Społeczeństwo

Akcja dzik

Akcja ratowania dzika przez strażaków na Grabówku. Fot. Gdynia 112

Akcja ratowania dzika przez strażaków na Grabówku. Fot. Gdynia 112

W niedzielę strażacy z Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni uratowali z potrzasku młodego dzika. Najczęściej spośród zwierząt strażacy pomagają ptakom i kotom. Na akcje „dzik” wzywani są także strażnicy miejscy z Eko Patrolu. Bo dziki są w mieście powszechne niemal jak koty.

Młody dzik wpadł w tarapaty przy ul. Falistej na Grabówku, gdy najprawdopodobniej spadł z murku i zakleszczył się pomiędzy murem a bramą przesuwną. Zwierzakowi próbowali pomóc mieszkańcy, ale nie poradzili sobie i wezwali straż pożarną.

- Strażacy, korzystając z podręcznego sprzętu burzącego, przesunęli nieco bramę, by zrobić więcej przestrzeni. Dzięki temu można było dzika oswobodzić. Następnie zainstalowali bramę z powrotem i doprowadzili do stanu używalności – opowiada mł. kpt. Jakub Friedenberger, rzecznik Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni.
Dzik nie wymagał pomocy medycznej i wrócił o własnych siłach do lasu. Ale czasem ratowane przez strażaków zwierzęta wymagają pomocy. Strażacy interweniują, gdy zagrożone jest życie lub zdrowie każdej żywej istoty. Tak było 6 września w przypadku pożaru przy ul. Morskiej w Chyloni. Oprócz ewakuowania z płonącego budynku kilkunastu osób, strażacy uratowali dwa koty.

- Strażacy świetnie się wtedy zachowali, wiedzieli jak pomóc kotom i zrobili resuscytację (zespół czynności stosowanych u poszkodowanego, u którego wystąpiło podejrzenie nagłego zatrzymania krążenia, czyli ustanie czynności serca z utratą świadomości i bezdechem), chociaż kursów specjalistycznych z pierwszej pomocy zwierzętom nie przechodzili. Takie kursy są robione przez ratowników, strażaków czy policjantów pracujących z psami. Oni muszą wiedzieć jak pomóc swojemu partnerowi z zespołu. Myślimy, jak się sytuacja trochę uspokoi, żeby zorganizować i u nas taki kurs, bo widzimy, że jest potrzeba szkolenia w tym temacie – mówi Jakub Friedenberger.
Na razie gdyńscy strażacy szkolą się w temacie pierwszej pomocy zwierzętom sami, szukają materiałów i wymieniają się tym, co znajdują w internecie - filmami szkoleniowymi lub z akcji realnych.

Strażacy spośród zwierząt pomagają najczęściej ptakom i kotom, choć zdarzało się im również łapać w mieszkaniach nietoperze, które nieopatrznie wpadły przez okno i nie mogły same trafić do wyjścia. Ptaki zaplątują się w druty, linki i siatki, a koty wpadają w ciasne przestrzenie.

Jednak rzecznik straży pożarnej zaznacza wyraźnie, że kot, który wszedł na drzewo i głośno miauczy, nie jest uwięziony.

- Jeździmy na takie wezwania i sprawdzamy sytuację. Czasem je ściągamy, ale czasem kot ucieka jeszcze wyżej na drzewo i nie daje się złapać. Bo to nie kot na drzewie jest problemem, a człowiek stojący pod nim. Kotu trzeba dać przestrzeń i czas, to sobie poradzi – apeluje strażak.

Dzik na posesji

Do „dzikich” interwencji wzywani są też strażnicy miejscy z Eko Patrolu. Czasem jest to pomoc choremu lub potrąconemu przez samochód zwierzęciu, zdarza się, że warchlak wpadnie do studzienki. Ale często chodzi o pomoc w pozbyciu się dzików z posesji.

- Jeżeli dzik znajduje się np. na terenie szkoły, przedszkola, czy nawet wejdzie komuś na teren prywatny, to wtedy przyjeżdżamy na miejsce i tego dzika wyprowadzamy. Najskuteczniejszą metodą jest wabienie chlebem, które dziki chętnie jedzą. Mamy też latarki do odstraszania dzików i gaz w razie gdyby dzik był agresywny. Gdy przychodzą na świat młode i pojawiają się na osiedlach lochy z młodymi, musimy teren ogrodzić taśmą i oznaczyć tabliczkami informacyjnymi, żeby się nie zbliżać. To wszystko, co jako straż miejska, możemy robić – mówi Leonard Wawrzyniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdyni.
Akcja Straży Miejskiej wyprowadzania dzika z osiedla metodą wabienia chlebem. Wideo / Straż Miejska w Gdyni
Odłów dzików z terenu miasta może zlecić Wydział Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności. Ale jest to często nieskuteczne, gdyż dziki wracają. Jak mówi rzecznik straży miejskiej, winni są często sami mieszkańcy, którzy dokarmiają dziki lub koty, a na kocie jedzenie dziki też są chętne. Dlatego starania, by zatrzymać dziki w lesie, podejmuje także Nadleśnictwo, robiąc pasy zaporowe czyli rozsypując np. kukurydzę na trasie migracji zwierząt.

W czasie pandemii, gdy mniejszy jest w mieście ruch, a ludzie częściej przebywają w domach, zwierzęta jeszcze chętniej wychodzą z lasów i wkraczają w przestrzeń miejską.

  • ikonaOpublikowano: 21.10.2020 16:00
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 21.10.2020 17:04
  • ikonaZmodyfikował: Redakcja portalu Gdynia.pl
ikona