13-osobowy zespół z gdyńskiej Akademii Marynarki Wojennej ukończył wyczerpujący marsz w Holandii. Słynny na całym świecie De 4Daagse to prawdziwa próba charakteru i kondycji – każdego z tytułowych czterech dni studenci i kadra uczelni pokonywali pieszo po około 40 kilometrów z obciążeniem w plecakach. Zostali pierwszym polskim kontyngentem, który podołał temu wyzwaniu w jego ponad 100-letniej historii! Udowodnili, że są w stanie przełamać zmęczenie i dopiąć swego – tak, jak przystało na wojskowych studentów i przyszłych mundurowych. Studenci AMW, którzy wspólnie z kadrą uczelni (w tym m.in. doktorem Radosławem Tyślewiczem i doktorem Radosławem Maślakiem) wystartowali w legendarnym, czterodniowym marszu De 4Daagse dotarli na metę w komplecie.To pierwsza od kilkudziesięciu lat oficjalnie zgłoszona ekipa z Polski, która dokonała tego wyczynu. Mowa o prawdziwym święcie holenderskiego Nijmegen, gdzie co roku kilkadziesiąt tysięcy osób z całego świata rusza pieszo na przemierzanie niderlandzkich miast, miasteczek i wsi. Najbardziej sprawni z nich pokonują nawet ponad 40 kilometrów dziennie, z dodatkowym, 10-kilogramowym obciążeniem na plecach. To historyczny akcent – tradycja maszerowania w tym miejscu sięga 1909 roku, ma wojskowe korzenie i była początkowo formą treningu dla holenderskich żołnierzy. Dziś to masowa impreza przypominająca duże maratony czy triathlony, którą żyje cały region, a turyści stawiają sobie za cel ukończenie jednego z dystansów i przygotowują się do tego miesiącami. Polska reprezentacja. Z Gdyni Choć w tym roku czterodniowe marsze odbyły się już po raz 105., do tej pory brakowało w nich wyraźnego, biało-czerwonego akcentu. Postanowili to zmienić przedstawiciele jednej z gdyńskich uczelni, Akademii Marynarki Wojennej. Udało się zebrać zespół, który liczył dokładnie 13 osób – zarówno samych studentów, jak i kadry uczelni – i w ten sposób powstał tzw. kontyngent. Tak organizatorzy De 4Daagse tytułują mundurowe drużyny, które biorą udział w marszu jako oficjalni reprezentanci poszczególnych państw. Od momentu, w którym ostatnio wśród kontyngentów maszerowała załoga z biało-czerwoną flagą minęło już kilkadziesiąt lat.Wyzwanie, którego podjęli się młodzi studenci z Gdyni nie należało do najłatwiejszych – łącznie prawie 180 kilometrów marszu po nizinach, górkach i dolinach, na dodatek w pełnym umundurowaniu i z dodatkowym obciążeniem, które symbolizuje wojskowy ekwipunek. Polacy byli jedną z 32 reprezentacji i jednymi spośród łącznie 6 tysięcy żołnierzy (wśród aż 47 tysięcy uczestników) w tegorocznej edycji. Od słońca po deszcz, równinami i pagórkami Sam udział w słynnym marszu w holenderskim Nijmegen to większe przedsięwzięcie. Podstawa to, oczywiście, przygotowanie organizacyjne i fizyczne – odpowiedni sprzęt, żeby kolejne kilometry maszerowania nie dawały się we znaki, kondycja fizyczna i gotowość na różne warunki pogodowe. Jeszcze przed startem – uroczysta prezentacja z przemarszem przez centrum miasta. Później przychodzi już pora na najważniejszą część, czyli pieszą wędrówkę.Pierwszego dnia 13-osobowa ekipa z Akademii Marynarki Wojennej pokonała aż 46 kilometrów w pełnym słońcu. Aby tego dokonać, potrzebnych było 9 godzin w ruchu. Nie wszyscy podołali tym warunkom, bo – jak relacjonują uczestnicy – trzy inne zespoły odpadły z rywalizacji już na tym etapie. Drugi dzień to malownicze 39 kilometrów obok kwiatowych upraw, trzeci – najtrudniejszy odcinek pomiędzy leśnymi wzgórzami, a czwarty – 42 kilometry przecięte przeprawą pontonową.Końcówka to walka z ulewnym deszczem, odciskami i bólem, którą przeplata satysfakcja ze zbliżającej się mety. To uczucie zespół z Gdyni poznał dokładnie w piątek, 19 lipca. Udało się – za nimi wyczerpujący marsz po Niderlandach i ogromna próba charakteru. - Reprezentacja Polski wystawiona przez AMW ukończyła marsz w wyznaczonym limicie czasowym, tym samym zdobyła medal drużynowy. Ponadto nasza załoga weszła do elitarnego grona jako jeden z 5 małych kontyngentów spośród 21 startujących, który ukończył marsz z zachowaniem wszystkich członków zespołu. Jednocześnie każdy z naszych uczestników otrzymał medal indywidualny i baretkę – relacjonuje dr Radosław Maślak, rzecznik prasowy Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni i jednocześnie jeden z uczestników holenderskiego marszu. Medale 4Daagse, które otrzymała drużyna z Gdyni to oficjalne odznaczenie ustanowione przez królową holenderską w 1909 roku – „Vierdaagsekruis”. Holenderski marsz jest największym i najstarszym tego typu wydarzeniem na całym świecie. W ostatnich latach nie mieliśmy tak wyraźnego polskiego akcentu wśród jego uczestników, choć Polacy regularnie decydowali się na indywidualne starty wśród tysięcy pozostałych uczestników – w tym dr Radosław Tyślewicz, który tym razem maszerował wspólnie ze studentami Akademii Marynarki Wojennej. Opublikowano: 28.07.2023 05:16 Autor: Kamil Złoch (kamil.zloch@gdynia.pl) Zmodyfikowano: 28.07.2023 12:23 Zmodyfikował: Agnieszka Janowicz