Od lipca remont Sali Obsługi Mieszkańca i zmiany w funkcjonowaniu urzędu. Szczegóły w komunikacie. 
Co nowego

Wyzwania i sukcesy. Trzy dekady Stena Line w Gdyni

„Stena Ebba” wychodzi z portu w Gdyni (mat. prasowe Stena Line)

„Stena Ebba” wychodzi z portu w Gdyni (mat. prasowe Stena Line)

Od trzech dekad łączy Gdynię z Karlskroną – dwa kraje i dwie różne kultury. Przewoźnik promowy Stena Line świętuje swój 30. jubileusz w Polsce. Jak wyglądały początki linii? Co było wówczas dla firmy największym wyzwaniem, a co udało się przekuć w sukces? I czym zajmuje się na promie kapitan? Między innymi o tym rozmawiamy z Markiem Kiersnowskim, dyrektorem zarządzającym Stena Line Polska, Marcinem Kornasem, kapitanem promu „Stena Ebba” oraz Katarzyną Zalewską, serwis managerem w Stena Line.

 
Zaczynali w 1995 roku z jednym statkiem „Lion Queen” o długości 149 metrów i z kilkoma odejściami w tygodniu. Dzisiaj na trasie Gdynia-Karlskrona pływają trzy promy, w tym dwa nowoczesne E-Flexery i odbywa się 1 700 podróży rocznie.

Przez ten czas Stena Line przewiozła ponad 12 milionów pasażerów oraz 2,5 miliona jednostek frachtowych.

Co było największym wyzwaniem dla firmy na początku jej drogi w Gdyni? Co się udało zrealizować przez te 30 lat i jakie ma plany na przyszłość? O to m.in. zapytaliśmy Marka Kiersnowskiego, dyrektora zarządzającego Stena Line Polska.


Video i montaż: Sławomir Okoń, Stena Line

Mam okazję pracować w Stena Line 29 lat, czyli prawie od początku postania tej linii. Myślę, że największym wyzwaniem było dla nas stworzenie jej od zera, od pierwszej jednostki, od pierwszego małego statku „Lion Queen”,  który zawitał do portu w Gdyni, i budowania tej linii w standardach polskich, które były zupełnie inne, niż standardy naszych kolegów ze Steny w zachodniej Europie. Polska wtedy jeszcze nie była członkiem Unii Europejskiej i musieliśmy się dużo uczyć.Dzisiaj, po 30 latach mogę powiedzieć, że sukcesem jest to, że ta linia jest jednym z najważniejszych korytarzy transportowych w Unii Europejskiej, jest częścią 6 korytarza łączącego północ Skandynawii z centralną Europą. Jest połączeniem, które ma status autostrady morskiej, które nadaje jej jeszcze większego znaczenia w sieci połączeń europejskich.Myślę, że największym osiągnięciem jest to, że linia sprawdziła się i została zaakceptowana przez biznes i frachtowy, i pasażerski – odpowiada Marek Kiersnowski, dyrektor zarządzający Stena Line Polska.

A jak wyglądały początki firmy i jak przez ten czas zakorzeniła się w naszym mieście?
Początki były trudne. Zarówno Port Gdynia, port w Karlskonie i my jako Stena Line nie wiedzieliśmy do końca, w jakim kierunku pójdziemy, jak to połączenie zostanie przez rynek przyjęte. Też infrastruktura portowa w Gdyni nie była do końca przygotowana na ten ruch pasażerski i frachtowy. W ciągu tych trzech dekad udało nam się inwestować i przygotować, zmienić infrastrukturę pod nowy tonaż, który Stena sukcesywnie wprowadzała, wraz z zapotrzebowaniem rynku – zarówno frachtowym, jak i pasażerskim.Stena Line w Gdyni jest zakorzeniona na stałe i po tych 30 latach patrzy w przyszłość – na kolejne dekady. Myślę, że zbudowaliśmy połączenie, które jest linkiem nie tylko pomiędzy Polską i Szwecją, ale też połączeniem łączącym społeczeństwa z Karlskrony i Gdyni. Łączącym ludzi, ale również kultury – dodaje Marek Kiersnowski.
Prom Lion Queen na terminalu przy ul. Kwiatkowskiego
Prom „Lion Queen” w 1995 roku przy terminalu na ul. Kwiatkowskiego (mat. prasowe Stena Line)

Zaufanie klientów to podstawa praktycznie w każdym biznesie. Jak się je buduje?
Postawiliśmy na kilka ważnych rzeczy. Postawiliśmy przede wszystkim na bezpieczeństwo, niezawodność – to jest kultura całej grupy Stena Line, całego przedsiębiorstwa. Postawiliśmy też na wartości związane z troską i opieką, i dla klienta biznesowego i dla klienta indywidualnego, ale też dla pracowników. I tę wartość, którą wyznaje i przekazuje nam właściciel firmy Dan Olsson, my staramy się jak najmocniej kultywować – wyjaśnia dyrektor Stena Line Polska.


Nowoczesna flota

„Stena Estelle” na morzu
„Stena Estelle” na morzu (mat. prasowe Stena Line)

Między Gdynią i Karlskroną pływają trzy jednostki: „Stena Estelle”, „Stena Ebba” i „Stena Spirit”. Dwie pierwsze to nowoczesne, 240 metrowe E-Flexery.

Kapitanem jednego z nich jest Marcin Kornas, który rozpoczynał swoją przygodę ze Stena Line od marynarza wachtowego.

Prom „Stena Ebba” operuje na linii Gdynia-Karlskrona już od ponad dwóch lat.  To bardzo nowoczesny prom typu E-Flexer. Jako kapitan z dumą mogę powiedzieć, że sprawuje się znakomicie. Pomimo tego, że jest to jeden z największych obecnie promów operujących na Morzu Bałtyckim, to jest to jednostka, która charakteryzuje się bardzo dobrą manewrowością oraz stabilnością. Mogę powiedzieć, że jesteśmy praktycznie w stanie prowadzić żeglugę w każdych warunkach pogodowych, bez żadnych ograniczeń – opowiada Marcin Kornas, kapitan na promie „Stena Ebba”.

Rolą kapitana jest kierowanie jednostką, co oznacza, że bierze na siebie odpowiedzialność za wszystko, co się dzieje na statku. A jak wygląda typowy dzień kapitana na E-Flexerze?
Wstaję rano i zaczynam dzień od śniadania. Siadam do komputera, sprawdzam prognozy pogody, korespondencję z biura. Udaję się na mostek przed manewrami wejściowymi. Mamy zawsze krótką odprawę z oficerami na mostku – jak będą wyglądać manewry, czego się możemy spodziewać, po czym przejmuję wachtę od oficera wachtowego. Potem pod swoim dowództwem wprowadzam statek do portu – wyjaśnia kapitan Kornas.

Przede wszystkim ludzie

Widok na domki w Karlskronie
Domki w Karlskronie (mat. prasowe Stena Line)

Przez 30 lat nie tylko rozwijała się firma, ale także zmieniali się klienci. Obecnie ze Stena Line zaczynają podróżować nowe pokolenia – dzieci i wnuki pierwszych pasażerów na linii Gdynia-Karlskrona. Obserwuje to Katarzyna Zalewska, która w firmie pracuje od 26 lat.

W tym roku to już będzie prawie 26 lat, kiedy moja stopa po raz pierwszy stanęła na będącym tutaj wówczas statku „Stena Europe”. Statek, który miał 150 metrów długości i zabierał prawie 1000 pasażerów, ale miał dużo mniej kabin i przestrzeni pasażerskiej. Ta praca daje możliwość spotykania się z różnymi ludźmi, charakterami, osobowościami. To powoduje, że mamy wiele wyzwań, którym musimy podołać, co zawsze bardzo lubiłam. Dajemy gościom tyle satysfakcji, że dzieci i wnuki naszych pierwszych pasażerów kontynuują tę podróż i przygodę ze Stena Line. Miodem na nasze serca są pozytywne opinie, zadowolenie klientów, którzy potrafią przyjść do nas, podziękować za podróż i serwis. Dlatego musimy podążać za tym, czego klient od nas oczekuje i cały czas trzymać wysoki poziom zadowolenia klienta, który mamy. Bo w tym wszystkim najważniejszy jest człowiek – opowiada Katarzyna Zalewska, serwis manager na promie „Stena Ebba”.


Plany na przyszłość

Prom Stena Line cumuje przy nowym terminalu w Gdyni
Terminal w Gdyni przy ul. Polskiej 4 (mat. prasowe Stena Line)

Jakie wyzwania stoją przed Stena Line w dynamicznie zmieniającym się świecie?
Świat nie pozwala nam się zatrzymać, pędzi do przodu i musimy za nim nadążyć. Naszym celem jest sprostanie wymaganiom klientów – obecnym i przyszłym. Jeśli chodzi o klientów frachtowych, to widzimy potrzebę bycia przygotowanym na to, że port musi być otwarty 24 godziny na dobę. Zautomatyzowane procesy obsługi naczep, możliwość wydawania i zdawania naczep w czasie, kiedy potrzebuje tego klienta, a nie kiedy statek jest w porcie. Digitalizacja  odpraw. Jeśli chodzi o klientów pasażerskich, to nadal będziemy stawiać na wysoki poziom usług i oferowanych produktów, ale również na digitalizację odpraw, check-inu i samej embarkacji. Tak że mamy jeszcze pracę do wykonania, mamy plan i w tym kierunku będziemy szli – podsumowuje rozmowę dyrektor Marek Kiersnowski.

ikona

Zobacz także

Najnowsze