Społeczeństwo

Gdynianie pomagają uchodźcom

Nauczycielka Anna Ćwiklińska Rutka i jej uczniowie z II Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni sortują dary przeznaczone dla uchodźców na polsko-białoruskiej granicy. Fot. Paweł Kukla

Nauczycielka Anna Ćwiklińska Rutka i jej uczniowie z II Liceum Ogólnokształcącego w Gdyni sortują dary przeznaczone dla uchodźców na polsko-białoruskiej granicy. Fot. Paweł Kukla

Mimo straszenia Polaków uchodźcami i zniechęcania do udzielania im pomocy, po efektach zbiórek pieniędzy i rzeczy potrzebnych do przetrwania w mokrym, zimnym lesie widać, że wiele osób nie dało się zastraszyć i okazuje wielkie serce. Punkty zbiórki puchną od darów.

O trwającej w gdyńskim oddziale PCK oraz zorganizowanej przez grupę „Rodziny bez granic” zbiórce na rzecz uchodźców w lasach polsko-białoruskiego pogranicza pisaliśmy kilka dni temu.

Dziś już wiemy, że pomoc niesiona przez gdynian przeszła wszelkie oczekiwania organizatorów.

- Jestem bardzo pozytywnie zbudowana tym, jak działa nasza lokalna społeczność, jaki to jest odzew niesamowity. Wszystko się dziej oddolnie i całkowicie spontanicznie, na zasadzie dobrej woli i zaufania społecznego. Odpowiedź Trójmiasta jest tak potężna, że ilość darów, które dostajemy, jest nie do przerobienia. Dlatego prosimy darczyńców, żeby nam w tym pomogli, żeby rzeczy były albo nowe albo w bardzo dobrym stanie, jeżeli jest to odzież, i żeby były posegregowane i zapakowane. A i tak będziemy mieli trochę pracy, żeby zapakować to do busów transportowych i wywieźć do sortowni PCK w Białymstoku – mówi Michalina Rutka, która wraz z dwoma koleżankami koordynuje gdyńską zbiórkę w ramach grupy „Rodziny bez granic”.

Grupa zaczęła działać około trzy tygodnie temu, gdy kryzys na granicy zaczął się nasilać. Dary zbierają w gdyńskim biurze poselskim Marka Rutki, męża Michaliny, przy ul. Zgody 8. Inni ludzie zaoferowali pomoc w transporcie darów do magazynu PCK w Białymstoku, mają do dyspozycji już 4 busy, ale darów jest tak dużo, że będzie potrzebny jeszcze jeden. Pierwotnie transport miał ruszyć w połowie tego tygodnia, ale okazało się, że białostocki Polski Czerwony Krzyż prosi o opóźnienie dostawy, gdyż ich magazyn pęka w szwach od rzeczy zwożonych z całej Polski. Tamtejsi wolontariusze nie nadążają z sortowaniem i wydawaniem rzeczy aktywistom „Grupy Granica”, która działa w terenie, pomagając spotykanym w lasach i na bagnach imigrantom. Gdy tylko Białystok poradzi sobie z dystrybucją, będzie można wysłać kolejne transporty najpotrzebniejszych rzeczy, jak karimaty, ciepłe śpiwory, ogrzewacze chemiczne, ciepła odzież syntetyczna i wełniana, żywność z długim terminem przydatności, naczynia do przyrządzania posiłków, czy środki higieny osobistej.

Lista rzeczy potrzebnych na zbiórkę "Rodzin bez granic"

Zbiórka potrwa do 31 października, a kolejne działania grupy będą wynikały z bieżących potrzeb i sytuacji na granicy. Jeżeli kryzys będzie się przedłużał i nadejdzie podlaska, mroźna zima, na pewno będą potrzebne bardzo ciepłe, nieprzemakalne śpiwory.

- Nie można pozostać obojętnym i widać, ze gdynianom podoba się to, co robimy. Mówią, że szukali możliwości pomocy, ofiarowania czegoś, a nie mają tyle czasu, żeby się bardziej zaangażować, bo rodzina, dzieci, praca. Ale ta sytuacja ich bardzo dręczyła i to jest ulga dla wszystkich, że chociaż coś dobrego mogą zrobić, a ktoś to koordynuje. Trafiło to w dobrą społeczną próżnię, która została wypełniona. Dla mnie osobiście te działanie to też jest pomoc, bo mnie ta sytuacja bardzo dotknęła. Ja mam małe dziecko i zdjęcia małych dzieci na granicy były dla mnie bardzo bolesne i działające wręcz depresyjnie – tłumaczy Michalina Rutka.

Szkoły

Ale zbiórek w Gdyni nie organizują tylko trzy kobiety z „Rodzin bez granic” i PCK. Działają również szkoły, jak II i III LO. Dwójka była pierwszą szkołą, która zaproponowała „Rodzinom bez granic” Trójmiasto współpracę. Później dołączyły do nich szkoły z Gdańska, Sopotu i Żukowa. W drugim ogólniaku koordynacją akcji zajmuje się Anna Ćwiklińska Rutka, która prowadzi w szkole klasy prawnicze i zajmuje się projektami prawniczymi. Na początku października zorganizowała wraz z Biurem Parlamentu Europejskiego w Warszawie warsztaty dla uczniów na temat praw człowieka, podczas których poruszono problem uchodźców.

- Młodzież zaraz po warsztatach zapytała, co mogłaby zrobić. Odnalazłam na Facebooku grupę „Rodziny bez granic", i razem uzgodniliśmy, że może to być zbiórka darów. Zorganizowaliśmy akcję, żeby chętne klasy zakupiły śpiwór, karimatę albo ogrzewacze rąk i nóg, coś co jest naprawdę potrzebne, jako dar od klasy. To się rozwinęło, bo rodzice zaczęli pytać, czy mogą przynieść kombinezony, czapki itp. Odzew jest fantastyczny, dużo uczniów się zaangażowało, mamy już bardzo dużo uzbieranych darów. Nasza młodzież jest fantastyczna, tylko trzeba ich troszeczkę wesprzeć i pokazać, że jest możliwość działania, bo oni nie zawsze w to wierzą, a atmosfera w kraju jest taka, że ludzie boją się i unikają wielu tematów. Poczucie postawy obywatelskiej nie jest najmocniejsze w naszym kraju i to jest rzecz, jaką musi wykonać szkoła - tłumaczy nauczycielka.

W dwójce zbiórka potrwa do 26 października, zaś wczoraj odbył się tam kiermasz ciast i deserów.

- Młodzież napiekła mnóstwo ciast, był olbrzymi tłum, zebraliśmy 900 zł i za to chcemy zakupić napoje stosowane przy niedożywieniu – mówi Anna Ćwiklińska Rutka i dodaje, że cieszy ją wsparcie ich działań przez dyrektorkę szkoły oraz władze samorządowe.

Karton z darami w II LO w Gdyni. Fot. Paweł Kukla

W piątkowe popołudnie młodzież zebrała się, by posortować zgromadzone już rzeczy. Jeden z kartonów z ubraniami przyozdobiony jest dziecięcymi naklejkami samochodów, pociągów i innych pojazdów. Przyniosła go dorosła już absolwentka ogólniaka, a nalepki przykleiła jej kilkuletnia córka, tłumacząc, że dzieci w lesie nie mają telewizora ani bajek, więc będzie im weselej, jak zobaczą chociaż te obrazki.

- Jak widzi się te wszystkie obrazy z granicy oraz słyszy, że dużo dość osób tam umiera i mają oni o wiele gorzej niż wszyscy inni ludzie w Polsce, to nasze działanie to jest najzwyklejsza chęć pomocy drugiemu człowiekowi – tłumaczy swoją obecność tu Juliusz Dmochowski z klasy II b. - Chodzi nam o zebranie jak najważniejszych rzeczy dla uchodźców. Teraz mamy zbiórkę rzeczy, na którą każdy może coś potrzebnego przynieść. Różne klasy składały się na te ważniejsze i droższe rzeczy. Te rzeczy potem zostaną przewiezione dla uchodźców. Wczoraj natomiast mieliśmy zbiórkę pieniędzy poprzez kiermasz, na którym sprzedawaliśmy nasze ciasta.

Julek specjalnie na kiermasz upiekł samodzielnie aż trzy ciasta. Wszystkie podzielone na porcje rozeszły się na pniu. 

Kiermasz na rzecz uchodźców w II LO w Gdyni. Fot. Anna Ćwiklińska Rutka
Kiermasz ciast i deserów na rzecz uchodźców zorganizowany przez uczniów II LO w Gdyni. Fot. Anna Ćwiklińska Rutka
- Jestem dumny z naszej młodzieży i dziękuję im oraz nauczycielkom za zaangażowanie. Podczas kryzysu humanitarnego, jaki mamy obecnie na granicy polsko-białoruskiej, wykazali się empatią, a także solidarną i obywatelską postawą. Takie wartości i ich godne naśladowania zachowanie chcemy promować wśród uczniów gdyńskich szkół. Serdecznie zachęcam do wsparcia ich zbiórek – komentuje szkolne akcje Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni ds. jakości życia.

Magazyny pełne darów oraz zaangażowanie aktywistów to nie jedyne dowdy na to, że społeczeństwo nie zgadza się na niehumanitarne traktowanie uchodźców i siłowe przetrzymywanie ich pomiędzy Polską i Białorusią. W sobotę, 23 października przy granicy odbędzie się demonstracja „Matki na granicę. Miejsce dzieci nie jest w lesie!”, na którą wybierają się również gdynianie. A także wystartuje marsz protestacyjny „Stan wyjątkowego współczucia” wzdłuż granicy stanu wyjątkowego, który inspirowany jest „Marszem dla Aleppo” i potrwa nawet do dwóch tygodni.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 21.10.2021 15:21
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 21.10.2021 15:32
  • ikonaZmodyfikował: Karolina Szypelt
ikona