Aktualności

Borsucze przygody i nie tylko…

Gdyby nie wiedza i zdecydowane działanie strażników z ekopatrolu borsuk nadal byłby uwięziony w kilkumetrowej dziurze, gdzie bez jedzenia i wody groziłoby mu najgorsze.

Zaczęły się pierwsze cieplejsze dni i zwierzęta wychodzą z kryjówek szukając pożywienia, nauczone doświadczeniem wiedzą, że można je znaleźć w pobliżu ludzkich siedzib. Podczas tych wycieczek zdarzają się niebezpieczne wypadki, tak jak ten dzisiejszy.

Dzisiaj rano strażnicy z ekopatrolu otrzymali alarmującą informację od pracowników Morskiej Spółdzielni Mieszkaniowej na Wzgórzu Św. Maksymiliana. Okazało się, że bezskutecznie próbowali pomóc borsukowi, który wpadł do 2 metrowej dziury przy jednej z ulic i nie mógł się wydostać. Był przerażony i zdezorientowany, ale bez wyraźnych obrażeń.

Strażnicy za pomocą specjalistycznego chwytaka umieścili zwierzę w klatce, a następnie przenieśli do terenowego samochodu i przewieźli do lasu, gdzie został wypuszczony i natychmiast ukrył się w zaroślach.

Inny z kolei borsuk, tym razem wizytujący gdyńskie Witomino, zamieszkał w domku dla kotów, skąd wypędził lokatorów, spał i wyjadał jedzenie. Koty nie miały gdzie się podziać, chodziły głodne, a mieszkańcy alarmowali o zagrożeniu, tym bardziej, że borsuk w sytuacji stresującej potrafi być niebezpieczny, jest silnym zwierzęciem, ma ostre zęby i potrafi dotkliwie zranić. Strażnicy wywieźli budkę z siedzącym w niej zwierzęciem do lasu w Marszewie, a dziki lokator po krótkim namyśle zrezygnował z kociego mieszkania i czmychnął w krzaki.

Straż Miejska apeluje o rozwagę i szczególną ostrożność w przypadku kontaktu z dzikim zwierzęciem. Pamiętajmy, że może być chore, agresywne i niebezpieczne.

Prosimy o natychmiastowy sygnał do gdyńskiego ekopatrolu, który ma odpowiedni sprzęt do chwytania dzikich zwierząt i ich przewożenia. Szczególnie ostrożni bądźmy zwłaszcza wobec dzikich zwierząt, które wbrew swojej naturze łaszą się do ludzi, dają brać na ręce i głaskać. W jednym z miast na południu kraju chore zwierzę futerkowe zaraziło w ten sposób kilkadziesiąt osób, większość małych dzieci, które bawiły się z nim, nie wiedząc, że ma ono wściekliznę.

 

Borsucze przygody i nie tylko…, fot. Straż Miejska

 

Borsucze przygody i nie tylko…, fot. Straż Miejska

 

Borsucze przygody i nie tylko…, fot. Straż Miejska

 

Borsucze przygody i nie tylko…, fot. Straż Miejska

 

Borsucze przygody i nie tylko…, fot. Straż Miejska

 

fot. Straż Miejska

ikona