Społeczeństwo

Rozmowa to dobry początek

// fot. Laboratorium Innowacji Społecznych

// fot. Laboratorium Innowacji Społecznych

Przebywających w gdyńskiej noclegowni i ogrzewalni mężczyzn kilka razy w tygodniu odwiedza pielęgniarka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. W tych wizytach nie chodzi tylko o podstawową opiekę, jak pomiar temperatury czy ciśnienia lub zmiana opatrunków. Każde spotkanie jest też okazją do rozmów, dzięki którym osoby w kryzysie bezdomności np. wznawiają zaniedbane wcześniej leczenie czy zyskują szanse na terapię uzależnień.

Stan epidemii oznacza m.in. utrudniony dostęp do podstawowej opieki medycznej zwłaszcza osobom znajdującym się w sytuacji kryzysu mieszkaniowego. Ochrona zdrowia, podobnie jak wiele innych dziedzin naszego, życia działa obecnie w tzw. trybie interwencyjnym lub zdalnym co powoduje, iż nie wszyscy się w nim odnajdują.

-  Od lat, z sukcesami, realizujemy w Gdyni programy usamodzielniające, dzięki którym osoby doświadczające bezdomności przy wsparciu miasta mogą zamieszkać w wynajętym pokoju czy mieszkaniu, odzyskać dawne kompetencje zawodowe czy uzyskać nowe, wrócić do życia w społeczeństwie. Oczywiście, są osoby które z różnych powodów z takiej pomocy nie korzystają, wybierają miejsca niemieszkalne czy noclegownie. O ich bezpieczeństwo w okresie pandemii dbamy szczególnie, uzupełniając standardowe działania Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej o wsparcie przygotowane specjalnie na ten czas – mówi Michał Guć, wiceprezydent Gdyni ds. innowacji. - Stąd pomysł na wsparcie mieszkańców gdyńskiej noclegowni z jednej strony jeśli chodzi o podstawowe czynności medyczne, jak np. zmiana opatrunku, pomiar temperatury, a z drugiej - jeszcze ważniejszej - w edukacji w zakresie profilaktyki i poruszania się w systemie zdrowia.

- Zadanie powierzyliśmy naszej pracowniczce – pielęgniarce z dodatkowym tzw. zacięciem społecznym - dodaje Marcin Kowalewski, kierownik Centrum Reintegracji i Interwencji Mieszkaniowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni. - Szybko przekonaliśmy się, że rozmowa, wysłuchanie, informacja zwrotna są dla tych osób ważniejsze niż zwykła wizyta u lekarza.

Po raz pierwszy Klaudia Głodowska, magister pielęgniarstwa na co dzień pracująca w Zespole ds. Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych MOPS w Gdyni, w noclegowni przy ulicy Wiśniewskiego pojawiła się 1 kwietnia. – Pracuję w terenie od lat, nawet przez myśl mi nie przeszło że panowie nie będą chcieli ze mną rozmawiać. Zaczynałam z przekonaniem, że czeka mnie więcej pracy niż myślę. I faktycznie, już po pierwszej wizycie okazało się, że będę tam często – przyznaje. – W założeniu miałam kontrolować ogólny stan zdrowia w kierunku koronawirusa. Tymczasem okazało się, że prawie każdy pan miał do mnie pytania odnośnie swojego zdrowia. Większość czasu spędzam na zmianie opatrunków ran przewlekłych, wymagających dużego doświadczenia i specjalnych środków opatrunkowych, wydawanych na receptę. 


(Klaudia Głodowska, fot. Laboratorium Innowacji Społecznych)

Dlatego Klaudia Głodowska uczy, jak przez telefon dostać receptę czy skierowanie do lekarza specjalisty. Gdy trzeba, z upoważnieniem w ręku jedzie po nie do przychodni, pomaga w wykupieniu leków. Pośredniczy w kontaktach z lekarzem czy pielęgniarką środowiskową. - To trochę taka praca u podstaw, bo radzę nie tylko w sprawach związanych ze zdrowiem, ale też podpowiadam, jak o siebie zadbać - mówi. - Panowie zaczynają znów funkcjonować w systemie: są zapisani do lekarza, zaczynają brać leki na cukrzycę czy nadciśnienie. Że jest potrzeba i takiego wsparcia przekonałam się już po pierwszych rozmowach. Więc zaczęłam działać – może trochę intuicyjnie, ale skutecznie. Stan dwóch panów się na tyle poprawił, że mogli podjąć pracę. 

Pani Klaudia dostarcza do noclegowni przekazywane np. przez mieszkańców środki higieniczne. Zaangażowała też wolontariuszkę Anetę. Uszyła dla panów maseczki ochronne. Mierzy temperaturę osób przebywających w placówce przy Wiśniewskiego, zaopatruje w odzież i środki higieniczne.

Zapewnienie bezpieczeństwa osobom pozostającym w placówkach dla osób bezdomnych czy w miejscach niemieszkalnych, ale też usamodzielniającym się w ramach projektu „Utrecht” to w czasie pandemii priorytet w działaniach Centrum Reintegracji i Interwencji Mieszkaniowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni.

Każdego dnia do osób przebywających w tzw. miejscach niemieszkalnych docierają Grzegorz Dziedzic i Maciej Kruszyński - streetworkerzy Centrum Reintegracji i Interwencji Mieszkaniowej Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni, wspomagani przez pracowników socjalnych.


(Grzegorz Dziedzic (z lewej) i Maciej Kruszyński, mat. Laboratorium Innowacji Społecznych)

Zjawiamy się w pustostanach, altankach, różnego rodzaju własnych konstrukcjach, namiotach, lepiankach. Rozmawiamy o powodach, dla których się tam znaleźli, mówimy o pomocy, jaką Gdynia oferuje chcącym wyjść z bezdomności – mówi Maciej Kruszyński. – Wystarczy tylko wola zmiany i zaczynamy działać. Dopasowujemy wsparcie do sytuacji konkretnej osoby, bo każda jest inna, i wspólnie rozwiązujemy problemy.

Ze streetworkerami zawsze pracuje pracownik socjalny, bo trzeba jak najszybciej zabezpieczyć pierwsze potrzeby człowieka w kryzysie. To dzięki jego pracy udaje się rozpoznać sytuację konkretnej osoby (np. czy ma świadczenia zdrowotne) i zaproponować indywidualny plan wsparcia. A ono obejmuje m.in. pomoc w wynajęciu pokoju czy mieszkania – to pierwszy krok do wyjścia z bezdomności.

Pracownicy socjalni i streetworkerzy dostarczają osobom bezdomnym paczki z jedzeniem i niezbędnymi produktami, upewniają się co do stanu zdrowia. Gdy trzeba, Maciej Kruszyński uruchamia działania potrzebne do tego, by osoba trafiła np. do placówki terapeutycznej. Grzegorz Dziedzic wraca, by rozmawiać – o powodach, dla których osoba przebywa na ulicy, o tym co mogłaby zrobić by zmienić swoje życie i o pomocy, na jaką można liczyć ze strony miasta. I ta zmiana zachodzi, choć bywa czasochłonna.

ikona