Społeczeństwo

Rodziny zastępcze dziś mają swój dzień

Zuzanna Łaczyńska – Stec, kierownik Zespołu do Spraw Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS w Gdyni (z lewej) i Beata Potocka, prowadząca rodziny dom dziecka mówią, że rodzicielstwo zastępcze to praca 24 godziny na dobę, w czasach jak ten wymagająca jeszcze większego zaangażowania // fot. Aleksander Trafas

Zuzanna Łaczyńska – Stec, kierownik Zespołu do Spraw Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS w Gdyni (z lewej) i Beata Potocka, prowadząca rodziny dom dziecka mówią, że rodzicielstwo zastępcze to praca 24 godziny na dobę, w czasach jak ten wymagająca jeszcze większego zaangażowania // fot. Aleksander Trafas

Ktoś kiedyś powiedział, że rodzice zastępczy to zwykli ludzie robiący niezwykłe rzeczy. Dziś mają swoje święto: 30 maja to Dzień Rodzicielstwa Zastępczego.
 
Maja Zadorożna od ośmiu lat prowadzi z mężem rodzinny dom dziecka, ma pod opieką łącznie dziewięcioro dzieci – w tym dwoje z niepełnosprawnościami. Gdy pytam o okres pandemii, jak dużym wyzwaniem jest dla funkcjonowania domu, mówi: - Zawsze staram się znaleźć dobre rzeczy w złych. Najpierw mocno mnie przeraziło, że dzieci nie będą chodzić do przedszkola czy szkoły, ale gdy dostaliśmy potrzebny sprzęt i gdy wdrożyliśmy się w zdalne nauczanie zobaczyłam, że nie muszę się spinać, że nie muszę biegać z zegarkiem w ręku. Ten czas pomógł nam nadrobić zaległości. A ciągłe bycie razem nie jest dla nas wyzwaniem, bo przecież od zawsze prowadzimy dom we dwoje: mąż i ja.

Beata Potocka, która sama prowadzi rodzinny dom dziecka dla sześciu dziewczynek - w tym trzech całkowicie zależnych z uwagi na niepełnosprawności przyznaje, że bywa ciężko, ale zaraz dodaje: - Relacje w naszym domu zawsze uznawałam za dobre. Wydaje mi się, że ten czas w specjalny sposób pokazał dzieciom, że mogą na mnie liczyć. Że jesteśmy rodziną jeszcze bardziej niż byłyśmy.

Państwo Zadorożni są w trakcie przeprowadzki do nowego domu, gdzie dzieci będą miały więcej przestrzeni prywatnej. Z kolei do rodziny Beaty Potockiej pod koniec marca dołączyła kolejna dziewczynka. - Rodzicielstwo zastępcze to praca 24 godziny na dobę, w czasach jak ten wymagająca jeszcze większego zaangażowania – zauważa Beata Potocka. – W niektórych domach z dnia na dzień rodzice czy opiekunowie zostali sami nawet z 10 dzieci. Ustała rehabilitacja, niemożliwe stały się odwiedziny wolontariuszy, do tego trzeba zapewnić warunki do nauki zdalnej.

W Gdyni od lat nie ma dużego domu dziecka. – Postawiliśmy na rodzinne formy opieki, bo dorastanie w nich daje najlepsze szanse na udany start w dorosłość. W bliskich, bezpośrednich kontaktach opiekunów i dzieci łatwiej pracować nad rozwiązaniem problemów, łatwiej dostrzec to, na czym można budować, łatwiej o zaufanie i potrzebną młodym ludziom pewność, że jest ktoś, komu na nich zależy – mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. – Oczywiście, jeśli pojawiają się kłopoty, nad wyjściem z nich pracujemy przede wszystkim z rodziną biologiczną. Ale jeśli nie uda się utrzymać jej integralności, dzieci trafiające do pieczy zastępczej umieszczane są w rodzinach zastępczych, rodzinnych domach dziecka, kameralnych placówkach instytucjonalnych. Dziś w Gdyni w 212 rodzinach wychowuje się 324 dzieci. Dzięki rodzicom i opiekunom zastępczym rozwijają talenty, odnoszą sukcesy, mają powody do radości. Dziś, przez 24 godziny na dobę, dają dzieciom poczucie bezpieczeństwa czyli to, czego najbardziej potrzeba i czego znaczenia nie da się przecenić. Serdecznie za to dziękuję.



Każda gdyńska rodzina zastępcza znajduje się pod opieką, działającego od 2012 roku, Zespołu do Spraw Rodzinnej Pieczy Zastępczej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. 15 koordynatorów rodzinnej pieczy zastępczej oraz sześciu psychologów pomagają nie tylko w trudnych sytuacjach, ale także w zwykłej codzienności. – Są w stałym, codziennym, zdalnym kontakcie z naszymi rodzinami – informuje Zuzanna Łaczyńska – Stec, kierownik Zespołu do Spraw Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS w Gdyni. – W pierwszym okresie kwarantanny największym problemem rodzin był dostęp do sprzętu, na którym mogłyby się uczyć dzieci. Udało się wyposażyć wszystkie dzieci, z pomocą przyszły gdyńskie firmy czy indywidualni darczyńcy. Nasi koordynatorzy pomagają dzieciom w lekcjach, są w kontakcie ze szkołami by wiedzieć, czy dzieci nie opuszczają zajęć, czy nie robią się zaległości. Gdy pojawiają się problemy z zachowaniem, wsparciem są psychologiczne porady online. Bardzo się cieszę, że w zeszłym roku zrobiliśmy dla wszystkich rodziców zastępczych szkolenie dotyczące cyberprzemocy i tego, na co dzieci mogą być narażone w internecie. Gdybym miała ten trudny czas jakoś podsumować powiedziałabym, że nasze rodziny sobie poradziły. Co więcej, na początku kwietnia umieściliśmy w rodzinach trójkę noworodków. Gdy zadzwoniłam z informacją, że małe dzieci muszą trafić do rodzin, nie usłyszałam odmowy. Nasi rodzice zastępczy po prostu pojechali do szpitala, bo małe dzieci musiały być umieszczone w rodzinach. To zasługuje na ogromne podziękowania i największy szacunek.

Mówiąc o pieczy zastępczej nie wolno jednak zapominać o rodzicach biologicznych, którzy spotykają się z dziećmi, często uczestniczą w ich życiu. Teraz, powoli, organizowanie są spotkania osobiste, np. na otwartej przestrzeni czy w siedzibie zespołu. Przez kilka tygodni kontakty ograniczone zostały tylko do rozmów telefonicznych czy za pośrednictwem internetowych komunikatorów, ale powoli wraca się do kontaktów osobistych.

Co roku, pod koniec maja, gdyńscy rodzice zastępczy i dzieci spotykają się na wielkim, wspólnym pikniku, by jeszcze lepiej się poznać, ale też podziękować sobie wzajemnie za wszystko dobre, co zaszło w ostatnich 12 miesiącach. W tym roku pikniku nie będzie, nie będzie też dni otwartych w nowej siedzibie zespołu. Planowano, że po przeprowadzce na ul. Abrahama 55 koordynatorzy zaproszą wszystkich gdynian, by zapoznać ich ze swoją pracą i być może sprawić, że ktoś zacznie rozważać bycie rodziną zastępczą. Albo nabierze co do tego pewności.

Maja Zadorożna mówi, że w rodzicielstwie zastępczym najpiękniejsza jest miłość dzieci; to że swoją radością oddają wkład pracy opiekunów. Dzieci kiedyś zblokowane, wycofane stają się otwarte, szczere i radosne. Broją, skaczą, biegają.

- Antosia poznałam pracując w fundacji dla dzieci. Gdy się pojawił, miał trzy miesiące – wspomina. - Rzadko kiedy płaczę, a na jego widok się rozpłakałam, bo od razu zakochałam się w tych jego skośnych oczach. Coś mi drgnęło w sercu tak, jak drga na widok własnego dziecka tuż po porodzie. Wiem, że Antoś i Zuza mają deficyty, których z racji niepełnosprawności nie pokonają, ale ja tego nie widzę. Były obawy, gdy Antoś miał do nas dołączy,ć ale dziś nie wyobrażamy sobie, by nie było z nami ani jego, ani Zuzi. 
 
Kontakt z Zespołem ds. Rodzinnej Pieczy Zastępczej MOPS w Gdyni ul. Abrahama 55, tel. 797 993 616

ikona