Przystań Gdynia

Przystań Lipowa 15: nasza siła tkwi w sąsiadach

Spotkanie w Przystani Lipowa z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Spotkanie w Przystani Lipowa z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Przez ponad cztery lata działalności wokół Przystani Lipowa 15 w Wielkim Kacku powstała prawdziwa lokalna wspólnota. To z jednej strony ci, którzy przychodzą do tutejszego Domu Sąsiedzkiego rozwijać zainteresowania i podtrzymywać sąsiedzkie znajomości, z drugiej: sąsiedzi - pasjonaci prowadzący zajęcia dla innych. Niedawne tygodnie, gdy w Przystani znalazły schronienie uchodźczynie z Ukrainy i ich dzieci, zjednoczyły całą wielkokacką społeczność w spontanicznej, bezinteresownej pomocy na ogromną skalę.

Elżbieta Olesińska od dwóch lat mieszka na Dąbrowie. Jak mówi, dla niej przychodzenie do Przystani Lipowa 15 to okazja do poznania ludzi: tu i teraz, w okolicy, w której mieszka.
 – Zależało mi żeby poznać tę społeczność, żeby być blisko - przyznaje. - Życie sąsiedzkie jest fajne, a prawie już go nie ma. Tymczasem w Przystani można zrobić coś z innymi i dla innych. Bardzo mi się to podoba.
Elżbieta jest instruktorką jogi, szczególnie interesuje ją joga dla kobiet dojrzałych.
- Przyszłam na Lipową, zapytałam i od września zeszłego roku prowadzę zajęcia - mówi. - Gdy z powodu pandemii Przystań była zamknięta, prowadziłam zajęcia online, na żywo.
Czasami podczas zajęć w Przystani można usłyszeć muzykę na żywo. Jeśli tak się zdarzy możemy być pewni, że gra Joanna Omilian.
- W Przystani bywam od początku: byliśmy na otwarciu, na balu świątecznym, później dzieci zaczęły chodzić na zajęcia. A ja, czekając na nie, grałam na pianinie – mówi. – Takie spontaniczne, sąsiedzkie granie. Niedawno, też spontanicznie, grałam podczas spotkania z okazji Europejskiego Dnia Sąsiada.
Aleksandra Złotowska także trafiła do Przystani dzięki dzieciom. Chodzą do przedszkola po sąsiedzku; pewnego dnia Aleksandra zajrzała do Przystani.
- Porozmawiałam z animatorkami o dostępności sali na spotkania dla dzieci – wspomina. - I od słowa do słowa okazało się, że można zorganizować wydarzenie, spotkanie sąsiedzkie.
A potem, jak mówi, zaczął się trudny czas wojny w Ukrainie i pobytu w Przystani uchodźczyń oraz ich dzieci. Zaangażowała się w pomoc: indywidualnie, ale też z innymi osobami z Przedszkola.
- Pomagałam tak, jak akurat było trzeba - mówi. - Czasami trzeba było kogoś zawieźć do lekarza, a czasami nauczyć poruszania się po mieście czy pokazać gdzie są dostępne darmowe atrakcje dla dzieci, żeby troszeczkę uspokoić głowę.
Anna Szpajer, radna miasta, mieszkanka osiedla Fikakowo, w Przystani Lipowa 15 bya codziennie.
- Jako sąsiedzi w pomoc uchodźczyniom zaangażowaliśmy się w momencie w którym stało się jasne, że zatrzymają się w Przystani - wspomina. - Nie wiedzieliśmy kiedy dokładnie i ile osób przyjmiemy ale wiedzieliśmy, że będą to mamy z dziećmi. Zaczęliśmy zbierać pieluszki, kaszki, soczki i odżywki. Potrzebna była pralka, więc zorganizowaliśmy zrzutkę. Pralkę kupiła sąsiadka Jola z synami – oni też tę pralkę zamontowali. A gdy już panie przyjechały na Lipową, ruszyła prawdziwa lawina sąsiedzkiej pomocy - ze wszystkich stron. Czasami tej pomocy było tak dużo, że musieliśmy ją hamować. Dzieliliśmy się z innymi placówkami, by wykorzystać wszystko, co przekazywali mieszkańcy.

Sąsiedzi szybko pomogli wyposażyć Przystań w niezbędne środki higieniczne // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Sąsiedzi rozwiązywali każdy pojawiający się problem: czy to chodziło o umówienie terminu w przychodni, czy wyjazd do Straży Granicznej, by otrzymać potwierdzenie przekroczenia granicy po 24 lutego. Lekarze z prywatnych gabinetów na Fikakowie udzielali bezpłatnych porad. Przychodnia weterynaryjna zaopiekowała się dwoma przebywającymi w Przystani psami. Regularnie obecny był ratownik medyczny. Klub sportowy zaprosił dzieci na zajęcia sportowe, ktoś zorganizował zajęcia plastyczne. W Dniu Kobiet przebywające w Przystani panie odwiedzili – z żółtymi tulipanami, przewiązanymi niebieską wstążką – panowie z Domu Marzeń. Dzięki sąsiadom każda z pań dostała też kartę podarunkową do drogerii. Zrzeszenie Kaszubsko – Pomorskie zaprosiło na wycieczkę do Gdańska. Wszystko po to, żeby dać chwilę oddechu, zająć czymś głowę, odciągnąć myśli od tego, co w Ukrainie.

Nieoceniona była pomoc sąsiadów ukraińsko- czy rosyjskojęzycznych. Jak się okazało, takich osób jest na Fikakowie sporo: wśród nich pan Adam, na którego można było liczyć o każdej porze i w każdej sprawie.

Pomoc sąsiadów ukraińsko- czy rosyjskojęzycznych była nieoceniona // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Żana pochodzi z Białorusi, w Gdyni mieszka od siedmiu lat. Na zajęcia do Przystani nie przychodziła, ale gdy zaczęła się wojna i dowiedziała się, że najbliższy jej punkt dla uchodźców to właśnie Przystań – zjawiła się od razu. Pomagała w tłumaczeniach przez cały czas pobytu pań z Ukrainy.
- Przychodziłam po pracy i w weekendy, starałam się być jak najczęściej - mówi. - Pomagałam ratownikom medycznym w wywiadach, a gdy dojeżdżały kolejne osoby wyjaśniałam zasady codzienności, np. segregowania śmieci. Tłumaczyłam rozmowy, gdy panie miały się przeprowadzać do mieszkań.
Irina z Kijowa, tak jak Żana, mieszka w Polsce od siedmiu lat. I też błyskawicznie zaoferowała się jako tłumaczka.
- Byłam tego wieczoru, gdy przyjechała pierwsza grupa. Potem przychodziłam jeszcze przez kilka dni. Gdy w gronie tłumaczy przekonaliśmy się, jak ciężka psychicznie to praca zdecydowaliśmy, że trzeba się wymieniać - przyznaje.
W Przystani Lipowa 15 spędzała po kilka godzin dziennie; najwięcej w pierwszych dniach, gdy było wiele spraw do rozwiązania. Gdy panie już się zadomowiły zaglądała by dowiedzieć się, czy wszystko w porządku, czy czegoś nie potrzeba. Później pomagała też w Przystani Chylońska 237.
- Półtora miesiąca, które w Przystani Lipowa 15 spędziły panie z Ukrainy, to niesamowite doświadczenie – przyznaje Anna Szpajer. - Na co dzień każdy żyje trochę własnym życiem: na Fikakowie mieszkają głównie ludzie młodzi, zapracowani, z dziećmi. A tu się zdarzyło coś wyjątkowego: w bardzo krótkim czasie poznaliśmy się. Przekonaliśmy się, że gdy nieznajomi połączą siły, można zrobić bardzo wiele i jest niesamowity efekt.
Dziś w Domu Sąsiedzkim Przystani Lipowa 15 znów odbywają się regularne zajęcia. W każdy wtorek Elżbieta zaprasza na praktykę jogi. Dzieci Aleksandry biorą udział w zajęciach teatralnych, a Joanna myśli o koncercie w sali sąsiedzkiej. Żana i Irina postarają się znaleźć czas, by częściej niż wcześniej zaglądać do Przystani.

Poszewki na poduszki do uruchomionej właśnie Strefy Malucha uszyły sąsiadki z Fikakowa // mat. Laboratorium Innowacji Społecznych

Wszystkie panie (ale także inne osoby zaangażowane w życie Przystani) miały okazję spędzić wspólny wieczór na Lipowej podczas niedawnego Europejskiego Dzień Sąsiada.
- Był dla nas pretekstem, by spotkać się i szczególnie podziękować tym, którzy są wyjątkowo zaangażowani w życie Przystani – wyjaśnia Iwona Deyk, animatorka w Przystani Lipowa 15. - Niektórzy są z nami w zasadzie od samego początku: Kasia prowadzi aerobik, Inga warsztaty teatralne dla dzieci, Bogusia i Ela jogę. Ostatnie wydarzenia pokazały nam, jak wiele jest wokół nas osób, które chętnie włączają się w pomaganie. To sąsiedzi wsparli przygotowanie naszej Przystani na przyjęcie uchodźczyń. W razie nagłej potrzeby wystarczył post w naszej facebookowej grupie czy telefon do którejś z osób, które zostawiły nam swój numer. Bardzo się cieszę z tego spotkania, że mogliśmy usiąść i porozmawiać. Cieszymy się, że sąsiedzi są z nami, niezmiennie do siebie zapraszamy.
Iwona Deyk dodaje, że przez lata działania w Wielkim Kacku Przystani Lipowa 15 wielu sąsiadów tak się zaangażowało, że stało się prawdziwymi ambasadorami tego miejsca. Jedną z ambasadorek jest Elżbieta Konieczna z Karuzeli Pasji, która swoją… pasją do działania niezmiennie zaraża dziesiątki osób. To za jej sprawą w Przystani odbywało się cykliczne wielkie sąsiedzkie szycie legowisk dla psów z gdyńskiego schroniska Ciapkowo. To ona z zainicjowała SWAP – wymianę ubrań, zorganizowała Otwartą Szafę oraz prowadziła warsztaty krawieckie (wygrany projekt Budżetu Obywatelskiego). Wspierała też przebywające w Przystani panie z Ukrainy.

Luty 2020: pierwsze sąsiedzkie szycie legowisk dla psów z Ciapkowa // arch. Laboratorium Innowacji Społecznych

Przystań Lipowa 15 skończyła niedawno cztery lata. Była pierwsza z ogólno miejskiej sieci placówek, w których podczas bezpłatnych zajęć mieszkańcy mogą rozwijać zainteresowania, mogą poprowadzić własne aktywności, ale mogą też przyjść by po prostu spędzić ze sobą czas. Szczegółowy harmonogram na stronie Przystani.

Ideą wszystkich Przystani jest m.in. międzypokoleniowość – na Lipowej 15 działają Dom Sąsiedzki i Miejski Klub Seniora „Wielki Kack”.
- Za nami doświadczenia pandemii, gdy przez długi czas Domy Sąsiedzkie prowadziły działalność online, oraz wsparcia osób uchodźczych, które znalazły w Przystaniach schronienie. Obie sytuacje były wyzwaniem zarówno dla animatorów, jak i zaangażowanych sąsiadów – zauważa Dobrosława Korczyńska-Partyka, kierowniczka Działu Przestrzeni Społecznych w Laboratorium Innowacji Społecznych, które koordynuje sieć Przystani. – Doświadczenia, które razem zdobywamy, pozwalają nam się rozwijać i dają pewność, że możemy na siebie liczyć. Sąsiedzi z Wielkiego Kacka lubią spędzać z sobą czas i mają sobie wiele do zaproponowania – o czym świadczą frekwencja na zajęciach w Domu Sąsiedzkim oraz liczba warsztatów w ramach cyklu Sąsiedzi Sąsiadom. Przede wszystkim jednak nasi sąsiedzi nie są obojętni. To wielka wartość. Bardzo dziękuję za każdą pomoc, jakiej doświadczyliśmy i na Lipowej, i w innych Przystaniach.

  • ikonaOpublikowano: 07.06.2022 11:33
  • ikona

    Autor: Aleksandra Dylejko (a.dylejko@lis.gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 07.06.2022 14:56
  • ikonaZmodyfikował: Karolina Szypelt
ikona