Społeczeństwo

Na ratunek kozom

Ratowanie kóz w Wiczlinie. fot. Straż Miejska w Gdyni

Ratowanie kóz w Wiczlinie. fot. Straż Miejska w Gdyni

Krajobraz jak z filmu grozy – rozpadający się drewniany barak pomiędzy drzewami, zardzewiałe wraki samochodów, sterty złomu, śmieci. Pośród tego umundurowani funkcjonariusze Straży Miejskiej i inspektorzy OTOZ Animals robią obławę na wystraszone kozy.
 
- Obława nie była prosta – opowiada Leonard Wawrzywniak, rzecznik Straży Miejskiej w Gdyni, który brał udział we wczorajszej akcji. – Normalnie koza, która jest trzymana u rolnika, pozwala do siebie podejść, założyć obrożę i smycz. Natomiast te podchodziły tylko, żeby wziąć kromkę chleba i od razu się oddalały. Próba podejścia do nich powodowała, że wpadały w popłoch, skakały po wrakach samochodów, starych szopach. Dorosły kozioł ważył ze sto kilo i miał ogromne rogi, mógł więc zrobić krzywdę, zwłaszcza że był zestresowany. Capa musiały łapać trzy osoby.
Akcję prowadził doświadczony w pracy ze zwierzętami Eko Patrol Straży Miejskiej i inspektorzy OTOZ Animals. Dzięki temu obyło się bez ofiar wśród ludzi i zwierząt. Ale i tak obława trwała ponad trzy godziny. Część kóz udało się schwytać na wolnym powietrzu. Inne trzeba było zagonić do starej szopy. Pojmaną rogaciznę odwieziono terenowym radiowozem z przyczepą do przewozu zwierząt na należące do fundacji OTOZ Animals Rogate Ranczo w Bojanie.
                              
O ratowanie sześciu dorosłych i trzech młodych kóz żyjących w półdzikim stanie na zapuszczonej, niezamieszkałej działce w Wiczlinie poprosił Powiatowy Lekarz Weterynarii. Inspektorzy OTOZ Animals dostali zgłoszenie już pod koniec ubiegłego roku.

Inspektor OTOZ Animals Agnieszka Muńska

- Jeździliśmy tam i monitorowaliśmy sytuację
– opowiada Agnieszka Muńska z „Animalsów”. – Właściciel kóz przyjeżdżał i je karmił. One dobrze wyglądały. Tylko jedna koza miała silny stan zapalny wymion, które były tak opuchnięte, że ciągnęły się po ziemi. Ona chodząc po tej zagraconej posesji kaleczyła sobie wymiona.
Złom zalegający na tym terenie stanowił zagrożenie też dla pozostałych zwierząt. Właściciel kóz ze względów zdrowotnych i finansowych nie był w stanie o nie zadbać. Zrzekł się więc ich na rzecz fundacji OTOZ Animals.
 
W ich przytulisku ostatniej szansy dla zwierząt gospodarskich Rogate Ranczo zwierzaki znalazły profesjonalną opiekę. Bite, maltretowane, głodzone przez poprzednich właścicieli zwierzęta odzyskują tu zdrowie, siły i wiarę w człowieka. Czuwają nad tym pracownicy, lekarze weterynarii, wolontariusze, behawioryści i kowale. Inspektor OTOZ Animals Agnieszka Muńska zapewnia, że będą się starać, by uratowane wczoraj kozy znalazły po przejściu kwarantanny i wyleczeniu nowe domy i nowych, troskliwych właścicieli.
 
Przytulisko w całości finansowane jest z darowizn i środków pozyskanych od darczyńców. Aby zobaczyć czym się zajmują i wesprzeć ich działania można wejść na stronę Rogate Ranczo lub fundacji OTOZ Animals.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 18.03.2020 13:39
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 19.03.2020 10:47
  • ikonaZmodyfikował: Przemysław Kozłowski
ikona