Aktualności

Gdyński modernizm w Berlinie

Dr Robert Hirsch, Miejski Konserwator Zabytków w Gdyni podczas wykładu w BHROX bauhaus reuse w Berlinie. Fot. Grzegorz Karkoszka

Dr Robert Hirsch, Miejski Konserwator Zabytków w Gdyni podczas wykładu w BHROX bauhaus reuse w Berlinie. Fot. Grzegorz Karkoszka

W berlińskim pawilonie BHROX bauhaus reuse od tygodnia można oglądać wystawę „Urban Networks of Modernism and the Role of Jewish Architects – the Case of Gdynia (Poland)”, pokazującą dorobek przedwojennych gdyńskich architektów pochodzenia żydowskiego. Wczoraj odbył się tu w ramach festiwalu Triennale der Moderne wykład dr Roberta Hirscha, Miejskiego Konserwatora Zabytków w Gdyni oraz debata, w której wziął udział m.in. dr Marek Stępa, naczelnik Wydziału Ochrony Dziedzictwa. O wydarzeniach opowiada nam jeden z kuratorów wystawy Witold Okun z Instytutu Pileckiego w Berlinie.


Jak doszło do wystawy w Berlinie, pokazującej dorobek gdyńskich architektów pochodzenia żydowskiego?

Witold Okun, Exercising Modernity Programme Coordinator w Pilecki—Institut Berlin, członek zespołów kuratorskiego wystawy i współpracy naukowej: - Stowarzyszenie Gesellschaft zur Erforschung des Lebens und Wirkens deutschsprachiger jüdischer Architekten (GjA), które bada życiorysy architektów żydowskich w Europie w okresie międzywojennym, wiedząc, że Instytut Pileckiego zajmuje się badaniem nowoczesności i wszystkich procesów modernizacyjnych, badaniem architektury, zwróciło się do nas z prośbą o pomoc w jej zorganizowaniu. Idea wystawy zrodziła się w tym stowarzyszeniu i wpisuje się w szeroki kontekst ich działalności, dokumentującej życiorysy architektów żydowskich. Dotychczas skupiali się na architektach niemieckojęzycznych, głównie z terenów dawnych Prus, dzisiejszych Niemiec. Natomiast wyczerpali już ten temat i postanowili wyjść szerzej poza ten kontekst, czyli do Europy Środkowej i Wschodniej, wiedząc że tutaj mniejszość żydowska stanowiła sporą grupę mieszkańców, a także, że modernizm w Polsce, jak i na Litwie, Białorusi i Ukrainie również prężnie się rozwijał, inspirując się lokalnymi wpływami. Na ich zaproszenie dołączyliśmy do tego projektu i wzięliśmy na siebie główny ciężar organizacyjny i kuratoryjny, dlatego że GjA jest małym stowarzyszeniem działającym poprzez kilkunastu członków, którzy sami są architektami. My mamy większą moc organizacyjną.


Co i w jaki sposób znalazło się zatem na wystawie?

- Zwróciliśmy się do Agencji Rozwoju Gdyni, która odpowiedzialna jest za Gdyński Szlak Modernizmu, do Muzeum Miasta Gdyni i do Urzędu Miasta Gdyni, gdzie współpracowaliśmy z Wydziałem Architektury, z Archiwum Urzędu, z Miejskim Konserwatorem Zabytków Robertem Hirschem, który wypożyczył na wystawę oryginalne elementy architektoniczne, które były wykorzystywane wcześniej na wystawie „Szkło, Metal, Detal", jak również z Referatem Promocji i PR, który udostępnił zdjęcia. Główną częścią wystawy jest opowieść o architektach, która zaczyna się narracją o samej Gdyni, tak by niemieckiego odbiorcę wprowadzić w kontekst historyczny, dlaczego akurat Gdynia, dlaczego tu tak rozwinął się modernizm. Wystawa składa się z 10 tablic. Pierwsza poświęcona jest historii Gdyni, kolejne osiem przedstawia postaci architektów przez pryzmat ich konkretnych prac architektonicznych - omawiamy łącznie 10 budynków 4 różnych architektów. Ostatnia plansza to krótka opowieść, jak Gdynia rozwijała się po wojnie i współcześnie, m.in. o Gdyńskim Szlaku Modernizmu i o tym, jak dzięki finansowaniu przez samorząd architektura ta bije na nowo właściwym dla siebie blaskiem.


Kuratorzy wystawy dr Małgorzata Jędrzejczyk i Witold Okun. Fot. Grzegorz Karkoszka
Kuratorzy wystawy dr Małgorzata Jędrzejczyk i Witold Okun. Fot. Grzegorz Karkoszka
O jakich architektach konkretnie mowa?

- W Gdyni dopiero niedawno pojawiły się narracje, które badają modernizm z perspektywy mniejszości żydowskiej, która w połowie lat 30. wyraźnie zaczęła być obecna w Gdyni. Architektów żydowskich w Gdyni żyło więcej, udało nam się dotrzeć do dziewięciu osób, ale tylko ta czwórka obecna na wystawie pozostawiła po sobie obiekty, do których udało nam się dotrzeć. Być może pozostali nie byli aktywni zawodowo, mieszkając w Gdyni. Na wystawie obecni są: Eliza Unger - przedstawiamy trzy budynki, których jest współautorką: magazyn i dojrzewalnia Bananów firmy Bananas przy ul. Polskiej 21 (wspólnie z Bronisławem Wondrauschem, również Żydem), kamienicę czynszową firmy Bananas przy ul. Armii Krajowej 24 (wspólnie z Jerzym Müllerem) i dom kapitana Romana Pieńkowskiego przy ul. Beniowskiego 32 (wspólnie z Jerzym Müllerem); Władysław Grodzieński - przedstawiamy dwie jego realizacje: kamienicę Jakuba Abramsohna przy ul. Bema 4 oraz dom czynszowy Juliusza Rubla przy ul. Nowogrodzkiej 41; Edward Fuhrschmied - omawiamy jeden budynek - kamienicę Izraela Reicha i Wolfa Birnbauma przy ul. Abrahama 28; wreszcie Gedalja Handwerger - omawiamy 4 budynki: dom Mety i Józefa Orzeł przy ul. Karpackiej 6, dom Florentyny Kuniszyk przy ul. Słupeckiej 34, kamienicę Walerjana Górniaczyka przy ul. Unruga 56a oraz kamienicę Marty Kiliszewskiej przy ul. Architektów 23. Oni wszyscy się pojawili w Gdyni w połowie lat 30. Pozakładali spółki architektoniczno-budowlane i prężnie działali, każde w swoich niszach. Ciekawą postacią jest Handwergerger, którego odkryliśmy przez przypadek, badając archiwum natrafiliśmy na te nazwisko. Okazało się, że ten człowiek zaprojektował bardzo dużo. Myśmy tylko przez kilka miesięcy odkryli 30 budynków, które zaprojektował w Gdyni.


Jakie były ich dalsze losy i jak determinowała je ich żydowskość?

- Oni byli bardzo zasymilowani, spolonizowani. Zarówno Handwerger, jak i Grodzieński w 1918 roku wstąpili do armii polskiej. Grodzieński był lotnikiem. Przerwał studia architektoniczne, żeby wstąpić do wojska w nowo powstałym państwie polskim. Dopiero po dwóch latach wrócił na Politechnikę Warszawską. Handwerger zrobił w 1918 roku maturę i wstąpił na ochotnika do Armii Polskiej i walczył w wojnie polsko-bolszewickiej, dostał się do radzieckiej niewoli, z której uciekł. Podczas wczorajszej debaty naczelnik Marek Stępa bardzo słusznie powiedział, że wcześniej nie skupiano się na żydowskim pochodzeniu tych architektów, bo to byli przede wszystkim gdyńscy i polscy architekci, a pochodzenie nie miało takiego znaczenia we wcześniejszych badaniach w Gdyni. Również to że zmieniali imiona na polskie o tym świadczy, np. Gedalja Handwerger posługiwał się imieniem Gustaw, Eliza Unger wcześniej miała na imię Elza. Większość z nich była zlaicyzowana. W Gminie Żydowskiej działał tylko politycznie Grodzieński. Wojnę z tej czwórki przeżyła tylko Eliza Unger z mężem w okolicach Warszawy. Grodzieński zginął w TreblinceFuhrschmied wiadomo, że tuż przed wojną wyjechał do Krakowa i prawdopodobnie tam zginął, może w obozie, może na ulicy podczas łapanki, losy Handwergera są nieznane, wiadomo tylko że wojny nie przeżył. Ale oni nie mieli lekko już przed wojną. W 1938 roku SARP wprowadził haniebny paragraf aryjski, zabraniający architektom pochodzenia żydowskiego na wykonywanie zawodu. Jedne oddziały SARP-u bardziej się przed nim broniły, inne mniej, ale wprowadzały go. Jeśli chodzi o pomorski oddział SARP-u to nie mamy informacji, czy wprowadził finalnie ten paragraf, ale większość jak najbardziej. Zresztą architekci nie byli jedyni, paragrafy aryjskie wprowadzili też m.in. lekarze.


Dr Marek Stępa, naczelnik Wydziału Ochrony Dziedzictwa Urzędu Miasta Gdyni. Fot. Grzegorz Karkoszka
Dr Marek Stępa, naczelnik Wydziału Ochrony Dziedzictwa Urzędu Miasta Gdyni. Fot. Grzegorz Karkoszka
Z jakim przyjęciem spotkała się gdyńska wystawa w Berlinie?

- Otwarcie było super, był tłum ludzi. Byliśmy zaskoczeni, że przyszło tyle osób na otwarcie. Codziennie około 80 osób przychodzi zobaczyć Gdynię. Może nie brzmi to dużo, ale jest to bardzo niszowe wydarzenie jak na Berlin, więc jest to bardzo dobry wynik. Na wczorajszej debacie było trochę mniej ludzi, ale przyszła do Berlina wczesna zima i było to w środku tygodnia. Publiczność jednak nie zawiodła. Profesor Hirsch skradł publiczność swoim wykładem. Opowiadał na dwóch przykładach, jakie mamy na wystawie o procesie i problemach, z jakimi zmaga się praca konserwatora w trakcie konserwacji takich budynków, gdy trzeba zastanawiać się kto nam wyprodukuje takie lastryko, bo już się dziś go nie produkuje. Ale też natury zachowania budynków na przykładzie budynku dojrzewalni bananów w porcie na ul. Polskiej 21, zaprojektowanym pod kątem konkretnej funkcji. Budynek tej funkcji już nie spełnia, więc groziło mu wyburzenie. Trzeba było znaleźć rozwiązanie takie, aby i port mógł wykorzystać tę przestrzeń oraz żeby zachować tę architekturę. Potrzebny był więc kompromis. Opowiadał również o pracach konserwatorskich w kamienicy Izraela Reicha i Wolfa Birnbauma przy ul. Abrahama 28 zaprojektowanej przez Edwarda Fuhrschmieda. To dwa skrajne przypadki - ochrona zabytku i dogadywanie się z właścicielem budynku, który nie jest zabytkiem. Później była dyskusja o Gdyni i opiece konserwatorskiej. Prowadzącym debatę, w której wzięli udział dr Małgorzata Jędrzejczyk z Instytutu Pileckiego, dr Gunter Schluchse ze stowarzyszenia GjA, architekt Winfried Brenne, ikona niemieckiej i berlińskiej architektury, który walczy o zachowanie modernistycznej architektury, był redaktor naczelny Berliner Zeitung Tomasz Kurianowicz.


Gdzie i do kiedy można obejrzeć wystawę?

- Wystawa odbywa się w pawilonie BHROX bauhaus reuse. To jest pawilon zbudowany kilka lat temu. Gdy w 2008 roku odbywał się generalny remont szkoły Bauhausu w Dessau, ktoś wpadł na pomysł, żeby zamiast niszczyć wymieniane okna, wykorzystać je i zbudować z nich tymczasowy budynek, coś na zasadzie gdyńskiego Infoboxu. Więc miejsce jest nieprzypadkowe na wystawę. Pawilon jest punktem centralnym wydarzeń w ramach festiwalu Triennale der Moderne w Berlinie. Pawilon znajduje się niedaleko centrum Berlina, w dawnym Berlinie Zachodnim. Lokalizacja też jest ciekawa - na środku potężnego ronda, wokół którego znajdują się Politechnika z wydziałami architektury i budownictwa, Uniwersytet, Akademia Muzyczna, więc jest to fyrtel mocno studencki. Wystawa będzie tu obecna do 24 listopada.


Pawilonie BHROX bauhaus reuse w Berlinie. Fot. Grzegorz Karkoszka
Pawilonie BHROX bauhaus reuse w Berlinie. Fot. Grzegorz Karkoszka
Wystawa prezentowana jest w języku angielskim oraz niemieckim, w pawilonie BHROX
bauhaus reuse, (Ernst-Reuter-Platz, Mittelinsel, 10587 Berlin) w ramach festiwalu Triennale
der Moderne, w okresie 11.11.2022 – 24.11.2022. Godziny otwarcia: od poniedziałku do niedzieli w godzinach 12:00 – 20:00. Wstęp wolny.

Galeria zdjęć

ikona Pobierz galerię
  • ikonaOpublikowano: 21.11.2022 08:00
  • ikona

    Autor: Przemysław Kozłowski (p.kozlowski@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 19.12.2022 08:37
  • ikonaZmodyfikował: Przemysław Kozłowski
ikona

Zobacz także