Podczas złej pogody śmigłowiec ulega awarii, wpada do wzburzonego morza i obraca się do góry dnem. Rozpoczyna się dramatyczna walka o przetrwanie. Uwięziona we wnętrzu maszyny załoga musi się z niej wydostać, by dotrzeć na brzeg lub do tratwy ratunkowej. Liczy się każda sekunda! Łatwo nie jest, bo żołnierze na pełnej adrenalinie działają w ciemności, przy silnym wietrze i wzburzonych falach zimnego akwenu… Brzmi to jak horror, lecz jest scenariuszem kursu, który w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni zaliczyli stacjonujący w Powidzu amerykańscy lotnicy z 1 Brygady Lotnictwa Bojowego „Iron Eagles”. W Polsce przebywają od połowy września. Pododdział wspomaga amerykańskie wojska pancerne na wschodniej flance NATO. Amerykanie ćwiczyli pod okiem Polaków W listopadzie - po raz pierwszy w historii Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego – Amerykanie ćwiczyli pod okiem polskich instruktorów. Już wiosną zwrócili się do Dowództwa Generalnego RSZ z pytaniem o możliwość przeszkolenia swoich pilotów. W odpowiedzi zostali skierowani właśnie do gdyńskiego ośrodka, dysponującej zaawansowanym technologicznie sprzętem, przede wszystkim modułowym symulatorem zanurzania METS. fot. kmdr ppor. Michał Drabarczyk Sam ośrodek, jak informuje jego rzecznik prasowy, kmdr ppor. Michał Drabarczyk, realizuje szkolenia na potrzeby sił zbrojnych w zakresie nurkowania, szkolenia personelu nurkowego, jak również szkolenia załóg statków powietrznych, okrętów nawodnych i podwodnych w technikach samoratowania i przetrwania na wodzie. - Szkolimy personel latający w sytuacji wodowania kabiny śmigłowca, technikach linowych, technikach przetrwania na wodzie i ratowania – wylicza kmdr ppor. Michał Drabarczyk. – Prowadzimy również szkolenia załóg okrętów podwodnych w technikach opuszczania zatopionego okrętu podwodnego. Posiadamy specjalny symulator, który odzwierciedla przedział okrętu podwodnego, z którego może się ewakuować załoga w sytuacji zalania okrętu. Szkolimy też nurków w specjalnościach minera, nurka inżynierii, jak również nurka ratownictwa – dodaje. Tylko dla twardzieli Przed przystąpieniem do kursu amerykańscy lotnicy przeszli test umiejętności pływackich, a po wysłuchaniu wykładu dotyczącego zasad bezpieczeństwa oraz technik ewakuacji i przetrwania na morzu, zapoznali się również ze sprzętem. Sam kurs odbywał się w głębokim na 10 metrów basenie, gdzie zainstalowany jest METS - umieszczona na wysięgniku kapsuła, przypominająca kabinę śmigłowca W-3RM Anakonda. Nim jednak Amerykanie weszli do symulatora, musieli przećwiczyć m.in. pływanie na bezdechu oraz używanie aparatu ucieczkowego. Wstępem do głównej części szkolenia było sprawne opuszczenie przez żołnierzy zanurzonego w basenie trenażera. Jak wydostać się z pułapki? Do samego symulatora żołnierze wchodzili parami. Zajmowali miejsca pilotów, zapinali pasy i… czekali, aż kapsuła zostanie opuszczona do wody, w której obracała się do góry nogami, szybko nabierając wody. Co było zadaniem kursantów w tej sytuacji? Wypięcie się z pasów, następnie wypchnięcie barkiem włazu i płynięcie ku górze. Kolejne zadanie polegało na dotarciu do tratwy lub wspięciu się na wysoką rampę – np. po siatce. fot. kmdr ppor. Michał Drabarczyk Każde kolejne zadanie trudniejsze Lotnicy za każdym razem przechodzili coraz trudniejsze zadania. W kolejnych musieli już korzystać z lotniczych aparatów ucieczkowych lub uciekać z kapsuły przed oddalone od miejsca ich siedzenia wyjście. Elementem scenariusza kursu była również blokada poszczególnych włazów wyjściowych, a to wszystko w akompaniamencie sztucznie wytworzonego silnego, nocnego sztormu. Stworzone warunki były więc ekstremalnie trudne, a mimo to kursanci znakomicie sobie z nimi poradzili. Amerykanie pod wrażaniem jakości kursu i wyposażenia ośrodka - Żołnierze, którzy uczestniczyli w kursie, podsumowali, że było to niezwykłe wyzwanie, ale poradzili sobie z nim świetnie. Byli pod wrażeniem naszej kadry instruktorskiej i jej bardzo profesjonalnego podejścia – informuje rzecznik prasowy Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego, kmdr ppor. Michał Drabarczyk. – Lotnicy byli również bardzo zadowoleni pod względem przeżyć, bo mamy możliwość nie tylko opuszczenia kabiny pod wodę, ale również wytworzenia w basenie warunków sztormowych, w tym fali wysokiej na 1,5 metra, deszczu, błyskawic. Całości dopełniają efekty dźwiękowe, symulujące nie tylko burzę, sztorm, ale i odgłos wpadającego do wody śmigłowca, maszyny lecącej na pomoc czy płynącego wodą okrętu ratunkowego. Stwarza to tak niezwykle realistyczną atmosferę, że niektórzy kursanci mieli przysłowiowego pietra – dodaje. fot. kmdr ppor. Michał Drabarczyk Kolejne szkolenie amerykańskich lotników: czterech pilotów śmigłowca i czterech techników, zaplanowane jest w Ośrodku Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego w Gdyni pod koniec listopada. fot. kmdr ppor. Michał Drabarczyk Opublikowano: 16.11.2022 09:00 Autor: Zygmunt Gołąb (z.golab@gdynia.pl)