Społeczeństwo

Rodziny zastępcze z "Bursztynowym sercem na dłoni"

Statuetki

Statuetki "Bursztynowe serce na dłoni" wręczał Wojciech Szczurek prezydent Gdyni

"Bursztyn w swojej formie jest bardzo trudny do oszlifowania w taki sposób, by nie pozbawić go zatopionej w nim historii, a jednocześnie wydobyć jego piękno. Taka jest też misja rodziny zastępczej”. Misja trudna, ale nie niemożliwa, dlatego warta docenienia. Specjalna kapituła „Bursztynowym sercem na dłoni” nagrodziła tych, którzy w wyjątkowy sposób otaczają opieką i dobrem dzieci nie mające szansy na dorastanie w swoim  rodzinnym domu.

O tym, że chcą stworzyć placówkę dla dzieci, które nie mogą wychowywać się w swojej rodzinie, Katarzyna i Remigiusz Kończykowie wiedzieli już jako 22-latkowie. Ale gdy chcieli rozpocząć formalności, wielkie chęci potraktowano jako kaprys młodych ludzi. Ich pragnienie było jednak tak duże, że gdy pojawiła możliwość uruchomienia placówki, a nie było dla niej siedziby – wybudowali dom. Zaplanowali w nim większą liczbę pokoi by dzieciom, które mieli przyjąć, zapewnić jak najlepsze warunki. Los zdecydował, że przeprowadzili się na Pomorze. Zmiana miejsca zamieszkania nie zmieniła ich planów, nie zrezygnowali z marzeń. Szansę na ich realizację dostali w Gdyni, najpierw jako grupa rodzinna przy działającym jeszcze wtedy na Demptowie Domu Dziecka. Dziś opiekują się siódemką maluchów w wieku szkolnym, w wygodnym domu na Wzgórzu św. Maksymiliana.

- Początkowo mówiliśmy, że jeśli choć jedno dziecko założy rodzinę, zajmie się swoimi dziećmi, będzie prowadziło normalny dom to znak, że wszystko to miało sens – przyznaje pani Katarzyna. A pan Remigiusz dodaje: - Przez te wszystkie lata, na dłuższe i krótsze okresy, przyjęliśmy 26 dzieci. Usamodzielniło się 18. Najstarszy nasz wychowanek w tym roku skończył 32 lata. Gdy urodziła mu się córka, na imię dał jej Kasia. To był pierwszy raz gdy myślałem, że się popłaczę.

Anna Rytelewska swoją córkę Anię poznała w gdyńskim hospicjum dziecięcym „Bursztynowa Przystań”. - Ja tam pracowałam, ją przywiozła karetka. Miała cztery miesiące. Dokładnie pamiętam moment, w którym wniesiono ją do środka w dużej, czerwonej torbie. Wypatrywałam, kiedy wbiegnie mama. Nie wbiegła.

Została opiekunką prawną dziewczynki. Razem z nią pojechała do szpitala na zaplanowaną niedługo potem operację bo nie wyobrażała sobie, by poważnie chore małe dziecko mogło spędzić tam pięć dni samo. Ze szpitala wróciła jako mama. Bo jak mówi, tam jej się wszystko poukładało. Gdy miała 11 miesięcy, pani Anna stała się dla Ani rodziną zastępczą.

Ania ma w znacznym stopniu obniżone napięcie mięśniowe. Jako małe dziecko nie miała mimiki, nie mogła podnieść rączki czy nóżki. Mówiąc obrazowo, była wiotka. Krótko po tym, jak Ania trafiła do pani Ani, psycholog postawiła diagnozę: depresja wczesnodziecięca. Ze swoją kruchą emocjonalnością zmierzała do śmierci. Miała też końsko szpotawe stópki, wymagała operacji – wydłużania ścięgien Achillesa. Dziś jest opisywana jako dziecko z dziecięcym porażeniem mózgowym. Dzięki determinacji pani Anny chodzi podtrzymywana za ręce. Czasami się śmieje, staje się coraz bardziej kontaktowa.

Państwo Kończykowie i pani Rytelewska, w podzięce za nowe życie, jakie dają dzieciom, odebrali dzisiaj z rąk Wojciecha Szczurka, prezydenta Gdyni, „Bursztynowe serce na dłoni”. Laureatów - 16 rodzin zastępczych, dwie fundacje wspierające oraz czterech sponsorów nominowali koordynatorzy rodzinnej pieczy zastępczej.

- Rodzicielstwo zastępcze to wyraz poczucia odpowiedzialności, troski i miłości do najbardziej potrzebujących, często skrzywdzonych przez los. Państwa codzienna praca sprawia, że te dzieci się uśmiechają – podkreślił Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni. – Rozpoczynając swą aktywność jako prezydent - samorządowiec odpowiedzialny za funkcjonowanie domu dziecka z jednej strony chciałem, by ta instytucja pracowała najlepiej jak się da, z drugiej jednak marzyłem z panią dyrektor Mirosławą Jezior i całym zespołem MOPS, że kiedyś przyjdziemy tam zgasić światło. Żeby to było możliwe, powstał cały system, pojawiło się wiele wspaniałych rodzin, które dla domu dziecka stworzyły alternatywę. Dziś dom dziecka jest wspomnieniem, a państwo sprawiają, że wspaniałe pociechy odnajdują swoją szansę. Jesteście osobami, które zmieniają świat. Momenty, w których możemy podziękować ludziom sprawiającym, że wszyscy stajemy się lepsi, są w życiu miasta bardzo szczególne. Dziś w imieniu wszystkich mieszkańców naszego miasta wszystkim zaangażowanym w rodzicielstwo zastępcze bardzo serdecznie dziękuję.

Statuetki wręczono podczas zorganizowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdyni konferencji „Wierząc w miłość możesz wszystko”.

- Spotykamy się, żeby porozmawiać o tym, czym jest rodzicielstwo zastępcze, jak przywrócić rodzinom zastępczym szacunek i godność, bo nie wszędzie w Polsce jest tak, jak u nas w Gdyni – mówił Franciszek Bronk, zastępca dyrektora MOPS. - Na szczęście, od lat młodsze dzieci nie trafiają w Gdyni do pieczy instytucjonalnej, nie mamy też problemu z naborem kandydatów na rodziców zastępczych. To bardzo dobra sytuacja, na którą trzeba ciężko zapracować. Troską nas wszystkich jest, aby dzieci mogły wychowywać się tam, gdzie ich miejsce, czyli w rodzinach biologicznych. Na przestrzeni ostatnich 10 lat udało nam się sprawić, że z około 2000 objętych wsparciem rodzin z dziećmi z systemu pomocy społecznej odeszło 1000. To potężna praca całej koalicji. Gdy wyczerpujemy możliwości ratowania rodziny, wkraczacie państwo: rodzice zastępczy. Jesteśmy z was szczególnie dumni. Życzę Państwu, żeby każdego dnia wracało do was to, co staracie się dawać dzieciom, które macie pod swoją opieką.

Gdyński Zespół ds. Rodzinnej Pieczy Zastępczej jest oceniany jako jeden z najlepszych w Polsce. Zatrudnieni w nim specjaliści - 15 koordynatorów pieczy, trzech pedagogów i siedmiu psychologów – są pomocą nie tylko w trudnych sytuacjach, ale także w zwykłej codzienności. W Gdyni od lat nie ma dużego domu dziecka. Priorytetem polityki rodzinnej jest wsparcie w środowisku, czyli w domu. Jeśli sytuacja wymaga interwencji, dzieci trafiające do pieczy zastępczej umieszczane są w rodzinach zastępczych, rodzinnych domach dziecka lub kameralnych placówkach instytucjonalnych (prowadzone są w specjalnie na ich potrzeby wynajmowanych domach, przy znacznym finansowym udziale miasta).

Statystyki dotyczące gdyńskiej pieczy zastępczej można znaleźć
[TUTAJ]

Warunki zbliżone do domowych dają największe szanse na reintegrację. 

Specjalnie z myślą o piątkowym spotkaniu przygotowano krótki film, w którym wystąpiły dzieci znajdujące się pod opieką rodzin zastępczych czy placówek opiekuńczych typu rodzinnego. Słowa „Kocham cię, ciociu. Kocham cię, wujku.” padały z ekranu najczęściej.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 31.05.2019 18:03
  • ikona

    Autor: Aleksandra Dylejko (a.dylejko@lis.gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 31.05.2019 19:15
  • ikonaZmodyfikował: Małgorzata Omachel - Kwidzińska
ikona