Program

Sobota program Gdynia Arena - duża sala

Sobota, 10 marca 2018 roku
Dzień gór, podróży, wody i wyczyny

10.00-12.50 | BLOK V
 
Piotr Czarniecki
Atomem przez Atlantyk
Samotny rejs przez Atlantyk na 5-metrowym jachcie samodzielnie zbudowanym ze sklejki w warunkach garażowych. Realizacja młodzieńczego marzenia i dowód na to, że do organizacji spektakularnych przedsięwzięć nie zawsze potrzeba wielkich pieniędzy i organizacyjnego zaplecza – czasem wystarczy determinacja, pomysłowość i wspierająca żona. Piotr Czarniecki do wyprawy przygotowywał się przez dwa sezony na Bałtyku, aż w końcu jesienią 2016 roku wyruszył w rejs z Portugalii. Znanym od ponad 500 lat tradycyjnym szlakiem oceanicznym przez Wyspy Kanaryjskie w niespełna dwa miesiąca dotarł na Karaiby, by zarzucić kotwicę w zatoce Grand Anse d’Arlet na Martynice. Łącznie przeżeglował podczas wyprawy 3724 mile morskie. Spodobało mu się tak bardzo, że teraz buduje większy jacht, by w kolejny rejs wyruszyć już wraz z żoną.
 
Zbigniew Jałocha, Przemysław Domański
Drake 2016/2017. Kurs na Antarktydę
Trwająca ponad rok, wieloetapowa wyprawa Stowarzyszenia „Concept Sailing” jachtem „Nashachata II” z Europy przez Afrykę, Amerykę Południową, Ocean Południowy do Antarktyki. 24 etapy, 10 kapitanów, ponad 200 żeglarzy i z górą 26 tys. mil morskich żeglugi od tropików do lodów, aż po szerokość geograficzną 66°40'S, przez wiele dni w padającym nad oceanem śniegu. Po dotarciu do Półwyspu Antarktycznego, jacht odwiedził trzy bardzo się od siebie różniące stacje badawcze – ukraińską „Wiernadski”, brytyjską „Port Lockroy” i amerykańską „Palmer”. Trudy rejsu po najgroźniejszych wodach świata wynagradzały widoki, w pogodne dni tworzące złudzenie, że „Nashachata II” nie płynie, ale frunie w powietrzu między lodowcami.
 
Michał Przywuski
„Wojownik” na Atlantyku. Samotnie przez ocean
Obfitująca w przygody i niespodzianki podróż 5-metrową łodzią klasy „setka” z Martyniki najpierw przez Karaiby (wspólnie z Małgorzatą Sokołowicz), a potem, już samotnie, z Long Island przez Atlantyk do Europy. Po drodze nie było łatwo, a rejs zabrał doświadczonemu żeglarzowi pół roku, ale w końcu, na początku lipca 2017 r., jego „Wojownik” szczęśliwie przybił do brzegu w Lizbonie. Michałowi Przywuskiemu na długo pozostaną w pamięci złowrogi huk silników tankowców i kontenerowców, który nocami wypełniał ciemność na oceanie, zmagania z wiatrem (lub jego brakiem) oraz poranne ataki depresji, z którą poradzić sobie można tylko dzięki słodyczom.
 
Michał Palczyński
Arktyczna rozgrzewka
Ambitna przymiarka przed planowanym rejsem przez Przejście Północno-Zachodnie. Po wyprawie dookoła świata w latach 2013-2016, „Crystal” przeszedł gruntowny remont i został przystosowany do żeglugi po wodach Arktyki – Michał Palczyński wyposażył go m.in. w odsalarkę własnego pomysłu, zdolną uzdatniać wodę nawet o bardzo niskiej temperaturze. W trakcie ponad 5-miesięcznej podróży z Lizbony na północ Europy (Spitsbergen) i dalej aż na Grenlandię, a potem z powrotem przez Islandię do Portugalii, jacht przepłynął blisko 9 tys. mil morskich i spędził aż 71 dni w Arktyce (przez cały ten czas ani razu nie zaszło słońce!). Palczyński z kolejnymi, zmieniającymi się załogami żeglował w najbliższym sąsiedztwie lodu, po przepłynięciu przez Morze Grenlandzkie i odwiedzeniu Jan Mayen eksplorował Scoresby Sund, opłynął też gigantyczną wyspę Milne Land, oraz spędził 2 dni w rybackiej osadzie Ittoqqortoormiit.
 
Zbyszek Pawlak
Afganistan. Kraj „gruszek na wierzbie”
Trawa jeszcze nie wyschła, owoce zaczynają dojrzewać, a niebo pokryte jest idealnym błękitem. Woń kwitnących róż miesza się z zapachem świeżego chleba z przydrożnych piekarni. W takiej scenerii chciał przemierzać „nowy”, powojenny Afganistan Zbyszek Pawlak, który od 25 lat nieustannie powraca na ścieżki jedwabnego szlaku. O takiej scenerii dla swoich codziennych spraw marzą też Afgańczycy. Rzeczywistość wciąż bywa jednak inna. Polski podróżnik zatrzymywał się w ich domach w Kabulu i na prowincji, wędrował przez wioski Pasztunów, Tadżyków i Uzbeków w Hindukuszu, odwiedził także osiedla uchodźców, którzy po latach wojennej emigracji w Iranie i Pakistanie próbują na nowo układać swoje życie w ojczyźnie.
 
12.50-13.10 | PRZERWA
13.10-16.00 | BLOK VI
 
Michał Kiełbasiński
runDOG. Jukon i Alaska śladem psich zaprzęgów
W tym projekcie najtrudniejsze było przekonanie przyjaciół, że, owszem, oszalał, ale tylko trochę. Kiedy 3 lata temu podczas zimowej wyprawy na dystansie 700 km odmroził palce u rąk i stóp, lekarze nie dawali mu szans na to, że wróci na daleką północ. Ale Michał Kiełbasiński, który w dzieciństwie naczytał się książek Londona, Coopera i Curwooda, miał cel: chciał samotnie przebiec Yukon Trial, liczący 1000 mil (1600 km) szlak najdłuższego i najtrudniejszego na świecie wyścigu psich zaprzęgów – z Whitehorse przez Dawson do Fairbanks. By oddać hołd najwierniejszemu przyjacielowi człowieka, pomóc zbierać pieniądze na rzecz fundacji opiekującej się bezdomnymi zwierzętami i zapisać się na kartach historii.  W środku zimy, przy czterdziestostopniowym mrozie, „na lekko”, zaprzęgnięty do pulek, na które zabrał tylko minimalną ilość sprzętu. Zrezygnował z broni, nart i namiotu. Wydawało mu się, że będzie musiał stoczyć pojedynek z naturą. Pomylił się. I to bardzo.
 
Katarzyna, Krzysztof, Joanna i Natalia Machulscy
Plateau Putorana. Pontonami za koło podbiegunowe
Ponad 600 km w pontonach za kołem podbiegunowym na syberyjskiej rzece Majmieczy w całkowicie bezludnej i oszałamiająco pięknej, górskiej scenerii Plateau Putorana i półwyspu Tajmyr. Katarzyna i Krzysztof Machulscy wraz z córkami (Joanną i 13-letnią Natalią) oraz dwójką Rosjan przez 15 dni nie spotkali żadnego człowieka, byli samowystarczalni i zdani tylko na siebie. Pokonywali kaniony i skalne progi oraz walczyli z komarami, meszkami i własnym zmęczeniem. Z bliska podziwiali dziką przyrodę Ewenkii, nietkniętą ludzką ręką ani stopą. Widzieli drapieżne ptaki, wilki, łosie i niedźwiedzie oraz łowili największe ryby łososiowate świata – tajmienie. Eksplorowali dopływy Majmieczy – Czigidy i Ambardach – oraz Wyżynę Kos-Kirieke. Od jeziora Turuke dopłynęli na pontonach aż do ujścia rzeki do Chety, skąd blaszanym statkiem dotarli do Chatangi.
 
Piotr Strzeżysz
Oderwać się od ziemi. Rowerem z Patagonii na Alaskę
Znów był w podróży, znów rowerem, znów prawie półtora roku. Gdy trzy lata temu w Gdyni kończył opowieść o swojej epickiej, nagrodzonej Kolosem podróży z Alaski do Patagonii, pokazał przejmujący film nagrany na brzegu Cieśniny Magellana, na którym wrzuca do morza całą, zaklętą w kamyk podróż. Zatrzymał się wtedy na 300 km przed metą planowaną w Ushuai. „Może dojadę tam innym razem, ale jeszcze nie teraz. Może za rok, a może wcale. Kto wie, być może ta droga nigdy się nie skończy i zawsze już będę jechał na >koniec świata<, mając przed sobą nieuchwytny horyzont” – mówił. W lipcu 2016 roku wrócił do Ameryki i ruszył w przeciwnym kierunku. Po co? „Uczyć się uważności, uczyć się świata. W najbardziej banalnych momentach znajdywać uśmiech i szczęście. Otwierać oczy na to, czego na co dzień nie widać. Przebywać z ludźmi i zostawiać im cząstkę siebie. Rozmawiać z duchami i często patrzeć w gwiazdy. Głaskać rude koty i dokarmiać bezdomne psy. Oderwać się od ziemi, choćby na chwilę". Cel osiągnięty? „Wszystko, jak powyżej”.
 
Norbert Pokorski, Marek Połchowski
Grenlandzka podróż w czasie
Zimą 2017 roku Norbert Pokorski wraz z Markiem Połchowskim wyruszyli z najdalej na północ wysuniętego miasta Grenlandii, Qaanaaq, w stronę zatoki Kane Bassin. Wędrując przez lądolód grenlandzki, ciągnęli na saniach ekwipunek potrzebny na 90 dni marszu (po 200 kg na osobę). Wspięcie się na płaskowyż mierzący 1300 m n.p.m. zajęło im 2 tygodnie, a pokonanie trasy w obie strony ponad 2 miesiące. Po tej przeprawie Marek w maju wrócił do Polski, a Norbert, już w pojedynkę, dotarł do Qaanaaq, gdzie przez niemal 3 miesiące uczył się języka i kultury Inuitów oraz zgłębiał tajniki sztuki przetrwania w Arktyce. W połowie lipca wypłynął samotnie kajakiem na północ, by przez miesiąc szukać śladów słynnej wyprawy Knuda Rasmussena „Thule II”.
 
Michał Woroch, Maciej Kamiński
Wheelchairtrip przez Amerykę
Gdy kilka lat temu mówili, że kiedyś to zrobią, prawie wszyscy pukali się w głowę. Michał i Maciej, dwóch przyjaciół poruszających się na wózkach inwalidzkich, rzucili wyzwanie trasie oraz samym sobie i po tym, jak wiosną 2016 roku otrzymali w Gdyni Nagrodę im. Zawady, ruszyli w podróż życia. 20-letnim landroverem defenderem, do którego sami zaprojektowali szereg udogodnień, wystartowali z Ushuai na Ziemi Ognistej w jedynym możliwym kierunku – na północ. Przez Argentynę, Chile, Boliwię, Peru (statkiem do Iquitos!), Ekwador, Kolumbię, Panamę, Kostarykę, Nikaraguę, Honduras, Salwador, Gwatemalę i Meksyk dotarli aż do USA. Sami! W 262 dni przejechali ok. 40 tys. km i zgodnie twierdzą, że było to dla nich jak wejście na ośmiotysięcznik. Z powodu awarii silnika w ich ukochanym defie na kilka miesięcy przerwali wyprawę, ale wiosną tego roku wracają – ich cel to Prudhoe Bay na Alasce, północy kraniec drogi panamerykańskiej.
 
16.00-16.20 | PRZERWA
16.20-19.10 | BLOK VII
 
Aleksander Doba
On znów to zrobił! Trzecia Transatlantycka Wyprawa Kajakowa
Dla Olka Doby nie ma straconych szans. 16 maja 2017 roku laureat Super Kolosa, niezniszczalny kajakarz z Polic, Olek Doba, wznowił przerwaną rok wcześniej Trzecią Transatlantycką Wyprawę Kajakową i wyruszył spod latarni morskiej w Barnegat Light, New Jersey w samotną podróż na wschód przez ocean.  Za cel obrał Lizbonę, gdzie zamierzał dotrzeć na swoje 71 urodziny, ale trudności, na jakie napotkał na trasie (m.in. poważna awaria steru, z powodu której musiał na kilka godzin opuścić kajak, by dokonać naprawy na statku), zmusiły go do zmiany kursu – ostatecznie do brzegów Europy przybił w Bretanii. W 110 dni przemierzył ponad 8000 km! Trzeci samotny trawers Atlantyku kajakiem – pierwszy z zachodu na wschód, po zimnych, północnych wodach – był zarazem najtrudniejszy. Olek przetrwał m.in. pięć sztormów o sile powyżej 8 stopni w skali Beauforta i – jak twierdzi – zbliżył się do granicy swoich możliwości. Twierdzi też, że zrobił to po raz ostatni.
 
Janusz Adamski
Trawers Mount Everestu
Wiosną 2017 roku ta wiadomość wywołała chwilową sensację nawet wśród tych, którzy na co dzień z himalaizmem mają niewiele wspólnego. Że ktoś wykonał trawers Mount Everestu? Nieważne. Po za tym: co to jest trawers? Liczyło się, że zrobił to bez pozwolenia. News brzmiał: „Przez Polaka Chińczycy zamykają Himalaje”. Jak było naprawdę? Janusz Adamski od lat miał jeden cel: chciał samotnie przejść z Tybetu do Nepalu przez wierzchołek Everestu – i to zrobił (dopiero na 8300 m użył tlenu). Ponieważ uzyskanie pozwolenia na trawers najwyższej góry świata od wielu lat nie jest możliwe, Adamski nie chciał czekać w nieskończoność i swój plan zrealizował, świadomy, że poniesie karę (miał permit na zdobycie góry od strony chińskiej oraz permit parkowy nepalski na zejście). Szczyt odpowiedzialności (za własne decyzje) czy egoizmu? Zamiast oceniać, znacznie lepiej jest porozmawiać.
 
Marek Jędrzejczak
Picos 2017
Picos de Europa (Szczyty Europy) to najwyższe pasmo Gór Kantabryjskich, położonych na północy Półwyspu Iberyjskiego, znajdujące się w bezpośredniej bliskości Oceanu Atlantyckiego. Grotołazi ze Speleoclubu Wrocław od ponad ćwierć wieku eksplorują jego wapienne, poprzecinane korytarzami wnętrze, badając systemy jaskiniowe w wysuniętym na zachód masywie El Cornión (za co otrzymali wyróżnienia na Kolosach 1999 i 2010). W trakcie ubiegłorocznej wyprawy udało im się połączyć Pozu de la Torre Santa María z systemem jaskiń Cemba Vieya, dzięki czemu całość osiągnęła deniwelację 957 m. Długość systemu – obecnie najgłębszego z eksplorowanych w Hiszpanii przez wrocławskich speleologów – to ponad 9 km przy rozciągłości poziomej liczącej 1,5 km.
 
Marcin Tomaszewski, Sławomir Ejsymont
Ekstremalnie i wysoko. Grenlandia 2017
Eksploracja z prawdziwego zdarzenia. Uczestnicy wyprawy kierowanej przez Marcina Tomaszewskiego, jednego z najlepszych wspinaczy wielkościanowych na świecie, zapuścili się ku północno-zachodnim wybrzeżom Grenlandii, by z morza dotrzeć w niezbadane wcześniej masywy górskie w rejonie fiordów Ummanaq oraz na wyspach Akuliaruseq oraz Kangeq. Poprowadzili tam dwie nowe drogi na ścianach mierzących 700 m i 850 m, w tym prawdopodobnie najtrudniejszą w skali wspinaczkowej drogę alpinistyczną na Grenlandii („Nightwatch” na niezdobytym dotąd szczycie na wyspie Akuliaruseq). W składzie ekspedycji, oprócz kierownika, znaleźli się alpiniści Wojciech Malawski i Konrad Ociepka, operator Mateusz Solecki, Sławomir Ejsymont oraz Artur Bergier, kapitan jachtu oceanicznego „Berg”, którym w poszukiwaniu dziewiczych miejsc Polacy przemierzyli ponad 1000 mil morskich.
 
Ditta Kicińska, Adam Łada
Jaskinie gór przeklętych
Prokletije, czyli Przeklęte – tak po serbsku nazywa się pasmo Gór Dynarskich, położone na pograniczu Albanii, Czarnogóry i Kosowa. Jego najwyższe szczyty wznoszą się na wysokość blisko 2700 m, a grzbiety poprzecinane są głębokimi, polodowcowymi dolinami. W tej wspaniałej scenerii Alp Albańskich, choć po czarnogórskiej stronie, od wielu lat konsekwentnie działają grotołazi Wielkopolskiego Klubu Taternictwa Jaskiniowego przy wsparciu Speleoklubu Świętokrzyskiego. Ich aktywność koncentruje się we wschodniej części masywu Beliča, w okolicy Doliny Skripa oraz szczytu Maja Kolata (2534 m, najwyższy szczyt Czarnogóry). Wyprawie zorganizowanej latem 2017 udało się pomierzyć ponad 2640 m nowych korytarzy, w tym dotrzeć do głębokości 696 m w Jaskini Górniczej, dzięki czemu stała się ona najgłębszą znaną jaskinią Gór Prokletije.
 
19.10-19.30 | PRZERWA
19.30-22.00 | BLOK VIII
 
Karolina Ośka, Michał Czech
El Capitan klasycznie
Cel wyprawy pary wspinaczy do słynnej Doliny Yosemite był w równym stopniu ambitny, co klasyczny: zamierzali w takim właśnie, klasycznym stylu, przejść drogę „Freerider” na 1000-metrowej ścianie El Capitana. Pierwsze dwa tygodnie pobytu spędzili w wyżej położonej części Parku Narodowego Yosemite - Tuolumne Meadows, by następnie przygotowywać się do głównego zadania. W ścianę weszli na początku października i spędzili w niej 6 dni. Po klasycznym przejściu wszystkich wyciągów „Freeridera” z satysfakcją stanęli na szczycie. Nim wrócili do Polski zmierzyli się z jeszcze jedną trudną drogą – 9-wyciągową „Final Frontier” na Fifi Buttress. Również z sukcesem.
 
Ryszard Pawłowski
Wiecznie młody na Manaslu
Znakomity himalaista, 5-krotny zdobywca Mount Everestu, autor nowych dróg i wartościowych powtórzeń w górach 5-ciu kontynentów, a także jeden z najbardziej doświadczonych przewodników wysokościowych na świecie – albo po prostu: „Napał”, czyli Ryszard Pawłowski, w ubiegłym roku został pierwszym laureatem nowej nagrody wręczanej podczas Kolosów, ufundowanej przez prezydenta Gdyni Nagrody Wiecznie Młodzi dla podróżników z kategorii wiekowej 65+. Przeznaczył ją na załatwienie „porachunków” z Manaslu. 27 września, czyli ponad trzy miesiące po swoich 67. urodzinach, wspiął się na ósmy pod względem wysokości szczyt świata (8163 m), zdobywając w ten sposób jedenasty 8-tysięcznik w karierze.
 
Paweł Ramatowski
Kanin 2017. Polska Jama coraz dłuższa
Kolejna, XIX wyprawa Sekcji Taternictwa Jaskiniowego Klubu Wysokogórskiego Kraków w słoweński masyw Kanin. Bazę wyprawy, jak w latach poprzednich, stanowiły ruiny schroniska „Planinski Dom” na wysokości 1806 m. Po zeszłorocznych, przełomowych odkryciach w Galerii Vilinskiej w systemie Polska Jama – Mala Boka, w tym roku krakowskim grotołazom udało się w nim skartować ponad 800 m nowych korytarzy, w tym partie rozwijające się bezpośrednio w kierunku Velkiej Boki (wywierzyska w południowej części Kaninu), co przybliża ich do połączenia jaskiń w jeden system. Równolegle do działań w Malej Boce uczestnicy wyprawy eksplorowali również jaskinię Jama Andreja, zlokalizowaną na wysokości 1728 m. Pogłębili ją o 200 m i zwiększyli jej znaną długość ze 175 m do 450 m.
 
Niespodzianka
Pokaz specjalny


*****
Pokazy odbywające się w Dużej Sali hali Gdynia Arena będą transmitowane w trzech salach Centrum Konferencyjnego Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego Gdynia (al. Zwycięstwa 96/98, budynek III) – w sali kinowej na parterze oraz w salach D i E na I piętrze (łącznie 422 miejsca). Na transmisje zapraszamy w piątek od 11.00 do 22.20, w sobotę od 10.00 do 22.00 i w niedzielę od 10.00 do 15.40 (każdego dnia sale będą otwierane na 30 minut przed początkiem transmisji).

  • ikonaOpublikowano: 01.03.2018 08:15
  • ikona

    Autor: Estera Grubert (e.grubert@gdynia.pl)

  • ikonaZmodyfikowano: 02.03.2018 10:22
  • ikonaZmodyfikował: Estera Grubert
ikona