Co nowego

Ceny energii rujnują budżet

Według jedynej oferty, która we wrześniu wpłynęła w przetargu na dostawę energii elektrycznej dla grupy NORDA, Gdynia w 2023 roku musiałaby liczyć się z ponad 5-krotnie wyższą stawką za megawatogodzinę (MWh). W tym roku energia elektryczna to koszt ok. 29,5 mln zł brutto

Według jedynej oferty, która we wrześniu wpłynęła w przetargu na dostawę energii elektrycznej dla grupy NORDA, Gdynia w 2023 roku musiałaby liczyć się z ponad 5-krotnie wyższą stawką za megawatogodzinę (MWh). W tym roku energia elektryczna to koszt ok. 29,5 mln zł brutto

Co może stać się przysłowiowym gwoździem do trumny dla budżetów polskich samorządów? Energia elektryczna, a konkretniej jej ceny – według pierwszych ofert na 2023 rok ponad pięciokrotnie wyższe niż w obecnym roku. Megawatogodziny jeszcze nigdy nie były tak drogie, a to oznacza drastyczne oszczędności. Gdynia, podobnie jak inne miasta i gminy, czeka w tej sprawie na jakiekolwiek strategiczne decyzje na szczeblu centralnym, które pozwolą na dopięcie przyszłorocznego budżetu i zabezpieczenie jednego z najważniejszych wydatków. To kolejny finansowy problem, który stawia samorządy nad przepaścią.


„Ciemność! Widzę ciemność!” - głosi cytat z jednej ze słynnych polskich komedii. Idealnie pasujący do bieżącej sytuacji energetycznej polskich samorządów, choć do śmiechu – w odróżnieniu od jego oryginalnego kontekstu – nikomu być już nie powinno, a jej skutki może odczuć każdy z mieszkańców.

Czy miasta i gminy w całym kraju stać jeszcze na pokrycie kosztów energii elektrycznej, czy może jednak tej zimy czekają nas drastyczne oszczędności i wygaszone latarnie? Najprawdopodobniej tak się stanie, jeżeli rząd nie podejmie zdecydowanych decyzji, które pomogą miastom i gminom podołać drastycznym podwyżkom cen. To kolejny z elementów, które w ostatnim czasie rujnują samorządowe finanse.

Energia droga jak nigdy


Budżetowych powodów do zmartwień dla samorządów w całym kraju, w tym także Gdyni, w ostatnim czasie bowiem nie brakuje: do malejących głównych źródeł dochodów (m.in. mniejsze udziały w podatku PIT), rosnących wynagrodzeń i coraz droższych usług oraz towarów teraz dołączają ze szczególną mocą ceny energii elektrycznej.

Rosnąca inflacja i wojna za wschodnią granicą nasilają kryzys energetyczny, który już tej jesieni najmocniej uderza w końcowych użytkowników. Będzie jeszcze trudniej, stąd skarbnicy w całym kraju liczyli się ze znacznymi podwyżkami - przypomnijmy jednak, że stawki, które niedawno pojawiły się w jedynej ofercie złożonej w przetargu na grupowy zakup energii przez Gdynię i kilkadziesiąt innych samorządów oraz instytucji w zasadzie przekreśliły jakiekolwiek wcześniejsze plany budżetowe miasta.

Państwowa spółka Energa-Obrót SA zaproponowała na 2023 rok cenę ponad pięciokrotnie wyższą niż aktualna (2022) stawka za megawatogodzinę, nie uwzględniając przy tym w ogóle kwestii oświetlenia ulicznego. W ten sposób bieżąca cena 464 złotych netto za MWh „urosła” aż do 2450 złotych netto za MWh.

Oznacza to w skali roku dodatkowych ponad 100 milionów złotych, które Gdynia musiałaby dopłacić tylko z racji podwyżek cen energii – i to bez uwzględnienia oświetlenia ulicznego, które pozostaje niewiadomą, a stanowi aż 16% łącznego zużycia energii elektrycznej w mieście.

Oszczędności nie zlikwidują problemu


W dobie galopujących cen Polacy już wcześniej otrzymali od rządu zapewnienie doraźnej pomocy dotyczącej zakupu opału lub ogrzewania (tzw. dodatki energetyczne), natomiast samorządy w tym samym czasie pozostały bez żadnego systemowego wsparcia, rzucone wprost w wir szalejących cen energii i nierynkowych ofert operatorów. Na dodatek z pogłębiającymi się dziurami budżetowymi, które nieustannie drąży rozpędzona inflacja i rosnące koszta pracy, towarów oraz usług.

Gdy w przypadku Gdyni jedyna oferta przekroczyła najśmielsze szacunki osób planujących samorządowe wydatki, błyskawicznie zapadły zatem decyzje o pierwszych budżetowych cięciach – tym samym nie będzie miejskiego sylwestra, nie będzie też świątecznego jarmarku.

Ponadto konsekwentnie ograniczane jest zużycie energii w komunalnych obiektach. Już wcześniej Gdynia podejmowała konkretne działania, prowadząc tzw. audyty energetyczne obiektów edukacyjnych (8 budynków tylko w 2020 i 2021 roku) – te przez wykorzystanie inteligentnych systemów mogą obniżyć zużycie ciepła i energii elektrycznej nawet o kilkanaście procent. Projekt „Strażnicy energii” to kolejnych nawet 10% oszczędności, do tego dochodzą też zmiany w systemach grzewczych OPEC Gdynia czy drobne inwestycje w miejskich budynkach komunalnych (oświetlenie LED, termostaty, uszczelnienia, optymalizacje taryf).

Łącznie to zaoszczędzone setki tysięcy złotych, które stanowią jednak kroplę w morzu potrzeb i nie są w stanie zrównoważyć horrendalnych wzrostów cen. Aby w ogóle udało się sprostać nowym cenom prądu, jedyna możliwa pomoc to ingerencja na szczeblu centralnym – czyli regulacje, które ochronią samorządy i publiczne instytucje przed drastycznymi podwyżkami.

Zmiany na horyzoncie, czekamy na konkretne rozwiązania


Przez dłuższy czas strona rządowa nie była w stanie zaproponować żadnego konkretnego rozwiązania. Rosła więc niepewność finansowa samorządów, kurczył się czas na podjęcie strategicznych decyzji dotyczących dostaw energii, a samorządowcy coraz głośniej protestowali – jeszcze 7 października grupa przedstawicieli miast i gmin z całego kraju udała się do Warszawy, aby pod sejmem, z hasłem „Tylko ciemność” wyrazić sprzeciw wobec drastycznych podwyżek cen energii.

Nad koniecznością zmian pochylili się też gdyńscy radni, którzy podczas wrześniowej sesji Rady Miasta Gdyni przyjęli rezolucję w tej sprawie - apelując do premiera RP o pilne decyzje w sprawie ustabilizowania cen energii elektrycznej dla samorządu.

Naciski przyniosły efekt – we wtorek, 11 października premier RP publicznie przedstawił propozycję odgórnego ustalenia cen dla tzw. odbiorców wrażliwych (czyli także samorządów) na poziomie maksymalnie 785 zł/MWh netto.

To wartość, która w przypadku Gdyni jest znacząco wyższa od aktualnej stawki, ale nie przekracza wstępnych szacunków budżetowych z przetargu na przyszły rok. O obniżenie stawki do kwoty rzędu 500-600 zł/MWh nadal apelują natomiast samorządowcy zrzeszeni w Związku Miast Polskich.

To jednak tylko projekt, a raczej: rządowa obietnica. Czasu coraz mniej (stawka ma obowiązywać już od 1 grudnia), a propozycja musi jeszcze przejść pełną drogę legislacyjną. Na dodatek jest obarczona dodatkowym warunkiem: „nowa” cena ma obowiązywać do poziomu maksymalnie 80% zużycia energii, które miało miejsce w okresie od początku grudnia 2020 roku do końca grudnia 2021 roku.

To sprawia, że samorządy – w dobie systematycznie rosnącego zapotrzebowania na energię - będą niejako zmuszone do poważnych oszczędności, aby uniknąć przekroczenia tych ram. Czy w takiej formie powinien być zabezpieczany jeden z najważniejszych wydatków gminy, który może rujnować budżety?

ikona

Zobacz także

Najnowsze