730 (339) 2005-11-09 - 2005-11-15

Spotkanie pamięci o Wielkich Gdynianach

Obywatelski Komitet Pamięci o gdyńskich ofiarach II wojny światowej w Gdyni zaprasza na „Spotkanie pamięci o Wielkich Gdynianach”,
organizowane dnia 12.11.2005 r., pod patronatem Prezydenta miasta Gdyni - Wojciecha Szczurka. O godz. 10.00. w Kościele pw. NSPJ w Gdyni rozpoczyna się msza św. w intencji Gdynian, zamordowanych w lasach piaśnickich w listopadzie 1939r. Harcerze przedstawią
sylwetki Wielkich Gdynian. Związek Towarzystw w Gdyni przedstawi VI wydanie „Listy (niepełnej) strat osobowych Gdyni w II wojnie światowej”. Uczestnicy „Spotkania pamięci” przyjmą Deklarację o utworzeniu w Gdyni „Ośrodka Pamięci o II Rzeczypospolitej i Wielkich Gdynianach”.
Po mszy św. odbędzie się spotkanie na Cmentarzu Wojennym w Redłowie przy mogiłach Gdynian, zamordowanych w lasach piaśnickich.
Muzeum Powstania Warszawskiego udowodniło, że chcemy znać historię własnego kraju – zwiedzających jest tylu, że termin wycieczek ustalać trzeba z półrocznym wyprzedzeniem. Nieprawdziwe okazały się twierdzenia, że muzeum rozbudzać będzie ksenofobię – wpisy Niemców do księgi pamiątkowej dobitnie o tym świadczą. Widoczniejszy stał się nonsens domagania się, by historię zostawić historykom. Historię swego kraju muszą znać jego obywatele między innymi dlatego, by historycy mogli swobodnie pracować, bo bez spoiwa, jakim jest historia, państwo rozpada się i ginie. W dodatku okazało się, że muzeum samo się utrzymuje i stanowi źródło dochodu dla warszawiaków, więc poza wszystkim jest dobrym interesem.
Muzeum Powstania Warszawskiego, to klucz do zrozumienia Polski – mówią znawcy. Jeszcze wyrazistszym kluczem jest Gdynia, a my nie umiemy korzystać z faktu, że mieszkamy w tak niezwykłym mieście.
Gdynię budowała cała Polska, aby nie dopuścić do ekonomicznego zniszczenia kraju. Zadanie było ogromnie trudne: skarb państwa pusty, kraj zrujnowany dwiema wojnami, banki odmawiały kredytu, a trzeba było ogromnych pieniędzy, aby zbudować port, flotę handlową i wojenną, stocznię i miasto, a wszystko to w kraju nie mającym tradycji morskich. Mimo to zadanie zostało wykonane i to w tempie, w jakim prawdziwego, nowoczesnego portu nie zbudował nikt na świecie. W miejscu, gdzie mamy szczęście mieszkać, wyzwoliła się energia narodowa i nadal tkwi w każdym położonym wtedy kamieniu. To dlatego w Gdyni wszystko łatwiej się udaje, a osoby, które w niej zamieszkały, po kilku miesiącach czują się „rodowitymi gdynianami”.
Wskutek tego, że budowali ją wszyscy Polacy (zbiórki pieniędzy odbywały się w najmniejszych mieścinach), była Polską w pigułce. „Gdynia stała się świętością narodową, jak Częstochowa, na Święto Morza przyjeżdżały do Gdyni pielgrzymki z całej Polski. Ludzie z nabożeństwem wchodzili do morza, żegnali się morską wodą, zabierali butelki z morską wodą dla tych, co pozostali w domu” – napisał we wspomnieniach Wincenty Bartosiak, który jako podrostek opuścił rodzinną wieś Repki, by po 10 latach, jakie przeżył w Gdyni, stać się armatorem; po wojnie był armatorem w Stanach Zjednoczonych. Zmarł na obczyźnie, ale prochy swoje kazał przewieźć do kraju i pochować w drogiej jego sercu Gdyni; spoczywa na Cmentarzu Witomińskim.
Gdynię budowali wszyscy Polacy, a to znaczy, że mamy wobec nich zobowiązania. Pierwszy obowiązek polega na przywróceniu pamięci o tych, którzy za to, że ją zbudowali, stracili życie. Zamordowano ich 11 listopada, w Święto Niepodległości, symbolicznie mordując całą Polskę. Nie chcemy po nich płakać, chcemy ich wspominać i sławić, czerpiąc siłę z ich dokonań...
red. Wiesława Kwiatkowska

ikona