Społeczeństwo

Malinowy eksperyment społeczny na plus

Samoobsługowy sklep zaufania przy gospodarstwie

Samoobsługowy sklep zaufania przy gospodarstwie "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski

Rok temu przy gospodarstwie ogrodniczym „Malinogród” w Małym Kacku rozpoczął się eksperyment. Uruchomiono tam bezobsługowy sklepik zaufania ze świeżymi owocami i sokami. Mieszkańcy zdali test uczciwości. Sklep poszerzył asortyment. Ponadto gospodarz zatrudnił u siebie ludzi, którzy wcześniej podkradali towary z półek. Wszystko po to, aby by ukrócić ten proceder.


Do zakupów bezobsługowych przyzwyczajamy się coraz bardziej, w końcu automaty vendingowe z przekąskami i napojami znamy od lat. W sklepach sieciowych możemy płacić w kasach samoobsługowych. A od kiedy na amerykańskim rynku pojawił się w 2018 roku Amazon Go – sklep całkowicie autonomiczny, eksperymenty z tego typu sprzedażą podejmowane są na całym świecie, również w Polsce. Na pewno automatyzacja w handlu ma przyszłość, zwłaszcza tam gdzie są wysokie koszty pracy i małe bezrobocie, choć wymaga zaawansowanych technologii, by sprzedaż dla operatora była bezpieczna, a klient nie opuścił sklepu bez zapłaty.

Kasa z metalowej skrzynki, do której można wrzucić zapłatę za produkty nabyte w sklepiku zaufania gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski
Kasa z metalowej skrzynki, do której można wrzucić zapłatę za produkty nabyte w sklepiku zaufania gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski
Ale można i prościej prowadzić sklep bezobsługowy – bez skomplikowanych zabezpieczeń i aplikacji. Jednak do tego potrzebne jest zaufanie. W kraju, takim jak nasz, gdzie poziom zaufania społecznego daleki jest np. do Skandynawii, to dość odważny eksperyment. Jak podaje gosc.pl, opisując sklepik bezobsługowy z plonami rolnika z Większyc koło Kędzierzyna-Koźla, który wzbudził sensację wśród odwiedzających, CBOS od dwóch dekad prowadzi badania zaufania społecznego w Polsce. Wyniki na przestrzeni lat nie zmieniają się znacznie i wahają w granicach 70+ % osób uważających, że w stosunkach z innymi ludźmi trzeba być ostrożnym i 20+ % przekonanych, że większości ludzi można zaufać.

Uczciwość za zaufanie

Gdy rok temu Daniel Wojtyński, właściciel rodzinnego gospodarstwa „Malinogród & Malinowe Wzgórza” w Małym Kacku otworzył bezobsługowy sklepik z produktami rodzinnej plantacji, zrobiło się o nim głośno w całym kraju. Pisaliśmy o tym na gdynia.pl, materiał ukazał się też w TVN, a na podstawie naszego artykułu pojawiła się notka na demotywatory.pl, gdzie jeden z czytelników skomentował inicjatywę dość sceptycznie: „Kolejne akcje z kradzieżami, ukradną nawet kamery i ciekawi mnie, czy właściciel nadal będzie wierzył w ludzi. Skąd się biorą tacy naiwniacy, którzy życia nie znają”.

- Taki mam charakter, całe życie tak żyję, że ufam każdemu. Do tej pory nigdy nie żałowałem i mam nadzieję, że nic tego nie zmieni. Moje życie polega na tym, że ufam ludziom i ich nie okłamuję. Myślę, że społeczeństwo naprawdę się zmienia i pójdzie to w tym kierunku – mówił rok temu gospodarz, który samoobsługowy i samo-płatny system sprzedaży produktów rolnych podpatrzył podczas podróży po Skandynawii.

Gospodarstwo "Malinogród" pośród lasów między Małym Kackiem a Kolibkami. Fot. Przemysław Kozłowski
Gospodarstwo "Malinogród" pośród lasów między Małym Kackiem a Kolibkami. Fot. Przemysław Kozłowski
Przypomnijmy, że gospodarstwo „Malinogród”, do którego prowadzi szutrowa droga (adres to ul. Spółdzielcza 19), znajduje się w otoczeniu lasów, pomiędzy Małym Kackiem a Kolibkami – a więc w miejscu odizolowanym; a sklepik to po prostu kiosk z dwoma witrynami chłodniczymi, niezabezpieczonymi zamkiem czy kodem. Klienci produkty wyjmują z lodówek, a opłatę według wywieszonego cennika wrzucają do metalowej skrzynki lub płacą blikiem czy przelewem. Warunki więc potencjalnie idealne na rozbój. I rzeczywiście początki nie były łatwe. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy miały miejsce cztery kradzieże towaru i pieniędzy, próba rozcięcia szlifierką kasy oraz kradzież całej lodówki, która jednak odnalazła się w okolicy.

Dziś Daniel Wojtyński mówi, że póki nie ma aktów wandalizmu, eksperyment wypada na plus, bo kradzieże będą się zdarzały, choć na ich ukrócenie też znalazł sposób.

- Jest to zupełnie nowe doświadczenie, nowa formuła, która sprawia wiele radości dla wszystkich - dla mnie jako gospodarza, że nie jestem oderwany od prac, tu na miejscu przy obsłudze klientów detalicznych, a także dla osób, które chcą zrobić zakupy. Każdy spacerowicz jest zachwycony, że obdarzyło się go zaufaniem i odpłaca uczciwością – mówi Wojtyński, który w ciągu dnia ledwie może znaleźć kilka minut, by porozmawiać, gdyż uwija się przy obsłudze klientów, którzy przyjeżdżają samochodami po odbiór większych ilości owoców.

Daniel Wojtyński obsługuje klientów, którzy kupują większe ilości owoców. Fot. Przemysław Kozłowski
Daniel Wojtyński obsługuje klientów, którzy kupują większe ilości owoców. Fot. Przemysław Kozłowski
Ze sklepiku korzystają głównie spacerowicze i rowerzyści, gdyż ulicą Spółdzielczą biegnie żółty szlak pieszy, a okoliczne lasy to popularne tereny rekreacyjne. Po nieco większe zakupy klienci detaliczni przyjeżdżają na samo-zbiory, które co kilka dni gospodarstwo ogłasza na swoim profilu facebookowym.

Ale ze sklepiku korzystały też, tyle że nie wnosząc umownej opłaty, lokalne niebieskie ptaki.

- Na początku dzwonili i pytali, czy mogą się poczęstować sokiem czy owocami. Nikomu nie broniłem, jak był spragniony, bo oni mieszkają w okolicznych opuszczonych domkach. I tak było codziennie. Aż raz znalazłem wytłoczonego pomidora rzuconego w krzaki i myślę, oho, coś się komuś znudziło. Więc zabroniłem brać. Raz przejeżdżając, przypadkowo zauważyłem, jak jeden z nich czmychnął w las, a że wiedziałem, gdzie mieszka, poszedłem i zaprosiłem: przyjdź, nie tyle, że odpracujesz, ale jak nie masz kasy, to zarobisz – opowiada gospodarz. - Najśmieszniejsze jest to, że okoliczni ludzie, którzy regularnie okradali, przestali od kiedy ich zatrudniłem, żeby wyrywali chwasty. To było najlepsze rozwiązanie na to, żeby zastopować kradzieże. Bo słowami i prośbami nie szło. To jedni z lepszych pracowników, jeżeli chodzi o efektywność, jakich miałem; choć wcześniej mówili, że nie mogą pracować z powodu niepełnosprawności.

Asortyment rośnie

Choć owoce to produkty sezonowe, sklepik działa przez okrągły rok. Gdy został uruchomiony ubiegłego lata, można było w nim kupić maliny, jeżyny, jagody, syropy i świeżo tłoczony sok jabłkowy. Później doszły domowe przetwory, a zimą można się było napić gorącego soku malinowego, kupić świeże jesienne jabłka oraz suszone, a także herbaty malinowe. Owocowy asortyment powinien wkrótce rozszerzyć się o malinowe pomidory.

- Rok temu zasadziliśmy pomidory i robiliśmy rozeznanie, które odmiany najbardziej smakują. Nie sprzedawaliśmy ich, tylko częstowaliśmy i słuchaliśmy opinii na ich temat. Niedawno te najlepsze zasadziliśmy, na razie dojrzewają, czekamy czy się udadzą. Myślę, że za około dwóch tygodni będzie można przyjechać i kupić – mówi właściciel gospodarstwa. - Dzisiaj był ostatni dzień zbiorów porzeczki, bo porzeczka jest taka, że dojrzewa, zbieramy ją i jest po. Ale właśnie zaczynają się jeżyny, słodkie odmiany, więc są godne polecenia. Mamy tak odmiany jeżyn poukładane, w sumie cztery, że będą do końca września. Malin mamy 12 odmian i będą rosły do przymrozków.

Malinowe szoty i olej rzepakowy z Żuław w sklepiku zaufania gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski
Malinowe szoty i olej rzepakowy z Żuław w sklepiku zaufania gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski
Cały ten asortyment dostępny jest w bezobsługowym sklepiku zaufania, otwartym od 7.00 do 21.00. Początkowo gospodarz nie zamykał go wcale, ale zeszłoroczna, nocna kradzież całej lodówki pokazała, że na takie zaufanie jest jeszcze u nas za wcześnie. Jednak mieszkańcy niezmiennie doceniają inicjatywę gospodarzy.

- Często wraz z psem biegamy trasę w lesie między Orłowem a Wielkim Kackiem, gdzie droga prowadzi przez Państwa Malinogród. Pewnego dnia, kiedy tamtędy przebiegaliśmy i jak zawsze stanęliśmy na kubeczek soczku, piesowi bardzo chciało się pić, więc dałem mu upić z ręki trochę soku. Wtedy też przypadkiem natknąłem się na P. Daniela Wojtyńskiego, właściciela, który skonsternowany powiedział, że „kurczę, o pieskach nie pomyślałem". I kiedy przebiegaliśmy tam wczoraj, już stał baniak z wodą i miska dla psów, zupełnie za darmo. Zawsze kochałem Gdynię, tu się urodziłem i tu żyję i chociaż czasem ciężko jest mieszkać w tym kraju, to zawsze dobrze jest mieszkać w Gdyni. A podziękować chciałem za Pańską inicjatywę ze sklepem zaufania, projekt ten bardzo popieram, mam nadzieję, że w przyszłości przyciągnie on więcej osób, które wierzą w ludzi. Dzięki Panu poczułem się znowu dumny z tego gdzie mieszkam – napisał w komentarzu na profili „Malinogrodu” jeden z klientów.

Maliny i jagody z gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski
Maliny i jagody z gospodarstwa "Malinogród". Fot. Przemysław Kozłowski

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 29.07.2022 07:00
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 29.07.2022 16:09
  • ikonaZmodyfikował: Redakcja portalu Gdynia.pl
ikona