Co nowego

Żuraw i kury

Anna Schultka z Eko Patrolu Straży Miejskiej w Gdyni z pojmanym żurawiem. Fot. Straż Miejska w Gdyni

Anna Schultka z Eko Patrolu Straży Miejskiej w Gdyni z pojmanym żurawiem. Fot. Straż Miejska w Gdyni

„Przykro było żurawiowi, / Że samotnie ryby łowi. / Patrzy - czapla na wysepce / Wdzięcznie z błota wodę chłepce.” – pisał Jan Brzechwa w wierszu „Żuraw i czapla”, w którym samotny żuraw odwiedza czaplę szukając żony. W Wiczlinie samotny żuraw odwiedził kury i napędził im takiego strachu, że musiał przyjechać po niego Eko Patrol Straży Miejskiej w Gdyni.
 
Żuraw to piękny i dostojny ptak. Wyglądem przypomina trochę czaplę siwą i często bywa z nią mylony. Nic więc dziwnego, że w wierszu Brzechwy pomylił czaplę z panią żuraw i starał się o jej rękę (a raczej skrzydło). Ale żuraw z Wiczlina przecież nie mógł pomylić kur z samicami swojego gatunku. Żywi się też co najwyżej gryzoniami, a nie kurami. Skąd więc jego mrożąca krew w kurzych żyłach wizyta w kurniku?
 
- Dostaliśmy zgłoszenie od mieszkańców Wiczlina, że wylądował u nich na wybiegu dla kur żuraw. Na pierwszy rzut oka było widać, że coś jest z nim nie tak – utykał i był osłabiony – opowiada Leonard Wawrzyniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdyni i członek Eko Patrolu. - Gospodarze nakarmili go i napoili, ale pomimo tego nie chciał odlecieć. Dlatego zadzwonili po Eko Patrol.

Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, rolnicy byli podekscytowani, a przerażone kury chowały się w kurniku. Ale pojmanie intruza nie było proste.

- W kurniku znajdowały się deski, rosły krzaki, pośród których żuraw się ukrywał - opowiada Wawrzyniak. – Nie chciał dać się złapać.

Schwytany przez Eko Patrol Straży Miejskiej w Gdyni żuraw. Fot. Straż Miejska w Gdyni
To pierwsze bliskie spotkanie gdyńskich strażników z żurawiem. Wcześniej z dużych gatunków ptaków łapali łabędzie i bociany. Te doświadczenia pomogły w pojmaniu żurawia.

- Ptaki z długimi dziobami i długimi szyjami łapie się w ten sposób, że najpierw trzeba je chwycić za głowę i dopiero potem za tułów, żeby nie mogły dziobem zrobić krzywdy – zdradza tajniki pracy Leonard Wawrzyniak.
Żuraw to jeden z największych ptaków występujących w Polsce. Z wyprostowaną szyją może mierzyć 1,2 m wysokości i ważyć nawet 6 kg.
 
Funkcjonariusze po złapaniu ptaka stwierdzili u niego różne obrażenia – był wychudzony, utykał na jedną łapę, miał uszkodzone skrzydła – był po kolizji, najprawdopodobniej z liniami wysokiego napięcia. Żuraw nie szukał więc w kurniku żony, a spadł do niego wycieńczony. Zresztą strażnikom nie udało się stwierdzić, czy to samiec, bo dymorfizm płciowy jest u żurawi słabo zaznaczony.
Ptak został więc przewieziony do weterynarza. Lekarz złamań nie stwierdził, ale całą armię pasożytów na piórach i pewnie wewnątrz też. Dostał więc leki i obecnie przechodzi rekonwalescencję w Nadleśnictwie Gdańsk.

Schwytany przez Eko Patrol Straży Miejskiej w Gdyni żuraw u weterynarza. Fot. Straż Miejska w Gdyni
Ptak dochodzi do siebie i gdy w pełni wydobrzeje strażnicy przewiozą go z powrotem do Wiczlina.
Leonard Wawrzyniak: - Zawsze się tak robi, że złapane i wyleczone zwierzę wypuszcza się w tym samym miejscu, gdzie zostało złapane. Oczywiście nie wypuścimy go w kurniku – śmieje się strażnik – ale w najbliższej okolicy. W Wiczlinie jest bardzo dużo żurawi, bo tam są pola uprawne i one tam żerują. Mieliśmy nawet kiedyś w związku z nimi interwencję. Jeden z rolników umieścił trzy budy z psami na polu, po to żeby odstraszały żurawie. Mieliśmy zgłoszenie, że psy są w złych warunkach, ale na szczęście wszystko było w porządku.

Rolnicy mogą żurawie jedynie odstraszać z pól, na których ptaki chętnie wyjadają młode ziarna zbóż, bo objęte są one ścisłą ochroną gatunkową w Polsce.
 
Wiczlino było kiedyś dla żurawi letniskiem. Jesienią zwykły odlatywać na południe. Ale zmiany klimatyczne powodują zmiany w ich obyczajach. Coraz częściej zostają u nas również na łągodną zimę.

ikona

Zobacz także

Najnowsze