1478 (1178) 2021-12-10 - 2021-12-16

Ćwierćwiecze na scenie. Dariusz Szymaniak świętuje

Dariusz Szymaniak (postać siedząca na łóżku) jako Witoldo w spektaklu „Kolibra lot ostatni” // fot. Bernie Kramer

Dariusz Szymaniak (postać siedząca na łóżku) jako Witoldo w spektaklu „Kolibra lot ostatni” // fot. Bernie Kramer

Miał być nauczycielem plastyki, jednak wyjazd do sanatorium sprawił, że wszystko się zmieniło. Zamiast do sali lekcyjnej trafił na teatralną scenę. Pozostało w nim jednak edukacyjne zacięcie, dlatego uczy młodych ludzi aktorstwa. Ma na swoim koncie wiele ról i nie boi się artystycznych wyzwań. Najpierw był aktorem Teatru Wybrzeże, potem przeniósł się do Teatru Miejskiego w Gdyni, gdzie występuje od ponad 10 lat. Możemy go oglądać m.in. w: „Znaczy kapitanie”, „Śnie nocy letniej”, czy „Arszeniku i starych koronkach”. W sobotę, 4 grudnia, rolą kardynała Richelieu w „Trzech muszkieterach” Marty Guśniowskiej w reżyserii Rafała Szumskiego, będzie świętować jubileusz. Dariusz Szymaniak obchodzi 25-lecie pracy artystycznej. Nam opowiedział, jaki był dla niego ten czas.


– To był dla mnie bardzo twórczy czas. Wiele godzin spędziłem w teatrze, grając na scenie, próbując sztuki, sprawdzałem się też w różnych innych formach. Przez te 25 lat stawałem się może chociaż trochę lepszym aktorem, poznawałem ludzi – niektórych z nich już nie ma. Pozwoliło mi to dojść do wniosku, że w aktorstwie i byciu w teatrze najważniejsze jest spotkanie z ludźmi – mówi Dariusz Szymaniak, aktor Teatru Miejskiego w Gdyni.

I to właśnie spotkanie z ludźmi sprawiło też, że został aktorem. Na początku nic nie wskazywało, iż wybierze on akurat tę artystyczną ścieżkę. Miał uczyć w szkole. Studiował w Instytucie Wychowania Artystycznego na Uniwersytecie im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jednak jeden wyjazd do Zakopanego na zawsze zmienił jego życie.

– Przez trzy lata studiowałem wychowanie plastyczne. Uczyłem się po to, aby zostać nauczycielem plastyki w szkole. Na studiach malowałem obrazy, tworzyłem grafiki, rzeźbiłem, robiłem fotografie, czyli poznawałem wszystkie techniki, jakie są związane ze sztukami plastycznymi. Jednocześnie przygotowywałem się do zawodu nauczyciela. Miałem pedagogikę, etykę, różne inne przedmioty, jak np. psychologia. Jak to się stało, że zostałem aktorem? Pojechałem do Zakopanego, gdzie planowałem spędzić miesiąc. Miałem wtedy problemy ze zdrowiem, pamiętam, że to było w czasie studiów plastycznych. Przyszedł człowiek i powiedział, że sprzedaje bilety do Teatru Witkacego. No to kupiłem. I kupiłem tyle, że obejrzałem tam chyba pięć spektakli. Bo co można było robić w tym sanatorium? Chodziłem na te spektakle i to było dla mnie niesamowite przeżycie, kiedy zobaczyłem energię tych ludzi, ulotność tego, co robią. Wydawało mi się to tak niesamowicie atrakcyjne, że zdecydowałem się zdawać do szkoły aktorskiej. Za pierwszym razem się nie dostałem. Udało się dopiero za drugim podejściem, kiedy byłem bardzo zdeterminowany. Dla mnie to była ważna życiowa decyzja, ponieważ miałem wyjechać ze swojego rodzinnego miasta, przenieść się zupełnie gdzieś indziej. W dodatku przed rozpoczęciem szkoły poznałem moją żonę, pobraliśmy się po ukończeniu drugiego roku – opowiada aktor.



Dariusz Szymaniak
urodził się w Lublinie i tam spędził dzieciństwo oraz młodzieńcze lata. Jest absolwentem PWST w Krakowie. Ukończył ją w 1995 roku. W czasie studiów grał w Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Tam też zadebiutował w 1992 roku. Zagrał Hermosito w „Pamiętniku znalezionym w Saragossie” Jana Potockiego w reżyserii Tadeusza Bradeckiego. Po studiach przeniósł się do Trójmiasta. Od 1995 do 2011 roku był aktorem Teatru Wybrzeże w Gdańsku. W 2011 roku trafił do Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza w Gdyni.

– Po ukończeniu szkoły stwierdziłem, że chcę jechać do Teatru Wybrzeże, bo nikogo tam nie znałem. Wiedziałem tylko, że są tam: Mirek Baka, Dorota Kolak, Jacek Mikołajczak, Joanna Bogacka, Jerzy Gordon – bardzo znani aktorzy, zarówno z filmów, jak i teatrów telewizji. Pojechałem, dostałem się. Po 16 latach, kiedy zagrałem tam bardzo dużo spektakli i wrosłem w Gdańsk, w sposób naturalny nastąpił moment stagnacji, wypalenia. W takiej sytuacji jedyne, co może zrobić aktor, to zmienić środowisko. Wtedy dostałem propozycję od Krzysztofa Babickiego, który obejmował stanowisko dyrektora, żebym tutaj przyszedł. W ten sposób znalazłem się w Gdyni. Wtedy gdyński teatr był takim miejscem, że wiedziałem, iż zetknę się tu z wielką literaturą, bardzo dobrymi tekstami oraz że znajdą się tu znaczące i atrakcyjne postaci do zagrania. Mogę powiedzieć, że odnalazłem się tutaj. Poznałem bardzo pozytywnych ludzi, empatycznych, sympatycznych, z którymi lubię przebywać – mówi Szymaniak.

W swojej karierze stworzył wiele wybitnych kreacji. Nie boi się różnorodnych wyzwań aktorskich. Grał m.in. Andrzeja w „Woyzecku” Georga Büchnera w reżyserii Rudolfa Zioły, Alfreda Housmana w „Wynalazku miłości” Toma Stopparda w reżyserii Krzysztofa Babickiego, Pana Młodego w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Rudolfa Zioły czy Kreona w „Antygonie” Sofoklesa w reżyserii Leszka Mądzika. Obecnie niemal co wieczór wciela się w inną postać. Możemy go oglądać m.in. w „Znaczy kapitanie”, gdzie jest narratorem. Gra też Puka w „Śnie nocy letniej” czy posterunkowego O'Harę w „Arszeniku i starych koronkach”, a także Proboszcza w „Prawieku i innych czasach”. Które role były dla niego najważniejsze?

– Wszystkie role pamiętam do dzisiaj, bo wszystkie traktuję równo. Natomiast było kilka najważniejszych. Należałoby wymienić rolę Wernera Heisenberga w „Kopenhadze” Michaela Frayna w reżyserii Krzysztofa Babickiego, za którą dostałem nagrodę teatralną marszałka. Była bardzo wymagająca i trudna, ale do wykonania dzięki partnerom, z którymi grałem, i dzięki reżyserowi. Muszę wspomnieć o Halinie Winiarskiej, Jerzym Kiszkisie. To z nimi grałem ten spektakl. Była też rola w „Beczce prochu” Dukowskiego w reżyserii Grażyny Kani. Sięgając bliżej, wspominam również rolę w teatrze studenckim Maybe Theatre, którą wywalczyłem, poprosiłem, żebym mógł tam grać. To była rola w całości po angielsku. Sztuka Johna Logana – „Red”, którą zagraliśmy dwanaście razy. Zrobiłem to za darmo. Zagraliśmy w Teatrze Wybrzeże. To sprawiło, że stwierdziłem, że wszystko jest możliwe w tym zawodzie. Ostatnio zagrałem też rolę Ojca w sztuce „Zabójstwo króla” Paolo Pasoliniego w reżyserii dyrektora Babickiego. To była rola wymagająca. Wykonałem ogromną pracę, przygotowując się do niej – czytałem biografie Pasoliniego, oglądałem jego filmy – wspomina aktor.

Monika Babicka i Dariusz Szymaniak w spektaklu „Awantury weneckie. Il teatro comico” // fot. Roman Jocher

Co według niego jest najważniejsze w zawodzie aktora? Jak się przygotowuje do roli? O czym powinien pamiętać każdy młody adept sztuki aktorskiej?

– Aktor nie tworzy roli, tylko rola tworzy aktora. Może to brzmi przewrotnie, ale chyba tak jest. Jeśli chodzi o mnie, to bardzo dużo czasu zajmuje mi nauka tekstu. To podstawa, od której zaczynam pracę. Uczę się tak, jak się czyta gazetę – mechanicznie, żeby znać tekst tak dobrze, że mógłbym go powiedzieć, nawet gdyby ktoś mnie wyrwał ze snu w środku nocy. Potem zadaję sobie pytania, czego ta postać najbardziej pragnie, do czego zmierza, jaki ma cel w życiu, czego chce od innych ludzi. Nigdy nie myślę: „Jak?”. To pytanie bardzo zamyka aktora. Jeśli mam dać radę młodym adeptom tej sztuki – nie zaczynajcie pracy od tego: „Jak?”. Myślcie: „Co?” i „Dlaczego?”. Jeśli człowiek nie ma empatii, to zawsze będzie grał siebie. A jeśli ma empatię, jest w stanie wejść w inny świat, w człowieka, którego gra. I wtedy się z nim utożsamia, odrzuca go albo widzi różnicę, ale go rozumie. Jeżeli zrozumiem drugiego człowieka, to dopiero wtedy jestem w stanie go zagrać – mówi Szymaniak.

Dla każdego artysty ważna jest publiczność. Jak aktor ocenia gdyńskich widzów?

– Jeżeli mam powiedzieć o publiczności gdyńskiej to to, że bardzo lubi aktorów. Widzowie są bardzo pozytywnie nastawieni, życzliwi, lubią tutaj przebywać, bo ten teatr jest ich – mówi aktor.

Szymaniak nie tylko występuje na scenie, ale jest także pedagogiem. Uczy aktorstwa na wydziale Wokalno-Aktorskim Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Poza tym jest lektorem. Zagrał też w kilku filmach i serialach. Można go było zobaczyć m.in. w „Liście Schindlera”, „O dwóch takich, co nic nie ukradli”, „Czarnym czwartku”, „Afonii i pszczołach”, „Idąc rakiem”, „Lokatorach” czy „Adamie i Ewie”.

– Zawsze grałem w teatrze, żyłem z teatru, moje całe życie to były spektakle. Oczywiście film, lektorowanie, nagrywanie reklam czy audiobooków, jakieś seriale – to jest wszystko przy okazji. Domem aktora jest teatr – podkreśla Szymaniak.

Dariusz Szymaniak (po lewej) i Martyna Matoliniec (po prawej) w spektaklu „Sen nocy letniej” // fot. Roman Jocher 
W sobotę, 4 grudnia, rolą kardynała Richelieu w spektaklu „Trzej muszkieterowie”, Dariusz Szymaniak będzie świętować jubileusz 25-lecia pracy artystycznej.

– To nie jest adaptacja powieści Dumasa. Pani Marta Guśniowska napisała parodię „Trzech muszkieterów”. Cieszę się, że jest taki człowiek – Rafał Szumski, który odkrył, że mam poczucie humoru. Może nie widać tego na co dzień, ale jestem obdarzony poczuciem humoru i cieszę się, że mogę to pokazać w tym spektaklu i że ludzie się przy tym świetnie bawią. To jest ta druga strona teatru – nie tylko uczyć, ale też bawić – podkreśla Szymaniak.

Aktor ma na swoim koncie kilka nagród i wyróżnień. W 1999 roku otrzymał wyróżnienie podczas I Turnieju Monologów w Koszalinie. Trzy lata później został nagrodzony podczas II Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu. Doceniono go za rolę Heisenberga w spektaklu „Kopenhaga” Michaela Frayna w Teatrze Wybrzeże. W 2003 roku za tę samą rolę otrzymał nagrodę marszałka województwa pomorskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru. Z kolei w 2005 roku podczas V Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość przedstawiona” w Zabrzu trafił do niego aktorski laur. Dostał go za rolę Guntera Guillaume'a w przedstawieniu „Demokracja” Michaela Frayna w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. W 2012 roku otrzymał nagrodę prezydenta Gdyni za rolę Maxa w „Rock'n'rollu” Toma Stopparda w reżyserii Krzysztofa Babickiego. To samo wyróżnienie przyznano mu również w 2019 i 2021 roku. Pierwsze za rolę Ojca w „Zabójstwie króla” Piera Paola Pasoliniego w reżyserii Krzysztofa Babickiego, a drugie za rolę kardynała Richelieu w „Trzech muszkieterach” Marty Guśniowskiej w reżyserii Rafała Szumskiego.

Komu chciałby podziękować z okazji 25-lecia pracy artystycznej?

– Bardzo chciałbym podziękować mojej żonie, która jest aktorką Teatru Wybrzeże, że wytrzymała ze mną przez te wszystkie lata. Chciałbym jej podziękować za wsparcie, tolerancję i za zrozumienie decyzji o przejściu z Teatru Wybrzeże do Teatru Miejskiego w Gdyni, co stanowiło dużą perturbację. Bardzo chciałbym podziękować pani Alinie – ona wie, że to podziękowanie jej adresuję. A tym, którzy ze mną pracują na co dzień, podziękuję oddzielnie. Po jubileuszu zapraszam ich do mojej garderoby, gdzie będziemy razem się cieszyć i świętować te 25 lat – mówi Szymaniak.

Dariusz Szymaniak // fot. Roman Jocher

Dariusz Szymaniak
urodził się w 1969 roku w Lublinie. Jest cenionym i lubianym przez publiczność artystą. Wspólnie z zespołem Teatru Miejskiego życzymy jubilatowi wielu nowych wyzwań, sukcesów artystycznych, samorealizacji i zadowolenia z obranej drogi życiowej.

  • ikonaOpublikowano: 09.12.2021 14:02
  • ikona

    Autor: Magdalena Czernek (m.czernek@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 09.12.2021 14:02
  • ikonaZmodyfikował: Karolina Szypelt
ikona