: 06.05.2025 15:55 Zmodyfikował: Jakub Winiewski