Co nowego

W Gdyni turysta nie zbankrutuje

Browar Port Gdynia na Bulwarze Nadmorskim. Fot. Przemysław Kozłowski

Browar Port Gdynia na Bulwarze Nadmorskim. Fot. Przemysław Kozłowski

Takiego sezonu turystycznego nikt nie pamięta. Nie wiadomo było, czy w ogóle przyjdzie, gdzie i dokąd będzie można podróżować. Media donoszą, że większość Polaków zostaje na urlop w kraju, że tłumy zadeptują góry, że tak drogich wakacji nad Bałtykiem jeszcze nie było. Choć te ostatnie opinie słyszy się co roku. Sprawdzamy, jakie są ceny w Gdyni.

„Rybka nad morzem za 250 zł.” - pisze 26 lipca gazeta.pl i podaje przykłady absurdalnych rachunków, jakie zapłacili turyści nad Bałtykiem. Za takie wyskoki cenowe niektórych gastronomów w przyszłym sezonie ma zapłacić cała branża turystyczna odpływem turystów nad Adriatyk, Morze Śródziemne i Czarne.

Że ceny w kraju rosną, wie każdy, kto robi zakupy. Jak podaje parkiet.com inflacja w Polsce przyspieszyła w czerwcu do 3,3 proc. rok do roku z 2,9 proc. w maju. W lutym i w marcu, jeszcze przed wybuchem pandemii, inflacja przewyższała 4,5 proc. rocznie. Tak wysoka była poprzednio jesienią 2011 r.
Skoro artykuły spożywcze zdrożały, w tym dorsz, którego w Bałtyku nie można odławiać od czerwca do końca sierpnia, trudno oczekiwać by ceny w gastronomii stały. Zwłaszcza, że koszty w lokalach podbija zachowanie pandemicznych warunków sanitarnych.
Idziemy zatem na spacer wzdłuż gdyńskiego wybrzeża i sprawdzamy, ile turyści i mieszkańcy muszą zapłacić za atrakcje kulinarne z widokiem na morze.

Ceny podobne, klientów mniej

Wychodząc z al. Piłsudskiego na Bulwar Nadmorski wpada się na mobilne kawiarnie. Ceny od 7 zł za espresso do 16 za kawę mrożoną, od 70 ml do 400 ml. Sprzedawca mówi, że rok temu ich kawy były o złotówkę tańsze. Ale minimalna krajowa stawka za godzinę pracy wzrosła od stycznia 2020 z 14,70 zł brutto do 17 zł, więc właściciel musiał większe koszty pracy wrzucić w cenę aromatycznego naparu.

Na plaży siedzi czteroosobowa rodzina z Nowego Sącza, rodzice piją kawę w papierowych kubkach, kilkulatki jedzą różową watę cukrową. Taki plażowy kawowo-watowy zestaw kosztował około 30 zł. Mówią, że 2 razy taniej niż w innym, popularnym nadmorskim mieście, w którym byli wcześniej. Do Gdyni przyjeżdżają od lat, przyciągał ich zawsze Open’er. Ostatnio byli 2 lat temu i nie specjalnie czują, by wzrosły ceny. Właśnie wracają z Barracudy, najdalej wysuniętej restauracji w stronę Klifu Redłowskiego. W części barowej zapłacili 33 zł za zestaw, który, jak mówią, je każdy turysta przez pierwsze 2 – 3 dni pobytu nad morzem – 150 gr halibuta z frytkami, surówką i napojem. Podobny zestaw z dorszem jest o 2 zł tańszy. - Bardzo smaczne - mówią i znów wspominają, że w innym mieście za podobny zestaw płacili podwójnie.
W części restauracyjnej Barracudy zapłacimy 42,50 zł za 150 gr halibuta z młodymi ziemniaczkami, pakchoi z groszkiem cukrowym i masłem oraz czosnkiem i grzybami shimeji. A za 150 gr dorsza z kluskami ziemniaczanymi, ragout ze szparagów i zielonej fasoli i sosem z homara 39,50 zł.

Na drugim krańcu Bulwaru Nadmorskiego przyciąga warzonym na miejscu piwem Browar Port Gdynia. Ceny piwa, które są najważniejszym wyrobem lokalu nie wzrosły od poprzedniego sezonu. Za 0,4 l Pilsa, pszenicznego czy West Coast IPA zapłacimy 12 zł. Podobnie jak w wielu pubach i barach Trójmiasta. Ale to miejsce pozycjonuje się powyżej średniej cenowej w Gdyni. Danie główne, rybne lub mięsne, proste, klasyczne z kuchni polskiej, w biesiadno-browarnianym stylu, w jakim się specjalizuje lokal, to koszt około 50 zł. Za dania wegetariańskie trzeba zapłacić 22 – 25 zł, za makarony trzydzieści parę.
Zajmująca się w restauracji marketingiem Anna Kucharska patrzy w kartę dań. - Nie jest to bardzo drogo, ale da się zjeść w Gdyni dużo taniej niż u nas, ale to też ze względu na jakość produktów, o którą się staramy. Nasze ceny nie bardzo wzrosły w tym roku. Wiadomo, że ceny rosną wszędzie, żyjemy w czasach dużej inflacji, która dotyka nas z każdej strony i na każdym polu. Jednak jak już podnosimy ceny, to nie z 40 zł na 50 czy 60, a o złotówkę, dwie. Pandemia pociągnęła nas wszystkich po portfelu, więc nie możemy wyjechać z cenami z kosmosu, bo nikt by tu nie przyszedł.
Anna Kucharska mówi, że klientów w tym sezonie jest raczej mniej, niż w poprzednich. - W weekendy klientów jest ful, nie ma gdzie włożyć palca, ale w tygodniu, do 17 luzy, wieczorem znów trochę więcej. Pół na pół gdynianie i turyści.
Ale to nie mniejsza liczba pojedynczych, indywidualnych klientów najbardziej dotknęła w pandemii lokal, z nimi o dziwo nie jest źle, a fakt, że odpadły zorganizowane duże imprezy firmowe na kilkaset osób i duże imprezy masowe w mieście, w czasie których przez bulwar przewijało się mnóstwo potencjalnych klientów.

Sklep z pamiątkami na Bulwarze Nadmorskim. Fot. Przemysław Kozłowski
Idąc dalej w stronę Mola Południowego mija się budki z goframi (4 – 12 zł), rurkami z bitą śmietaną (3 zł), wołowymi hamburgerami (25 zł), fish and chips (170 gr dorsza i 300 gr belgijskich frytek 25 zł), lemoniadą (9 – 12 zł), zapiekankami 50 cm (16 – 20 zł), lodami włoskimi (5 – 8 zł) i kebabem (15 – 17 zł). A także z pamiątkami, gdzie lokalny T-shirt kosztuje od 25 zł (tyle co w galeryjnej sieciówce) i magnesami za 10 zł.

Wchodząc na Molo Południowe trafiamy na długi szereg barów rybnych. W jednym z nich, skromnym barze Sternik, przy okienku długa lista ryb. Dorsz, flądra, sandacz, sola, tilapia, łosoś, pstrąg, halibut, kargulena. Ceny od 9,90 do 13 zł za 100 gr. - To jest cena za 100 gr, a my sprzedajemy rybę od 200 gr. - uprzedza zza okienka sprzedawczyni. - Może być 230, 250, 300 gr. Zależy ile chce klient.
Kobieta sięga pod ladę i wyciąga nieaktualne menu. - O, to ceny sprzed 3 lat. Filet z dorsza był za 9,50 zł za 100 gr, a teraz jest 9,90. Pomidorowa była 3 lata temu za 9 zł, w zeszłym i w tym za 10 zł. Ale klientów jest mniej niż w poprzednim roku. Na razie jest mniej - dodaje licząc na drugą połowę wakacji.

Bar "Sternik" na Molo Południowym. Fot. Przemysław Kozłowski
Powyższe ceny obowiązują w pasie nadmorskim, a z reguły za wszystko blisko morza trzeba zapłacić więcej. Odwiedzając restauracje i bary dalej od morza, można liczyć na tańsze kulinaria. Warto więc sprawdzić ofertę lokali ze Szlaku Kulinarnego Centrum Gdyni.

Noclegi prawie najtańsze

Najdroższą częścią pobytu turysty nad polskim morzem są noclegi. 22 lipca rankomat.pl opublikował porównanie noclegów w takich nadmorskich miastach, jak Świnoujście, Ustka, Łeba, Kołobrzeg, Międzyzdroje i Sopot. Pod uwagę wzięto ceny z portalu booking.com w terminie 15 – 22 lipca. Średni koszt tygodniowego pobytu 2 osób w 3 gwiazdkowym hotelu nieopodal morza to 2735 zł ze śniadaniem. Rankomat.pl podaje, że w tej cenie można zaplanować całą podróż, łącznie z noclegami, lotem, wyżywieniem i atrakcjami w Grecji czy Bułgarii.

Niższe oczywiście były koszty pobytu w wersji oszczędnej, na kwaterach prywatnych, w domkach i pensjonatach niedaleko plaży– ceny wyniosły od 490 zł w Kołobrzegu do 770 w Sopocie.

Ponieważ rankomat.pl nie uwzględnił w swym zestawieniu Gdyni, sprawdzamy jak wypadają ceny na booking.com w drugiej części urlopu. Jak się okazuje za noclegi w sierpniu trzeba będzie zapłacić więcej niż w lipcu.

I tak tydzień (od 2 do 9 sierpnia) 2 osób w 3 gwiazdkowym hotelu ze śniadaniem niedaleko plaży będzie w Gdyni prawie najtańszy. W Ustce zapłacimy od 2100 zł, w Gdyni od 2131 zł (Hotel Blick), w Kołobrzegu od 2205 zł, w Łebie od 2618 zł, w Międzyzdrojach od 3668 zł, w Świnoujściu od 3702 zł, w Sopocie od 3846 zł.

W wersji oszczędnej, na kwaterach prywatnych, w domkach i pensjonatach niedaleko plaży Gdynia wypada najkorzystniej - od 731 zł (apartament na Kamiennej Górze) za pokój dla 2 osób. Międzyzdroje od 788 zł, Łeba od 867 zł, Ustka od 977 zł, Sopot od 1000 zł, Kołobrzeg od 1284 zł i Świnoujście od 1456 zł.

Rankomat.pl podaje, że w podobnych warunkach dwoje turystów spędzi tydzień za 361 zł w Turcji, 374 zł w Bułgarii, 827 zł w Chorwacji i 844 zł w Grecji.

Gdynia wypada w tych zestawieniach bardzo korzystnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę atrakcje turystyczne miasta i jego ofertę kulturalną, oprócz plażowej i kulinarnej. Wygląda na to, że u nas turysta nie zbankrutuje. Zapraszamy na drugą połowę wakacji!

  • ikonaOpublikowano: 29.07.2020 12:01
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 29.07.2020 12:21
  • ikonaZmodyfikował: Przemysław Kozłowski
ikona

Najnowsze